Rozdział, który za moment zaczniesz czytać jest dość krótki, lecz intensywny.
Można więc traktować go jako pierwszą część rozdziału 47.
Mam nadzieję, że wyrazisz swoje zdanie na temat rozdziału.
Kiedy była małą dziewczynką, modliła się, by przydarzyło się jej coś pięknego. Każdego dnia pisała listy, tysiące słów. Z roku na rok było ich coraz więcej, pisząc próbowała otwarcie wypowiedzieć swe myśli, które trzymała wewnątrz. I była silna, kiedy przychodziły sny, ponieważ to właśnie one ją stamtąd zabierały, zewsząd otaczały. Były wszędzie. Rzeczywistość wydawała się być odległa, sny nie odchodziły. Nie rozumiała, jak można stać na zewnątrz. Przecież we wnętrzu panuje tak piękny bałagan. Modliła się, by przydarzyło się jej coś dobrego. Od czasu do czasu w jej listach pojawiały się kolory i kształty. Marzenia oślepiały jej oczy, łaskotały dłonie, komponowały jej świat z olejnym niebem i akwarelowymi rzekami. Była nową istotą, która przybyła na ten dziwaczny świat. Miała nadzieję, że nauczy się, jak dawać i brać. Odkąd tu przybyła czuła radość.
Lecz tak, jak po słonecznym dniu przychodziła ciemna noc, tak za Dzieciństwem czaiło się Dorosłe Życie, które w swych wychudłych, brudnych łapach trzymało troski, zmartwienia i łzy, całe morze łez. Wyciągało swe łapy w kierunku tej małej istoty i przedzierając ciszę złowieszczym chichotem, szczerzyło swe ostre kły. W końcu dorwało i ją, złapało i nie zamierzało puścić, a jego uścisk był tak silny, że z jej gardła wydobył się głośny krzyk, który mieszając się z szyderczym chichotem, tworzył wyborną melodię dla jego uszu. To był jej koniec, a zarazem początek. Odkąd tu przybyła czuła lęk. Odkrywała, że popełnia każdy możliwy błąd w tym, jakże obcym dla niej świecie, dlatego prosiła o możliwość powrotu. Jednak Dzieciństwo już dawno odeszło, pakując do walizek stosy napisanych przez nią listów.
Jej policzki nie były różowe, a na ustach nie malował się uśmiech, wykrzywione w grymasie bólu i smutku idealnie komponowały się z mokrymi od łez oczami. Czy wszystko to, co zrobiła było złe?
Zrozum, jesteś nową istotą w tym jakże obcym świecie, lecz mam nadzieję, że nauczę cię odróżniać prawdę od fałszu. – rzekło Dorosłe Życie. - Po co ta nienawiść? Spróbujmy się porozumieć. Wkrótce odkryjesz, że zaufanie i miłość nie są wcale takie łatwe. - zawyło.
Nie pomagaj mi zrozumieć, jestem zablokowana w środku. Mówisz, że chcesz mi pomóc, że mam ci zaufać. Chciałeś, byśmy byli przyjaciółmi, ale teraz rozumiem, że chciałeś jedynie moich marzeń. Mówiłeś, że nie będę musiała udawać. Chciałeś, bym z tobą została, a ja wciąż jestem ślepa na to, jak bawisz się moimi lękami. To ty tworzysz moje łzy. Jeżeli w jakiś sposób powinnam odejść, czy będziesz zastanawiał się, dlaczego?
Ty nie możesz czuć tego, co doprowadziłeś do upadku i zabiłeś. Odejdę. Wszystko, co zabrałeś, zniknie.
Czy to właśnie było twoim marzeniem?
Jesteś twardy, lecz ja jestem gotowa.
I będę wolna.
I jestem wolna.
Wolna.
Po dorosłym życiu przychodzi śmierć. Wyciąga swe kościste palce, lecz w przeciwieństwie do życia, nie wydaje z siebie żadnego dźwięku. Przyzwyczaja cię do wiecznej ciszy.
I ona nie krzyczała. Puściła dłoń Dorosłego Życia i z uśmiechem na posiniaczonej twarzy wyciągnęła rękę w kierunku Bezkresnej Ciemności.
Marzenia nie oślepiały już jej oczu, nie łaskotały w dłonie.
Akwarelowa rzeka wyschła, a świat z olejnym niebem spłonął.
Szelest satynowej pościeli wywołał nieprzyjemny dreszcz, który przeszedł wzdłuż jej pleców. Podniosła wzrok, by zlokalizować położenie męża.
- Będzie lepiej, jeżeli wrócę do pokoju gościnnego. – rozejrzał się, a następnie podniósł do pozycji siedzącej. Omijał jej zszokowany wzrok.
- Żartujesz sobie, prawda? – jęknęła i przeczesała wilgotne włosy. – Boże, mam nadzieję, że żartujesz. Przecież nawet ty nie byłbyś zdolny do tak wielkiego chamstwa. – złapała się za głowę uparcie się w niego wpatrując, aż i on zaszczycił ją swym spojrzeniem. - Tu jest miejsce, które dobrze znam. Chciałam wrócić i oddać wam wszystko, co mam.
- Sakura.. – nie chciał, by zaczynała swój monolog, jednak teraz nic nie było w stanie jej powstrzymać. Jej prawa dłoń wylądowała na sercu, jakby próbując pokazać, jak prawdziwe są jej słowa.
- Staram się okazać trochę miłości. To jest miejsce, w którym zaznałam spokój jakiś czas temu. Potrzebuję pobyć tu trochę czasu, by ponownie móc nazwać to miejsce moim domem. Tak cholernie się staram. Nie próbuj kłamać, że nie wiesz, co do ciebie czuję. Jestem po prostu matką, która walczy o swój czas z dziećmi, jestem po prostu kobietą, która walczy o swoje życie.. – zacisnęła pięści. – a także o swoją miłość. Nie jestem o wiele silniejsza, niż byłam wczoraj.
- Przestań ciągle mówić. – potarł wierzchem dłoni swój kilkudniowy zarost.
- Nie wyobrażam sobie czasu, w którym chciałbyś słuchać tego, co mam ci do powiedzenia. – chciała płakać, jednak słowa, które pchały się na jej język sprawiały, że nie miała czasu na łzy. Przecież nigdy nie wiedziała, kiedy on w końcu wstanie i wyjdzie trzaskając drzwiami. – Obiecuję, że kiedyś będziesz potrzebował moich słów. – uśmiechnął się lekko, dostrzegła to.
- Czy ty tego nie widzisz? – prychnął. – Mieszkamy razem, ale osobno, żyjemy razem, ale osobno, sypiamy razem, ale osobno. Odeszłaś z mojego życia, a gdy ja próbowałem się zbliżyć, latałaś za jakiś frajerem! – podniósł głos obnażając część dręczących go myśli. Otworzyła szerzej oczy.Wstał i stawiając pewne kroki obszedł łóżko. Nie ruszyła się, siedziała wpatrzona w przestrzeń. Poczuła, jak odgarnia kosmyk z jej twarzy, a następnie delikatnie bada palcami jego fakturę. – Nie pomaga picie tak, jak i nie pomaga trzeci papieros wypalony przed świtem. - mówił spokojnie, cały czas się jej przyglądając. - Ładnie wyglądasz. – zakrztusiła się wdychanym powietrzem. Niemo poruszała ustami. – I mógłbym cię tu przelecieć, ale nie jestem pewien, czy rano nie obudziłbym się z wyrzutami sumienia. – wstała na równe nogi i w mgnieniu oka pojawiła się naprzeciwko niego. Była święcie przekonana, że sąsiedzi są w stanie usłyszeć przyśpieszone bicie jej serca, tak jak i nierówny oddech.
- Wychodziłeś każdej nocy, ja nic nie mówiłam. Szlajałeś się po barach i klubach, a następnego dnia ślęczałeś nad papierami w biurze. Nie interesowałeś się mną i moimi potrzebami. Zawsze byłam po twojej stronie nawet, gdy odbierałeś mi część mojej duszy. – przyłożyła otwartą dłoń do jego torsu. – Mówiłeś, że odchodzisz, bo chcesz zacząć nowe życie. Później nawet ja, mówiłam to samo. Nauczyłeś mnie, jak żyć w kłamstwie, więc nie miej do mnie pretensji. Nie spałam, czekałam, chodziłam po domu i nasłuchiwałam.
- Widzisz coś przez te łzy? – nachylił się i zlizał jedną, słoną łzę z jej policzka.
Zamknęła oczy, czuła tylko przyjemne ciepło, które rozchodziło się po całym jej ciele. Wsunął dłonie pod jej szlafrok i usadowił je gdzieś na plecach. Poruszał nimi delikatnie, na przemian w górę i w dół. Przyjemne dreszcze wstrząsnęły jej ciałem. Nie otwierała oczu. Lewą dłoń przeniósł na delikatny węzeł szlafroka, sprawne palce szybko sobie z nim poradziły. Stała przed nim naga i zagubiona, zraniona, zmartwiona i odmieniona. Uczucia rozbijały się o podłogę, co chwila rodząc nowe. Przycisnął jej ciało do swojego pozwalając wdychać swój zapach. Piękny zapach, który był ostoją. Umęczone zmysły lgnęły do jego rąk, nieświadomie równała z nim swoje ruchy. Odpowiadała na każde jego dotknięcie, każdy drobny pocałunek. Pochylił głowę i obdarował jej obojczyk żarliwymi, mokrymi pocałunkami, które bolały. Czuła, jak rozpływa się pod wpływem nacisku jego silnego ciała. Dusiła się namiętnymi pocałunkami, a jego stalowe ramiona tylko odcinały dopływ tlenu. Przygryzł jej wargę i z największą przyjemnością zlizał kroplę krwi, która się pojawiła. Czuli, jakby ich ciała były towarem, a oni targowali się o najwyższą cenę.
Chciała popchnąć go na łóżko, jednak, czym była jej siła w porównaniu z jego potęgą? Wydyszał niezrozumiałe słowo i nim się zorientowała, leżała pod nim.
Kolejna porcja pocałunków rozlała się po jej dekolcie. Częstował nimi każdą część jej drobnego ciała. Nie kontrolowała wydobywających się westchnień z jej gorących ust. Do końca świata mogłaby rozpływać się pod jego ciężarem, przytłoczona siłą jego pocałunków. Napierał na nią tak mocno.
Gubiła się w jego oczach, by odnaleźć na nowo.
Czuła jak wypełnia jej wnętrze. Stopniowo, jednak z pewną wrodzoną brutalnością i szczególną starannością. Chciał wymazać z jej wnętrza wszystkie wspomnienia, które go nie dotyczyły. Była jego zdobyczą, odnalezionym pragnieniem i kwestią ważniejszą niż życie. Przy tym oddawał jej również siebie. Wypełniając ją po brzegi, nachylił się nad jej uchem i wyszeptał kilka słów, które na zawsze wyryły się w jej pamięci. Najmocniejszy smak, najgłośniejsza kropla. Miała pełną głowę, lecz jej myśl była uwolniona. Całe życie wyfrunęło z jej ciała i znajdowało się właśnie pod sufitem, gdzie błądząc szukało powrotu. Fala dreszczy i błogiego uczucia spełnienia targnęła jej ciałem, by zaraz powtórzyć czynność. Przyjemność nadeszła bardzo szybko. Rozkoszowała się widokiem jego nieobecnego wzroku, rozchylonych ust i czarnych włosów, które kleiły się do twarzy. Wiedziała, że nad nią dominował, lecz nie czuła wewnętrznego sprzeciwu.
Wydał z siebie ostatni głośny jęk i upadł na łóżku obok niej. Automatycznie przywarła do jego ciała. Nie odsunął jej, nic nie powiedział. Przygarnął do siebie jeszcze mocniej zanurzając nos w jej pachnących wanilią włosach.
- Pogubiłam się. – jęknęła i wtuliła w jego nagi, umięśniony tors. – Jesteś taki samotny, choć nie jesteś sam. Jestem tutaj z tobą. Nigdy cię nie opuszczę, może i jestem szaleńcem, ale spróbowałabym raz jeszcze, aby tylko zdjąć z ciebie ten ciężar. – szeptała mocno zaciskając powieki. – Więc każdego dnia maluję radość na swojej twarzy, gdy jestem tutaj z tobą, aby dodać ci otuchy. Wyobrażam sobie pejzaż twojego żalu. Wszystkie jest takie szare, więc codziennie wypełniałabym twoje serce, gdybyś tylko go nie ukrywał. Chciałabym byś mógł odnaleźć dom. – poczuła, jak uścisk wokół jej talii staje się silniejszy.
- Dziękuję. – jedno słowo, które rozbiło ją na miliony drobnych kawałków.
CDN
Można więc traktować go jako pierwszą część rozdziału 47.
Mam nadzieję, że wyrazisz swoje zdanie na temat rozdziału.
Kiedy była małą dziewczynką, modliła się, by przydarzyło się jej coś pięknego. Każdego dnia pisała listy, tysiące słów. Z roku na rok było ich coraz więcej, pisząc próbowała otwarcie wypowiedzieć swe myśli, które trzymała wewnątrz. I była silna, kiedy przychodziły sny, ponieważ to właśnie one ją stamtąd zabierały, zewsząd otaczały. Były wszędzie. Rzeczywistość wydawała się być odległa, sny nie odchodziły. Nie rozumiała, jak można stać na zewnątrz. Przecież we wnętrzu panuje tak piękny bałagan. Modliła się, by przydarzyło się jej coś dobrego. Od czasu do czasu w jej listach pojawiały się kolory i kształty. Marzenia oślepiały jej oczy, łaskotały dłonie, komponowały jej świat z olejnym niebem i akwarelowymi rzekami. Była nową istotą, która przybyła na ten dziwaczny świat. Miała nadzieję, że nauczy się, jak dawać i brać. Odkąd tu przybyła czuła radość.
Lecz tak, jak po słonecznym dniu przychodziła ciemna noc, tak za Dzieciństwem czaiło się Dorosłe Życie, które w swych wychudłych, brudnych łapach trzymało troski, zmartwienia i łzy, całe morze łez. Wyciągało swe łapy w kierunku tej małej istoty i przedzierając ciszę złowieszczym chichotem, szczerzyło swe ostre kły. W końcu dorwało i ją, złapało i nie zamierzało puścić, a jego uścisk był tak silny, że z jej gardła wydobył się głośny krzyk, który mieszając się z szyderczym chichotem, tworzył wyborną melodię dla jego uszu. To był jej koniec, a zarazem początek. Odkąd tu przybyła czuła lęk. Odkrywała, że popełnia każdy możliwy błąd w tym, jakże obcym dla niej świecie, dlatego prosiła o możliwość powrotu. Jednak Dzieciństwo już dawno odeszło, pakując do walizek stosy napisanych przez nią listów.
Jej policzki nie były różowe, a na ustach nie malował się uśmiech, wykrzywione w grymasie bólu i smutku idealnie komponowały się z mokrymi od łez oczami. Czy wszystko to, co zrobiła było złe?
Zrozum, jesteś nową istotą w tym jakże obcym świecie, lecz mam nadzieję, że nauczę cię odróżniać prawdę od fałszu. – rzekło Dorosłe Życie. - Po co ta nienawiść? Spróbujmy się porozumieć. Wkrótce odkryjesz, że zaufanie i miłość nie są wcale takie łatwe. - zawyło.
Nie pomagaj mi zrozumieć, jestem zablokowana w środku. Mówisz, że chcesz mi pomóc, że mam ci zaufać. Chciałeś, byśmy byli przyjaciółmi, ale teraz rozumiem, że chciałeś jedynie moich marzeń. Mówiłeś, że nie będę musiała udawać. Chciałeś, bym z tobą została, a ja wciąż jestem ślepa na to, jak bawisz się moimi lękami. To ty tworzysz moje łzy. Jeżeli w jakiś sposób powinnam odejść, czy będziesz zastanawiał się, dlaczego?
Ty nie możesz czuć tego, co doprowadziłeś do upadku i zabiłeś. Odejdę. Wszystko, co zabrałeś, zniknie.
Czy to właśnie było twoim marzeniem?
Jesteś twardy, lecz ja jestem gotowa.
I będę wolna.
I jestem wolna.
Wolna.
Po dorosłym życiu przychodzi śmierć. Wyciąga swe kościste palce, lecz w przeciwieństwie do życia, nie wydaje z siebie żadnego dźwięku. Przyzwyczaja cię do wiecznej ciszy.
I ona nie krzyczała. Puściła dłoń Dorosłego Życia i z uśmiechem na posiniaczonej twarzy wyciągnęła rękę w kierunku Bezkresnej Ciemności.
Marzenia nie oślepiały już jej oczu, nie łaskotały w dłonie.
Akwarelowa rzeka wyschła, a świat z olejnym niebem spłonął.
Szelest satynowej pościeli wywołał nieprzyjemny dreszcz, który przeszedł wzdłuż jej pleców. Podniosła wzrok, by zlokalizować położenie męża.
- Będzie lepiej, jeżeli wrócę do pokoju gościnnego. – rozejrzał się, a następnie podniósł do pozycji siedzącej. Omijał jej zszokowany wzrok.
- Żartujesz sobie, prawda? – jęknęła i przeczesała wilgotne włosy. – Boże, mam nadzieję, że żartujesz. Przecież nawet ty nie byłbyś zdolny do tak wielkiego chamstwa. – złapała się za głowę uparcie się w niego wpatrując, aż i on zaszczycił ją swym spojrzeniem. - Tu jest miejsce, które dobrze znam. Chciałam wrócić i oddać wam wszystko, co mam.
- Sakura.. – nie chciał, by zaczynała swój monolog, jednak teraz nic nie było w stanie jej powstrzymać. Jej prawa dłoń wylądowała na sercu, jakby próbując pokazać, jak prawdziwe są jej słowa.
- Staram się okazać trochę miłości. To jest miejsce, w którym zaznałam spokój jakiś czas temu. Potrzebuję pobyć tu trochę czasu, by ponownie móc nazwać to miejsce moim domem. Tak cholernie się staram. Nie próbuj kłamać, że nie wiesz, co do ciebie czuję. Jestem po prostu matką, która walczy o swój czas z dziećmi, jestem po prostu kobietą, która walczy o swoje życie.. – zacisnęła pięści. – a także o swoją miłość. Nie jestem o wiele silniejsza, niż byłam wczoraj.
- Przestań ciągle mówić. – potarł wierzchem dłoni swój kilkudniowy zarost.
- Nie wyobrażam sobie czasu, w którym chciałbyś słuchać tego, co mam ci do powiedzenia. – chciała płakać, jednak słowa, które pchały się na jej język sprawiały, że nie miała czasu na łzy. Przecież nigdy nie wiedziała, kiedy on w końcu wstanie i wyjdzie trzaskając drzwiami. – Obiecuję, że kiedyś będziesz potrzebował moich słów. – uśmiechnął się lekko, dostrzegła to.
- Czy ty tego nie widzisz? – prychnął. – Mieszkamy razem, ale osobno, żyjemy razem, ale osobno, sypiamy razem, ale osobno. Odeszłaś z mojego życia, a gdy ja próbowałem się zbliżyć, latałaś za jakiś frajerem! – podniósł głos obnażając część dręczących go myśli. Otworzyła szerzej oczy.Wstał i stawiając pewne kroki obszedł łóżko. Nie ruszyła się, siedziała wpatrzona w przestrzeń. Poczuła, jak odgarnia kosmyk z jej twarzy, a następnie delikatnie bada palcami jego fakturę. – Nie pomaga picie tak, jak i nie pomaga trzeci papieros wypalony przed świtem. - mówił spokojnie, cały czas się jej przyglądając. - Ładnie wyglądasz. – zakrztusiła się wdychanym powietrzem. Niemo poruszała ustami. – I mógłbym cię tu przelecieć, ale nie jestem pewien, czy rano nie obudziłbym się z wyrzutami sumienia. – wstała na równe nogi i w mgnieniu oka pojawiła się naprzeciwko niego. Była święcie przekonana, że sąsiedzi są w stanie usłyszeć przyśpieszone bicie jej serca, tak jak i nierówny oddech.
- Wychodziłeś każdej nocy, ja nic nie mówiłam. Szlajałeś się po barach i klubach, a następnego dnia ślęczałeś nad papierami w biurze. Nie interesowałeś się mną i moimi potrzebami. Zawsze byłam po twojej stronie nawet, gdy odbierałeś mi część mojej duszy. – przyłożyła otwartą dłoń do jego torsu. – Mówiłeś, że odchodzisz, bo chcesz zacząć nowe życie. Później nawet ja, mówiłam to samo. Nauczyłeś mnie, jak żyć w kłamstwie, więc nie miej do mnie pretensji. Nie spałam, czekałam, chodziłam po domu i nasłuchiwałam.
- Widzisz coś przez te łzy? – nachylił się i zlizał jedną, słoną łzę z jej policzka.
Zamknęła oczy, czuła tylko przyjemne ciepło, które rozchodziło się po całym jej ciele. Wsunął dłonie pod jej szlafrok i usadowił je gdzieś na plecach. Poruszał nimi delikatnie, na przemian w górę i w dół. Przyjemne dreszcze wstrząsnęły jej ciałem. Nie otwierała oczu. Lewą dłoń przeniósł na delikatny węzeł szlafroka, sprawne palce szybko sobie z nim poradziły. Stała przed nim naga i zagubiona, zraniona, zmartwiona i odmieniona. Uczucia rozbijały się o podłogę, co chwila rodząc nowe. Przycisnął jej ciało do swojego pozwalając wdychać swój zapach. Piękny zapach, który był ostoją. Umęczone zmysły lgnęły do jego rąk, nieświadomie równała z nim swoje ruchy. Odpowiadała na każde jego dotknięcie, każdy drobny pocałunek. Pochylił głowę i obdarował jej obojczyk żarliwymi, mokrymi pocałunkami, które bolały. Czuła, jak rozpływa się pod wpływem nacisku jego silnego ciała. Dusiła się namiętnymi pocałunkami, a jego stalowe ramiona tylko odcinały dopływ tlenu. Przygryzł jej wargę i z największą przyjemnością zlizał kroplę krwi, która się pojawiła. Czuli, jakby ich ciała były towarem, a oni targowali się o najwyższą cenę.
Chciała popchnąć go na łóżko, jednak, czym była jej siła w porównaniu z jego potęgą? Wydyszał niezrozumiałe słowo i nim się zorientowała, leżała pod nim.
Kolejna porcja pocałunków rozlała się po jej dekolcie. Częstował nimi każdą część jej drobnego ciała. Nie kontrolowała wydobywających się westchnień z jej gorących ust. Do końca świata mogłaby rozpływać się pod jego ciężarem, przytłoczona siłą jego pocałunków. Napierał na nią tak mocno.
Gubiła się w jego oczach, by odnaleźć na nowo.
Czuła jak wypełnia jej wnętrze. Stopniowo, jednak z pewną wrodzoną brutalnością i szczególną starannością. Chciał wymazać z jej wnętrza wszystkie wspomnienia, które go nie dotyczyły. Była jego zdobyczą, odnalezionym pragnieniem i kwestią ważniejszą niż życie. Przy tym oddawał jej również siebie. Wypełniając ją po brzegi, nachylił się nad jej uchem i wyszeptał kilka słów, które na zawsze wyryły się w jej pamięci. Najmocniejszy smak, najgłośniejsza kropla. Miała pełną głowę, lecz jej myśl była uwolniona. Całe życie wyfrunęło z jej ciała i znajdowało się właśnie pod sufitem, gdzie błądząc szukało powrotu. Fala dreszczy i błogiego uczucia spełnienia targnęła jej ciałem, by zaraz powtórzyć czynność. Przyjemność nadeszła bardzo szybko. Rozkoszowała się widokiem jego nieobecnego wzroku, rozchylonych ust i czarnych włosów, które kleiły się do twarzy. Wiedziała, że nad nią dominował, lecz nie czuła wewnętrznego sprzeciwu.
Wydał z siebie ostatni głośny jęk i upadł na łóżku obok niej. Automatycznie przywarła do jego ciała. Nie odsunął jej, nic nie powiedział. Przygarnął do siebie jeszcze mocniej zanurzając nos w jej pachnących wanilią włosach.
- Pogubiłam się. – jęknęła i wtuliła w jego nagi, umięśniony tors. – Jesteś taki samotny, choć nie jesteś sam. Jestem tutaj z tobą. Nigdy cię nie opuszczę, może i jestem szaleńcem, ale spróbowałabym raz jeszcze, aby tylko zdjąć z ciebie ten ciężar. – szeptała mocno zaciskając powieki. – Więc każdego dnia maluję radość na swojej twarzy, gdy jestem tutaj z tobą, aby dodać ci otuchy. Wyobrażam sobie pejzaż twojego żalu. Wszystkie jest takie szare, więc codziennie wypełniałabym twoje serce, gdybyś tylko go nie ukrywał. Chciałabym byś mógł odnaleźć dom. – poczuła, jak uścisk wokół jej talii staje się silniejszy.
- Dziękuję. – jedno słowo, które rozbiło ją na miliony drobnych kawałków.
CDN
*---*
OdpowiedzUsuńDziękuję dziękuję!
Rozdział w stu procętach mnie zadowolił :) Bardzo się cieszę, że tak szybko go dodałaś ^^ Jest genialny ;* Życzę wielkiej weny ♡
O jejciu! *_*
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Nie wyobrażam sobie, aby mógł być napisany inaczej. To zbliżenie Sakury i Sasuke... Brak mi słów. Było cudowne! Takie jakie powinno być na tym etapie ich związku. Mam wrażenie, że ono miało taki leczniczy skutek, że w jakiś sposób ich scaliło duchowo. Oczywiści mogę się mylić, ale to zobaczę w następnym rozdziale.
Już chce więcej!!!!
P.S Wiem, że jest do tego specjalna zakładka, ale mam pytanie. Kiedy skończysz rozdział do drugiego opowiadania? Bo wiesz, tak sie składa, że ja je uwielbiam! :)
Ta notka jest swietna. Tez sie nie moge doczekac noweje notki w drugim opowiadaniu. Czy mogla bys mnie powiadamiac na gg 36296629
OdpowiedzUsuńDopiero kilka dni temu zaczęłam czytać twojego bloga, ale tak się w niego wciągnęłam, że ciągle chcę nowe rozdziały! Tak bardzo mi się on podoba!
OdpowiedzUsuńNie mogę już się doczekać kolejnego!
Weny! :*
Oho, tym razem nie będzie tak słodko ! Moje miłosierdzie się chyba skończyło... Ale zacznijmy od początku
OdpowiedzUsuń>Monologi Sakury to mnie już drażnią powoli... Chodzi mi o to, że nie wyobrażam sobie żebym miała z kimś tak rozmawiac - takim językiem (nie wiem czy zrozumiesz o co mi chodzi), jest taki...wyniosły(?)
>Pojawiło się i hentai. Co prawda Sakura nie rzuciła się na niego ale i tak to miało byc inaczej - ona się miała opierac trochę, on nalegac i te sprawy. Ale bardzo mi się podobało i podobnie mam wrażenie, że to w pewnym sensie ich "scaliło duchowo". Chyba ich relacje się poprawią, ale u Ciebie to nic nie wiadomo i to w tym opowiadaniu kocham. Do tego świetnie to opisałaś ! Na końcu to się prawie wzruszyłam ! Uznaj to za sukces :)
Ogólnie to mi jak zwykle bardzo się podoba, tylko z tej Sakurci się troche ciepła klucha robi i... nie podoba mi się to :/ Tak więc czekam na ciąg dlaszy i lecę dalej przeżywac żałobę narodową :/ Trzymaj się !
Ps. Czy da się kogoś tak całowac aż do krwi ? No ja nie wiem, zawsze mnie to zastanawiało. Toż to obrzydliwe :(((( Ja wiem, że ja jestem jeszcze niedojrzała ale chyba... eh no nic :/
Staram się pisać drugie opowiadanie, jednak nie bardzo mi to idzie. Najprawdopodobniej dociągnę Pierwsze do końca i wtedy poświęcę czas Drugiemu. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
<3 taka kochana
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. <3
OdpowiedzUsuń