Przejdź do głównej zawartości

48. Po raz trzeci.

To jest nowoczesny świat pełen ludzi takich jak ty, nowoczesny świat dla złamanych skaczących serc, które wypełniamy słowami, ale już ich nie potrzebujemy. To egoistyczna, brudna wojna dwóch zranionych wojowników. Walczymy o ostatnie tchnienie. To nic ci nie daje, to nic nie pomaga, bo co możesz zrobić, kiedy świat robi się szary?
Ukradłeś moją przyszłość, zniszczyłeś marzenia.

~*~

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – Hinata niespokojnie poruszyła się na krześle i ścisnęła w dłoniach beżową torebkę, która leżała na jej kolanach. – Powrót do pracy, to poważna decyzja, która wymaga porządnego namysłu. – wbiła niepewny wzrok w znudzoną twarz przyjaciółki i głośno przełknęła ślinę.

- Mówisz, jak Naruto. – westchnęła i odgarnęła kosmyk różowych włosów za ucho. – Nasłuchałam się jego rad i nie zamierzam zrezygnować. – ziewnęła i zaczęła stukać w drewniane biurko smukłymi palcami.

- Wiesz, że Naruto nie robi tego, żeby cię zdenerwować, po prostu się martwi. – Sakura przewróciła oczami i wygodniej rozsiadła się na swoim czarnym, skórzanym fotelu. – Jesteś dla niego bardzo ważna, a taka decyzja może źle wpłynąć na twoje relacje z rodziną. – różowowłosa zmarszczyła brwi i momentalnie się wyprostowała. – Sasuke nie był zadowolony, gdy usłyszał o twoim pomyśle.

- Nie, Hinata. – Sakura zacisnęła usta w wąską linię, w jej mniemaniu najlepszą obroną, był atak. – Mam dość siedzenia w domu, stania przy garach i oczekiwania aż chłopcy wrócą z przedszkola, a mój mąż łaskawie zjawi się w domu. – głośno westchnęła. – Nie mogę być tylko kurą domową, skoro jeszcze jakiś czas temu spełniałam się, jako lekarz. Przechodziłam trudny okres w życiu, to prawda, ale nie mogę ciągle żyć przeszłością. – jej rysy złagodniały. - Nawet sobie nie wyobrażasz, jak tęskniłam za tym miejscem, za tym zapachem, a nawet za tą papierkową robotą. – wzięła w dłoń kilka białych kartek i pomachała nimi przed oczami przyjaciółki. - Nie mogę poświęcić swojego życia na lukrowaniu czasu innym domownikom, zresztą aktualnie mam takie godziny pracy, że bez problemu zdążę odebrać chłopców z przedszkola i zająć się domem. – obdarzyła gabinet czułym spojrzeniem i lekko się uśmiechnęła.

- Dobrze, nie mam zamiaru się z tobą spierać, to twoje życie i twoje wybory. – poprawiła złotą obrączkę na swoim palcu. -  Może i masz rację, że praca dobrze ci zrobi, nie możesz ciągle siedzieć w domu, jednak na twoim miejscu poświęciłabym nieco więcej czasu na życie towarzyskie, kiedy ostatnio byłyśmy gdzieś poszaleć? – Hinata wstała i podeszła do jednego z regałów, gdzie stały medyczne książki. – Zawsze możesz na mnie liczyć, nie zapomnij o tym. – przejechała palcem po jednym tytule i zmarszczyła brwi.

- Na pewno nie zapomnę. – Sakura uśmiechnęła się promiennie na myśl o skończonym temacie i przyjrzała się przyjaciółce. Choć ciąża, na pierwszy rzut oka, nie była mocno widoczna, Hinata promieniała. – Jak się czujesz? Nie dokuczają ci nieprzyjemności związane z pierwszym trymestrem? Pamiętam, jak strasznie bolał mnie kręgosłup i nerki. – skrzywiła się na myśl o przeszywającym bólu, który często jej towarzyszył. – Żurawina to lekarstwo na wszystko! – zaśmiała się radośnie.

- Trzy dni temu czułam ostatnie mdłości, nie boli mnie już głowa i rzadziej biegam do toalety. Koniec z okropnym pierwszym trymestrem! – klasnęła w dłonie i odwróciła się w kierunku uśmiechniętej Sakury. – To już trzynasty tydzień, mój lekarz mówił, że na następnym badaniu usłyszę bicie jego serca. To takie ekscytujące. – pogłaskała lekko zaokrąglony brzuszek. – Teraz wiem, jak bardzo musiałaś być szczęśliwa. Przepraszam, że nie potrafiłam w pełni cieszyć się twoim szczęściem. Ta pustka cholernie bolała. – Sakura z uśmiechem na twarzy wstała i wolnym krokiem podeszła do przyjaciółki.

- Będziecie cudownymi rodzicami, wierzę w to. – położyła rękę na jej ramieniu, a uśmiech nie schodził z jej ust. – Myśleliście nad imieniem? Och.. - złapała się za głowę.

- Coś się stało, Sakura? Jesteś strasznie blada. – Hinata ścisnęła jej rękę i pomogła z powrotem usiąść na skórzanym fotelu. – Nie, nie podnoś się, przyniosę ci coś do picia. – podeszła do zbiornika z wodą i ostrożnie nalała ją do plastikowego kubeczka.

- Kręci mi się w głowie. – masowała swoje skronie, a żołądek podchodził jej do gardła. Nie chciała, by Hinata była świadkiem jej złego samopoczucia, nie teraz. Chciała im wszystkim udowodnić, że jest w stanie pogodzić pracę z życiem rodzinnym.

- Napij się. – podała jej kubeczek. – To ten szpital źle na ciebie działa, a ty jeszcze mówisz, że tęskniłaś za tym miejscem. Otworzę okno. – pokręciła głową i podeszła do okna, aby je uchylić. – Jeżeli nie przestaniesz źle się czuć, odwiozę cię do domu. Jesteś blada jak ściana, a z tego, co wynika z twojego kalendarza, masz jeszcze kilku pacjentów. To nie do pomyślenia, żeby zajmował się nimi chory lekarz. – skrzyżowała ręce na piersi i badawczo przyglądała się bladej Sakurze.

- Nie jestem chora, to chyba jakieś zatrucie.. – czuła, jak zimny pot oblewa jej ciało. – Muszę się przewietrzyć.

- Masz mdłości? – Hinata odgarnęła włosy z jej twarzy i z czułością pogłaskała ją po głowie. – Powinnaś się przebadać i to jak najszybciej. Zresztą, jesteś lekarzem, sama powinnaś wiedzieć najlepiej.

- Nie jadłam śniadania i zapomniałam napić się kawy. – skłamała. – Mam umówionych pacjentów, nie mogę teraz wrócić do domu. – wzięła głęboki oddech. – Mogę cię o coś prosić? – gdy Hinata pokiwała ochoczo głową, kontynuowała. – Już czuję się lepiej, ale nie wiem, czy zdążę dziś coś ugotować..

- Jasne! – nie dała jej dokończyć. – Gdy tylko wrócę do domu, ugotuję coś smacznego i podrzucę do ciebie, gdy wrócisz z chłopcami. Nie wyglądasz najlepiej, dlatego proszę, żebyś nie przesadzała z siedzeniem tutaj. To niezdrowe.  – zmarszczyła brwi. – Nie jestem za tym, żebyś się przemęczała, a teraz wybacz, muszę uciekać. – wzięła swoją torebkę i ucałowała Sakurę w policzek. – Obiecałam Naruto, że podrzucę mu teczkę z dokumentami i zajrzę do TenTen. Termin jej porodu się zbliża, a ona strasznie panikuje. Obiecaj, że wrócisz tak szybko, jak to będzie możliwe.

- Jasne, obiecuję. – Hinata pomachała jej i zniknęła za drzwiami.

~*~

Przemierzał korytarz w szybkim tempie, jego kroki odbijały się echem. Wszedł do windy i wcisnął przycisk, który podświetlił się na niebiesko. Nerwowo poprawił ułożenie swojego czarnego krawatu, a winda zatrzymała się na drugim piętrze. Mijał kolejne drewniane drzwi z rosnącymi numerami aż zatrzymał się przy jednych, tak bardzo dobrze mu znanych.
Nie pukając nacisnął klamkę i wszedł do środka. Jego oczom ukazała się zdzwiona Sakura, a także starsza kobieta, która siedziała na kozetce z szeroko otwartą buzią.
Zdziwienie jego żony natychmiastowo zmieniło się w złosć.

- Sasuke! – warknęła i wstała przerywając badanie pacjentki. – Nie możesz tak po prostu wchodzić do mojego gabinetu, gdy jestem w trakcie pracy! – zdjęła jednorazowe rękawiczki i wrzuciła je do pojemnika obok zielonej kozetki.

- Musimy porozmawiać, natychmiast. – wysyczał przez zaciśnięte zęby i zmierzył ją wrogim spojrzeniem. Sakura jedynie głośno westchnęła, aby zatrzymać potok słów. Nie chciała kłócić się z nim przy kobiecie, która i tak czuła się niekomfortowo w tej sytuacji.

- Mam pacjentów. – wskazała na zmieszaną staruszkę, która powoli zapinała swój stary, wełniany sweter. – Pani Kazashi, proszę mi wybaczyć. – uśmiechnęła się przepraszająco i podeszła do swojego biurka. – Przepiszę pani syrop na ten uporczywy kaszel, dodatkowo wypiszę skierowanie do reumatologa, doktor musi obejrzeć pani stawy. – zaczęła wypisywać receptę, a gdy skończyła podała ją kobiecie.

- Dziękuję ci kochanie. – posłała jej miłe spojrzenie. – Do widzenia, Sakuro. – zmierzyła surowym wzrokiem niewzruszonego Sasuke i wyszła zamykając za sobą drzwi.

- Oszalałeś?! – krzyknęła, gdy była pewna, że pani Kazashi jej nie słyszy. – Nie możesz wchodzić do mojego gabinetu. A gdybym była w trakcie jakiegoś innego badania? Kto cię tu wpuścił?! – była zdenerwowana, w pośpiechu zaczęła zbierać dokumenty, które leżały porozrzucane po jej biurku.

- Może ty mi wytłumaczysz, dlaczego nie jesteś w domu? – podszedł do jej biurka i oparł się o nie dłońmi. – Powinnaś być w domu! W dodatku nie mogłem się do ciebie dodzwonić. Musiałem przerwać pracę, żeby tu przyjść. Myślisz, że ja nie mam żadnych obowiązków? – słyszała w jego głosie tak wiele negatywnych uczuć, że nie zabrakło w nim nawet pogardy. – Jesteś nieodpowiedzialna!

- O co ci chodzi? – skrzyżowała ręce na piersi i zacisnęła usta. – Przecież dobrze wiedziałeś, że od poniedziałku wracam do pracy. Dlatego nie rozumiem, dlaczego wpadasz tutaj i robisz mi awanturę.

- Od dwunastej próbowałem się do ciebie dodzwonić! Nawet nie pomyślałaś, że może to być jakaś ważna sprawa! Wyobraź sobie, że Yoshi źle się czuł i gorączkował, a przedszkolanka nie mogła się z tobą skontaktować, dlatego to ja musiałem zerwać się z pracy, żeby po niego jechać. Straciłem jedno z ważniejszych spotkań biznesowych, co na pewno odbije się na firmie, bo ty jesteś nieodpowiedzialna! – syknął. – To ja zajmuje się kwestią utrzymania domu, czy bycie matką jest takie trudne?! – czuła, jak pęka. Jak mógł tak do niej powiedzieć?

- Od samego rana miałam wielu pacjentów. Nie miałam nawet chwili, żeby spojrzeć na zegarek. – mówiła ciszej, czuła, jak poczucie winy wpełza do jej wnętrza. – Nawet nie wiem, gdzie położyłam telefon. – rozejrzała się po pomieszczeniu i ponownie utkwiła w nim swój wzrok. – Gdzie jest Yoshi?

- W recepcji. – warknął i podszedł do drzwi. - Ubieraj się, jedziemy do domu.

- Sasuke, mam pacjentów. – szybko pożałowała swoich słów, gdy napotkała jego karcące spojrzenie. – Dobrze, wezmę tylko swoje rzeczy. – szybko wzięła swoją torebkę i teczkę z papierami.

~*~
- Śpij kochanie – pogłaskała Yoshiego po głowie i delikatnie się uśmiechnęła.
Zamknęła drzwi i głośno westchnęła. Była zmęczona, lecz sama nie wiedziała, czym bardziej.
Weszła do salonu, gdzie na kanapie siedział Sasuke i przeglądał jakieś dokumenty. Nie czuła się najlepiej, nadal mocno bolała ją głowa, a żołądek, co jakiś czas podchodził do gardła.

- O co chodzi? – na chwilę zaprzestał przeglądanie papierów. – Czemu mi się tak przyglądasz?

- Po prostu jestem zdziwiona, że nadal tu jesteś. – pomasowała swoje skronie. – Myślałam, że wrócisz do pracy. – usiadła obok niego na skórzanej kanapie i próbowała wyczytać, czego dotyczą trzymane przez niego dokumenty.

- Teraz, gdy spotkanie dawno się skończyło? – zakpił i wrócił do poprzedniej czynności. – Nie mogę sobie pozwalać na takie wychodzenie. Rozumiem, że chciałaś wrócić do pracy i na to mogłem się jeszcze zgodzić, ale jeżeli będzie się to przekładało na moją pracę i sytuację w domu, będziesz musiała coś wybrać.

- Możesz przestać? – miała ochotę zwrócić poprzedni posiłek. – Nie mam zamiaru rezygnować. To, że Yoshi źle się poczuł nie oznacza, że codziennie będziesz musiał zrywać się ze swoich mega ważnych spotkań. Zresztą, nie rozumiem twojego zdenerwowania, ty również jesteś jego rodzicem. – cienka linia między tym, co jej wolno, a tym, co wyprowadza go z równowagi, właśnie została przekroczona.

- Jeszcze jedno słowo, a przestanę być miły. – wstał z kanapy i ruszył w stronę drzwi frontowych.

- Dokąd idziesz?! – zacisnęła pięści na brązowej poduszce i rzuciła ją w jego stronę, nie lubiła, gdy uciekał przed rozmową.

- Jadę po Yosuke. – rzucił chłodno wchodząc na korytarz i ubierając buty. – Mamy jeszcze jedno dziecko, jakbyś nie pamiętała. – wyszedł.

~*~

Kolejny raz klęczała na zimnych kafelkach w łazience. Czuła, jak cała drży, a zimny pot oblewa jej całe ciało. Kolejny raz nie potrafiła zaplanować nad swoimi myślami i kolejny raz nie wiedziała, gdzie może znaleźć odpowiedź na męczące ją pytania.

- Hinata przyniosła.. – wszedł do łazienki i zamilkł. Kolejny raz zastał ją skuloną na podłodze. – Możesz mi powiedzieć, co ci jest? – wszedł do pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi. – Od jakiegoś czasu dziwnie się zachowujesz i najwidoczniej równie źle się czujesz.

- Nic mi nie jest. – wstała i podeszła do zlewu, aby obmyć swoją twarz. – Ostatnio się lekko zaniedbałam, przestałam regularnie jadać i przesadzam z kawą. – czuła, jak kropelki cieczy spływają po jej gładkiej skórze. – Może Yoshi zaraził się ode mnie.

- Hinata przyniosła obiad. – przeczesał swoje czarne włosy. – Mówiła, że już rano źle się czułaś. Dlaczego nie wróciłaś do domu? Przecież wiesz, że nie musisz tam chodzić.

- Ale chce! Czy możemy skończyć ten temat? Lubię moją pracę i nie przekonasz mnie do zmiany decyzji. – warknęła i spuściła głowę. – Wyjdź stąd.

~*~

- Cieszę się, że miałaś chwilę, aby się spotkać. – Hinata przeglądała akcesoria dla niemowląt w jednym z centrów handlowych. – Muszę kupić coś w uniwersalnym kolorze, co sądzisz o tym? – kobieta pomachała żółtym śliniaczkiem przed oczami zmęczonej Sakury.

- Myślę, że się nada. – sama wzięła do ręki jeden ze śliniaków i bliżej mu się przyjrzała. – Dziękuję ci za wczorajszy obiad, był naprawdę smaczny. – uśmiechnęła się i odłożyła śliniak na miejsce.

- Sakura, wyglądasz na bardzo zmęczoną. Może zakupy po pracy nie były najlepszym pomysłem. – zmarszczyła brwi. – Powinnaś się położyć i porządnie wypocząć. Nie wyglądasz jak lekarz, ale jak chora. – Hinata podeszła do stoiska ze śpioszkami i zaczęła je przeglądać. – Sasuke mówił, że Yoshi również się źle czuł, może to jakiś wirus?

- Gorączkował w przedszkolu, ale rano czuł się już dobrze. – Sakura ścisnęła torebkę w dłoniach i spuściła głowę. – Mam od dłuższego czasu pewne podejrzenia, jeżeli chodzi o moje złe samopoczucie. – Hinata zaprzestała czynności i z niedowierzaniem spojrzała na przyjaciółkę.

- Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że.. – przełknęła głośno ślinę. – Sakura, to chyba niemożliwe. Nie jesteście z Sasuke tak długo. – włożyła do koszyka dwie pary zielonych i różowych śpioszków nie odrywając wzroku od przyjaciółki.

- Gdy byłam jeszcze z Akim, spędziłam noc z Sasuke. – przygryzła wargę widząc karcący wzrok Hinaty. – Nie patrz tak na mnie, następnego dnia się rozstaliśmy.

- Teraz masz większy problem. – Hinata skrzyżowała ręce na piersi.

- Jeszcze nie wiadomo, czy go mam. – poprawiła ją. – Jutro będąc w szpitalu umówię się na badania. Nie chce, aby ktokolwiek dowiedział się o moich przypuszczeniach. Niech to zostanie między nami.

~*~

 

Leżała na fotelu ginekologicznym, a łzy ciekły jej po bladych policzkach. Nie miała siły, aby podnieść głowę i wsłuchać się w słowa ginekologa.

- Słyszysz mnie, Sakura? – dobrze jej znany lekarz podał jej papier, którym wytarła swój brzuch z nadmiaru żelu. – Dlatego nie chce żebyś przemęczała się w pracy. Jeżeli będzie to możliwe nie bierz dodatkowych godzin, a najlepiej weź trochę wolnego. – przystojny brunet po trzydziestce podał jej chusteczkę, którą otarła oczy. – Wszystko w porządku? - odwrócił się w jej kierunku i czule uśmiechnął. -  Słuchaj, wszystko zostaje między nami, ale muszę założyć ci kartę, sama rozumiesz.

- Daj mi chwilę. – pociągnęła nosem i powoli podniosła się z miejsca. Weszła do toalety, gdzie doprowadziła się do porządku i ponownie pojawiła się w gabinecie. – Nie chce, żeby to się rozniosło po szpitalu, mam trudną sytuację i dopiero wróciłam do pracy.

- Nie martw się. – położył dłoń na jej ramieniu dodając jej otuchy. – Jesteś świetną mamą, niejednokrotnie widziałem cię z dzieciakami. Poradzisz sobie. – uśmiechnęła się blado słysząc jego słowa, które odbijały się echem w jej głowie.

- To przykre, ale nie poradzę sobie. - zacisnęła usta. - Wybacz, muszę wracać. Pacjenci na mnie czekają. – podeszła do drzwi i jeszcze raz otarła policzek. – Wpadnę po pracy, musimy coś przedyskutować.

- Jasne, zawsze do usług. – uśmiechnął się i puścił jej oczko. – Sakura, poczekaj. – wstał i wyciągnął rękę, aby podać jej zdjęcie USG. Odruchowo złapała za fotografię, jednak widząc, co się na niej znajduje szybko ją upuściła.

- Nie, to nie jest konieczne. – chciała wyjść i pobiec gdzieś, gdzie nikt nie będzie mógł jej odnaleźć. W jednej sekundzie cały jej świat legł w gruzach. Po raz trzeci.

__________________________________________________

Dziękuję.
Zostaw coś po sobie.
O tu, na dole.

Komentarze

  1. Nie wierzę! :o 3 raz w ciąży? No to się porobiło.. xd Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :D
    Weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A no :> zdarza się i tak. <3
    Dziękuję! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział tak jak pozostałe również ale końcówka podsunęła mi taką myśl, że ona będzie chciała usunąć te dzieciątko :( ale miejmy nadzieje, że się tak nie stanie....

    pozdrawiam i życzę dużooo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow !!Trzecia ciąża zabije Sasuke :D. Niezłe już nie mogę się doczekać nexta ,mam nadzieje , że powie mu od razu :) Życzę weny i czekam z niecierpliwością na nexta :* <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nic tutaj nie pisałam, ale cały czas zawzięcie śledzę sytuację na blogu. Twoje opowiadania jak zwykle są świetne. Fajnie, że jest większa częstotliwość ich pojawiania się. Szkoda, że nie co krótsze- ale coś za coś :)
    Wracając do nowego rozdziału
    Od jakiegoś czasu przypuszczałam, że Sakura będzie mogła być już w ciąży chociaż żyłam też nadzieją, iż może to okaże się jednak jakąś ciężką chorobą, o której dowie się Aki i przyjedzie ją leczyć znów powodując zamieszanie między małżeństwem.
    Sama jestem ciekawa jak dalej potoczą się sprawy i czyje to będzie dziecko. Czuję, że nie usunie ciąży albo Sasuke się o tym dowie w jakiś pokątny sposób i postawi jej jakieś dziwne ultimatum (jak to on potrafi) typu jeśli okaże się, że to nasze dziecko zostaniesz z nami jeśli nie będziesz musiała się wynieść, bo nie zniosę obcego w naszym domu. A może je przysposobi?! To by mnie bardzo zaskoczyło ale nie było by raczej zgodne z jego naturą. Chociaż kto wie?! A może po prostu Sakura poroni. Jak zwykle czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Życzę czasu i weny na pisanie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. <3 Wena jest, ale z czasem gorzej. ^^
    Zabieram się właśnie do pisania. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój blog został pomyślnie zareklamowany na naszym spisie. Dziękujemy, że zgłosiłeś się do nas. :) Zapraszamy do zgłaszania nowych rozdziałów.

    Pozdrawiam, Mayako ze
    Świata Blogów Narutomanii

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

50. Ból bezradności.

Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...

46. Kocham Cię.

Każdy czegoś żałuje, może swoich czynów, może wypowiedzianych słów. Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, ...

Bohaterowie moimi oczami.

W oczekiwaniu na kolejny rozdział. Oni na przestrzeni lat. Sakura i Sasuke