Każdy czegoś żałuje, może swoich czynów, może wypowiedzianych słów.
Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, bawią się. Myślą, że prawdziwa tragedia, to pomyłka kelnera w zamówieniu albo, gdy żywopłot sąsiada, jest lepiej przystrzyżony. Śmieszne. Dusza nic nie waży, a tak bardzo ciąży.
Poudawajmy, że wszyscy jesteśmy sobie równi, złapmy się za ręce i razem popatrzmy na prawdziwą tragedię. Nie musimy szukać daleko, wręcz przeciwnie, tuż pod naszymi nosami, jest matka, która pracując w trzech różnych knajpach, nie ma pieniędzy, by opłacić zalegające rachunki, nie ma pieniędzy, by przygotować posiłek dla siebie i swoich dzieci. Ale ona jest bogatsza od większości z nas, ona każdego wieczora ma chwilę, by przeczytać dzieciom bajkę na dobranoc.
Jest tak wiele różnych tragedii, tak wiele koszmarów czai się na każdym rogu. Dotykają ciebie, twoich bliskich, przyjaciół i obcych ludzi. Nie jest ważne, czy dotyczą pieniędzy, życia rodzinnego, czy jeszcze czegoś innego. Pojawiają się każdego dnia, wdzierają do twojego umysłu, dręczą.
Pomagajmy. Nie bądźmy zamknięci w czterech ścianach ograniczonego umysłu.
Otwórz się, bo któregoś dnia, to właśnie Ty możesz potrzebować pomocy.
Wzięła głęboki oddech i zrobiła jeden, mały, niepewny krok w stronę, skąd dobiegał ją roztrzęsiony głos Ino, każdy następny stawiała ostrożniej od poprzedniego. Wychyliła się lekko, by objąć wzrokiem pomieszczenie i postać drobnej blondynki. Stała odwrócona tyłem z opuszczoną głową, co skutkowało tym, że jej długie blond włosy opadały na bladą twarz, zakrywając niezdrowe sińce pod oczami.
Cóż, czasami chciałoby się odwrócić, udać, że nie słyszało się szlochu, że ta sytuacja nie miała miejsca, jednak to wcale nie takie proste. Może właśnie przez wzgląd na stare czasy powinna tak zrobić, powinna odejść, bo przecież nigdy za sobą nie przepadały. Dogryzały sobie na każdym możliwym kroku i konkurowały o miano lepszej, zdolniejszej, piękniejszej. Nigdy nie usłyszała od niej miłego słowa, dobrej rady, nigdy nie przytuliły się na pocieszenie. Nigdy nie pomyślałaby też, że to właśnie z jej ust usłyszy tak zrozpaczony ton, połączony z tak prawdziwymi słowami.
Została.
Kolejny głęboki wdech, by dodać sobie odwagi i kolejne dwa kroki, tym razem – bardziej pewne.
- Ino? – chciała stwarzać pozory lekkiego zaskoczenia widokiem kobiety, jednak jej gra aktorska pozostawiała wiele do życzenia. Ino drgnęła.– Wszystko w porządku? – zaskoczona obecnością Sakury, wyprostowała się i pociągnęła nosem. – Szłam do łazienki i usłyszałam twoją rozmowę. – zrobiła pauzę. - Nie miałam zamiaru podsłuchiwać, ale mówiłaś wystarczająco głośno, bym bez trudu cię usłyszała. – dobra, nie wiedziała, co mówić. To nie było takie proste. Nigdy nie były zbyt blisko, to nie tak, jak z Hinatą. Przecież nie rzuci się jej na szyje i nie zacznie wypytywać o mroczne sekrety z jej życia.
- Jasne. Wszystko jest w porządku. – po krótkiej chwili z jej ust wydobył się zachrypnięty głos, jednak nadal się nie odwróciła, ponownie pociągnęła nosem, a jej lewa dłoń szybko musnęła oba policzki. Płakała? - Rozmawiałam z mężem. – szybko się odwróciła i posłała Sakurze sztuczny uśmiech. W lewej dłoni trzymała pomiętą chusteczkę, a prawą dłonią gładziła materiał beżowej sukienki. Miała zaczerwienione usta, policzki, a także rozmazany tusz, to znaczyło, że naprawdę płakała. – Jak zwykle, ma masę spraw na głowie, a ja dowiaduję się o nich ostatnia. – wetchnęła i pokręciła głową, odpychając od siebie chęć wybuchnięcia głośnym płaczem.
- Jeżeli masz jakiś problem i chciałabyś porozmawiać.. – dobrze wiedziała, że jej propozycja zostanie odrzucona. Pamiętała, że reagowała tak samo, gdy ktoś próbował wejść z nią w jakieś szczere konwersacje, kiwała twierdząco głową i posyłała wymuszony uśmiech. – Nie chce się wtrącać, ale.. – Ino nie dała jej skończyć.
- To się nie wtrącaj. – zacisnęła usta w wąską linię i posłała zielonookiej wrogie spojrzenie. – Chcesz się ponabijać? Proszę bardzo, już nic mnie nie ruszy. – przytupnęła i ruszyła w stronę, zdziwionej Sakury. – Może i często ci dopiekałam, a nawet specjalnie chwaliłam się podróżą poślubną i swoim życiem towarzyskim, ale widzę już swój błąd. Nie musisz wskazywać mi go palcem, ok? – ominęła ją z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, jednak głos Sakury ją powstrzymał.
- Nie miałam ochoty się z ciebie nabijać, w żaden sposób. – machnęła ręką i odwróciła się przodem do blondynki. – Zresztą, byłabym ostatnią osobą, która miałaby do tego jakieś prawo. – wbiła wzrok w jej zdziwione, niebieskie oczy. Wypowiedziane przez nią słowa, chyba zainteresowały Ino, bo nie wyszła z pomieszczenia.
- O czym ty mówisz? – przygryzła dolną wargę i skrzyżowała ręce na piersi, świdrowała różowowłosą swym głębokim spojrzeniem, próbując odczytać coś z jej obojętnego wyrazu twarzy. – Nie masz ochoty mi się odwdzięczyć? – nadal podejrzliwie się jej przyglądała, nie była przyzwyczajona do troski ze strony drugiej osoby.
- Ino, moje życie również nie jest kryształowe. – Sakura posłała jej ciepły uśmiech. – Dlatego, jeżeli potrzebujesz rozmowy, jestem do usług.
~*~
- Mam nadzieję, że Hinata się na nas nie pogniewała, za to, że tak szybko wyszłyśmy. – Sakura włożyła do ust łyżeczkę lodów waniliowych i uśmiechnęła się w stronę blondynki, która również zaczynała konsumować swój deser.
- Hinata? Jasne, że nie. – odłożyła łyżeczkę, następnie zdjęła z nosa okulary przeciwsłoneczne i położyła je na małym, okrągłym stoliku, przy którym siedzieli. – Ale piękna pogoda. – przeczesała swoje długie, blond włosy i ponownie wzięła łyżeczkę, zanurzając ją w lodach truskawkowych, które chwilę wcześniej, przyniósł jej przystojny kelner.
- Yoshi, wytrzyj usta. – Sakura podała mu jedną z chusteczek i patrzyła, jak chłopczyk przyciska ją do swoich różowych ust. – Jesteś cały brązowy. – zaśmiała się i pokręciła głową.
- Jest taki podobny do Sasuke. – Sakura słysząc te słowa, spojrzała z zaskoczeniem na koleżankę, lecz widząc, jak bardzo Ino jest oczarowana jej dzieckiem, uśmiechnęła się i twierdząco pokiwała głową. – Macie cudowne dzieci, naprawdę. – była ładna, naprawdę ładna. Promienie słońca łagodnie pieściły jej delikatną skórę. – Pewnie nigdy ci tego nie mówiłam, a raczej na pewno ci tego nie mówiłam.. – kolejna porcja lodów wylądowała w jej ustach. – ..ale zazdrościłam ci, kiedy okazało się, że spodziewasz się dziecka z Sasuke. I wiele razy złościłam się widząc cię z nim, a potem was z dzieckiem.
- Nie musiałaś być zazdrosna. Twoje życie również było pełne wrażeń i nadal jest. – Yoshi nie wsłuchiwał się w słowa kobiet, zajadał czekoladowe lody, które tak bardzo uwielbiał. – Pamiętam, że zdjęcia z twojego ślubu z Shikamaru, znalazły się w gazecie. Miałaś piękną suknię. – szczerze przyznała, przypominając sobie artykuł o młodej parze.
- Tak, suknia była cudowna, ale kosztowała również nie mało. – zaśmiała się i nieco rozluźniła. – Ten ślub był tak huczny, jak i rozwód. – parsknęła. – Żałuję, że tak się nim obnosiłam, później te setki pytań, dlaczego nie rozwodzimy. – mruknęła i znowu skierowała swoją uwagę na czarnookiego chłopca.
- A ślub z Sai’em? Czy był przemyślany? – nie chciała poruszać bolesnego tematu, ale przecież po to tu przyszły, żeby porozmawiać. – Chodzi mi o to, czy nie żałujesz tej decyzji. To naprawdę wielki krok dla związku. – Ino niespokojnie poruszyła się na metalowym krześle.
- Związałam się z nim już w trakcie mojego pierwszego małżeństwa. Chciałam skończyć ten romans, bo Shikamaru był naprawdę dobrym mężem. Owszem, miał swoje humory, czasami musiałam prosić się o nieco więcej uwagi, ale nigdy mnie nie skrzywdził. Gdy dowiedział się, że spotykam się z Sai’em, spakował swoje rzeczy i tyle go widziałam. Niedługo potem dostałam papiery rozwodowe. Od tamtej pory widziałam go tylko kilka razy. – przełknęła ślinę. – Wszystko załatwiali nasi prawnicy. Miałam ochotę być sama, wyjechać gdzieś i ułożyć sobie życie z kimś innym, ale gdy dowiedziałam się, że Shikamaru będzie miał dziecko z Temari, wściekłam się. – ścisnęła metalową łyżeczkę, tak mocno, że jej palce zrobiły się blade. – Chciałam pokazać mu, co stracił. Ślub z Sai’em miał być karą dla Shikamaru, a okazało się, że jest dla mnie.
- Więc jesteś z nim, mimo, że go nie kochasz? – Sakura nie mogła oderwać od niej wzroku. Ino miała okropnie egoistyczne podejście do życia.
- Nie. Po ślubie okazało się, że Sai również może być cudownym mężem, przy którym mogę by szczęśliwa. Nie chciałam już więcej wtrącać się do życia Shikamaru, lecz ułożyć swoje, ale wtedy coś się zepsuło. – spuściła wzrok. – On stał się zimny. Nie zaskakuje mnie tak, jak kiedyś. Nie dostaję kwiatów i nie potrafimy ze sobą rozmawiać, mijamy się w drzwiach, jemy osobno, nie sypiamy ze sobą. – w jej oczach znowu pojawiły się łzy. Sakura chciała dodać jej otuchy, więc odłożyła miseczkę z niedokończonym deserem, pochyliła się lekko i ścisnęła jej zimną dłoń.
- Nie martw się. Wiem, co to znaczy dla kobiety i wiem, co czujesz w tym momencie. – uśmiechnęła się lekko. – Również nie miałam lekko. Yoshi? – te słowa skierowała do swojego syna, który skończył jeść swój deser. – Pójdziesz pobawić się na placu zabaw? – pocałowała go w czoło i pomogła zejść z krzesła. – Tylko żebym cię widziała. – chłopiec tylko pokiwał głową i pobiegł w stronę zjeżdżalni.
- Sakura, ja zachowywałam się tak w stosunku do ciebie, bo chciałam udowodnić, że moje życie jest lepsze. Nie miałam pojęcia, że w najgorszych chwilach mojego życia, pojawisz się i wyciągniesz do mnie pomocną dłoń.
- Ino, pierwsza ciąża, była dla mnie najgorszym czasem. – posmutniała, jednak czuła, że i ona, jest jej winna prawdę o sobie i o swoim życiu. – Czułam wielką presję, nie miałam przy sobie Sasuke. Yosuke nie był planowanym dzieckiem, a ja do samego porodu czułam, że nie będę dobrą matką. – Ino przygryzła dolną wargę, jak to miała w zwyczaju robić, gdy się na czymś skupiała. – Po narodzinach było lepiej, jednak do czasu drugiej ciąży, która również była dla mnie stresującym czasem. Znasz późniejszą historię. Sasuke zabrał mi dzieci, na długi czas, a ja zamknęłam się w czterech ścianach.
- Pomógł ci Aki. – Sakura wzdrygnęła się słysząc imię mężczyzny. – Nie chcesz o nim gadać, prawda? Nie musimy. - jednak Sakura czuła, że może się przed nią otworzyć.
- Tak, pomógł mi i będę mu za to wdzięczna do końca życia, ale nasz związek się rozpadł. To nie miało prawa wypalić. On mnie kochał i dobrze o tym wiem, bo niejednokrotnie udowadniał mi swoje uczucia, jednak moje serce należało do dzieci. Nie potrafiłam stworzyć z nim takiej rodziny, na którą on zasługiwał. – wiedziała, że zaczynanie tego tematu nie było najlepszym pomysłem. – Najdziwniejszym uczuciem było to, w którym odwoziłam chłopców do Sasuke. Tak dobrze znałam to miejsce, przecież w nim żyłam. To w tamtym domu czułam się, jak gospodyni, to w tamtym ogrodzie urządzaliśmy Halloween, świętowaliśmy. Nigdy nie czułam się, jak obca osoba, przyjeżdżając tam. Niejednokrotnie miałam ochotę wejść, ugotować obiad i pozbierać jego skarpetki z podłogi. - zaśmiała się. - Cholera, po prostu, gdy nie miała przy sobie dzieci, wypełniam sobie czas wszystkim, co choć na chwilę potrafiło odegnać moje myśli o Sasuke. Radziłam sobie nieźle, miałam zamiar dalej tak trzymać. Mówiłam mu, że
może dzwonić, jeśli sądzi, że ma mi coś do powiedzenia. - westchnęła. - Lecz nie liczyłam na piękne słowa, chciałam tylko słyszeć jego głos. Mam nadzieję, że moi synowie będą szczęśliwsi, gdy spróbujemy z Sasuke odbudować kilka rzeczy między nami. – stukała palcami o stolik i wypatrywała syna, który przed chwilą zjechał ze zjeżdżalni. - Moje dzieci zasługują na pełną rodzinę i wspaniałe dzieciństwo.
- Nie powinniście robić tego tylko ze względu na dzieci. – Ino wyjęła ze swojej torebeczki telefon, który zaczął wibrować, ktoś dzwonił. – Wybacz. – uśmiechnęła się przepraszająco i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Teraz interesuje cię, gdzie się podziewam? Ahh.. Jasne. – westchnęła i ubrała przeciwsłoneczne okulary, nie chciała, żeby Sakura widziała, jak szklą się jej oczy. – Nie, to ty mnie posłuchaj! – podniosła głos, jednak widząc minę faceta, który siedział obok, opanowała swoje nerwy. - Czuję się gównianie, często chcę rezygnować by, choć na trochę być normalna. Nie rozumiem, dlaczego ciągle cię nie ma, dawałam sobie radę, ale ten czas zaczął mi się dłużyć. – łapczywie złapała oddech. - I łapię się na tym, ze ciągle siedzę przy telefonie, bo kiedyś to właśnie twój głos pomagał mi nie czuć się tak samotną. Teraz natomiast czuję się, jak pieprzona idiotka, bo cały dzień kręci się wokół twojego telefonu, a gdy już zadzwonisz, to albo nie odbieram, albo nie mam ci dużo do powiedzenia. – jedna łza wydostała się spod jej ciemnych okularów. - Więc chcę żebyś wiedział, że to trochę popieprzone, że utknęłam tu czekając. – starła słoną łzę wierzchem dłoni i poprawiła okulary.
~*~
- Wróciliśmy! – Yoshi wbiegł do domu krzycząc. – Tato! – miał w sobie niesamowicie dużo energii.
- Yoshi, nie krzycz tak. – Sakura powiesiła torebkę na wieszaku i weszła do salonu, w którym zniknął młodszy z synów. Stanęła i napawała się widokiem, jaki zastała. Sasuke leżał na kanapie, a obok niego Yosuke. Oboje byli widocznie bardzo zmęczeni, bo mieli na sobie brudne ubrania. – Yoshi, tatuś i Yosuke śpią. Nie przeszkadzajmy im. – wyciągnęła do niego rękę. – Chodź, zrobimy coś do jedzenia. – chłopiec pokiwał głową i złapał za jej dłoń.
- Co zrobimy na obiad? – usiadł na krześle i bawił się cukiernicą.
- Wysypiesz cukier. – ostrzegła, widząc, jak chłopiec grzebie łyżeczką w cukiernicy. – Na co masz ochotę? – stanęła przy otwartej lodówce i studiowała jej zawartość. – Może jakaś smaczna zupa? - wyjęła duży garnek i postawiła go na płycie indukcyjnej.
- Nie, mamo. – westchnął. – Czy ja też będę zmęczony?
- Gdy będziesz ćwiczył razem z tatą? – wsypała ryż do gotującej się wody i spojrzała zdzwiona na chłopca, którego nurtowała sprawa z treningami. – Myślę, że tak. To bardzo ciężkie zajęcie, dlatego boimy się, że jesteś jeszcze zbyt mały. – miała ochotę ugryźć się w język widząc, że jej słowa nieco zdenerwowały Yoshiego.
- Nie jestem mały! – podniósł głos, ale zaraz go ściszył. – Wysypałem.. – Sakura zaśmiała się i pocałowała go w czoło.
~*~
- Dziękuję, że przyszłaś i zarazem przepraszam, za to, że to nie ja wpadłam do ciebie. – Sakura podała Hinacie kubek z gorącą herbatą i obie rozsiadły się na kanapie. – O czym chciałaś mi powiedzieć? – ugryzła kawałek ciastka i wpatrywała się z zaciekawieniem w spokojną twarz przyjaciółki.
- Martwiłam się, że tak szybko wyszyłyście z Ino. – upiła łyk napoju. – Widziałam, że była roztrzęsiona. Nawet nie zdążyłyśmy porozmawiać.
- Ma problemy z mężem. – Sakura westchnęła powracając myślami do rozmowy z blondynką. – Nie układa się im już od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że nie będzie musiała przeżywać kolejnego rozwodu, nie wiem, jak ona by to zniosła. – Hinata jedynie przytaknęła. – A co z TenTen? Chyba nie była zbyt zadowolona z mojego przyjścia.
- To kobieta w ciąży, przeżywa trudny okres. Myślała, że będąc opryskliwą stosuje samoobronę. – obie parsknęły śmiechem. – Neji będzie dobrym ojcem, lecz niekoniecznie dobrym mężem. Miłość do dziecka to jedyna miłość, jaką będzie można wyczuć w ich domu. To smutne. Nie myślałam, że TenTen zgodzi się na taki układ, zbyt mocno się poświęca. To przecież całe życie!
- Tak, masz rację, jednak sama wiesz, jaka jest miłość. - obie wiedziały coś na ten temat.
- A gdzie jest Sasuke i chłopcy? Coś tu za cicho. – zaśmiała się i rozejrzała po salonie. - Czyżbyś ich gdzieś wysłała?
- Sasuke i Yosuke spali, gdy wróciliśmy z Yoshim do domu. – uśmiechnęła się na myśl o widoku, jaki zastała. – Zrobiłam obiad i posprzątałam dom, gdy wstali wspólnie zjedliśmy obiadokolację no i znowu czekało mnie sprzątanie kuchni. Sasuke miał jakieś sprawy do załatwienia w pracy, więc wyszedł, a chłopcy oglądali bajki w swoim pokoju. – uśmiechnęła się na myśl o spokojnym dniu bez kłótni i nieprzyjemnych słów. – Ale nadal nie wiem, co chciałaś mi powiedzieć.
- Sakura, ja.. – odłożyła kubek z herbatą i założyła za ucho jeden niesforny kosmyk, który spadał na jej czoło. – Ja będę mamą. – w jednym momencie w kącikach jej oczu pojawiły się diamentowe łzy szczęścia, które potoczyły się po jej rozpromienionych policzkach. Gdy do Sakury dotarły słowa przyjaciółki, z piskiem rzuciła się jej na szyję.
- Nie mogę uwierzyć! Po tak długim czasie, w końcu wam się udało! – i ona czuła się niezwykle wzruszona, wyobrażając sobie, jak musiał cieszyć się Naruto na wieść, że zostanie ojcem. – Pewnie niesamowicie się cieszycie. Musimy to uczcić! – klasnęła w dłonie i ponownie przytuliła roześmianą Hinatę. – Będę ciocią!
- Będziesz najlepszą ciocią.
~*~
Obudziła się zlana zimnym potem, oddychała ciężko, a jej serce biło, jak oszalałe. Dotknęła prawą dłonią piersi, czuła rytmiczne uderzenia i słyszała szum krwi pędzącej w jej żyłach. Otarła pot spływający z czoła i spojrzała na połowę łóżka, gdzie powinien leżeć Sasuke. Nie było go. W jej oczach zaszkliły się łzy, które spływały i delikatnie rozbijały się o miękką kołdrę.
Zawsze potrzebowałam czasu spędzonego w samotności, lecz nigdy nie pomyślałabym, że będę cię potrzebowała, gdy płaczę.
Wstała, lecz zaraz zachwiała się na nogach. Czuła, że jej żołądek krzyczy, by nie wykonywała żadnych, gwałtownych ruchów.
Jestem samotna.
W jednej chwili poczuła, że musi zwrócić swój ostatni posiłek. W mgnieniu oka znalazła się w łazience. Klęcząc nad muszlą cierpiała fizycznie i psychicznie.
Czy łóżko po twojej stronie już zawsze będzie puste?
Oparła się plecami o lodowate kafelki, ukrywając twarz w drżących dłoniach.
- Co ci jest? – rozpoznała głos Sasuke, jednak nie miała sił, by podnieść głowę. Zacisnęła powieki jeszcze mocniej i próbowała opanować drżenie całego ciała. – Źle się czujesz?– słyszała, że do niej podszedł. Modliła się, by nie musieć na niego spojrzeć.
- Odejdź. – szepnęła.
- Chodź, pomogę ci wstać. – wyciągnął rękę w jej stronę, jednak ona ją odtrąciła.
- Muszę się wykąpać, poradzę sobie. – mówiła powoli. – Chce żebyś wyszedł. – usłyszała, jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi. W jednej chwili znowu poczuła potrzebę oczyszczenia swojego żołądka.
Po długiej walce z nudnościami w końcu wzięła długą kąpiel, umyła włosy i zęby.
Gdy wyszła zobaczyła, że leży na łóżku, obserwował każdy jej ruch. Nie poruszała się z gracją, jej kroki były niepewne, gdyż całkowicie opadła z sił.
- Gdzie byłeś? – usiadła na łóżku i przejechała dłonią po satynowej pościeli. Spojrzała na zegarek, który wskazywał czwartą nad ranem. – Nie było cię w łóżku.
- Musiałem nadrobić zaległości w pracy, nie sądzę, by cię to interesowało. – ten ton sprawiał, że nie miała ochoty na dalsze rozmowy. Kiwnęła głową i chciała się położyć do łóżka, jednak nudności powróciły. – Na pewno dobrze się czujesz? – spojrzał na jej dłoń, którą przyłożyła do swojego brzucha.
- Nie sądzę, by cię to interesowało. – posłała mu przelotne spojrzenie. Nie lubiła, gdy tak ją traktował, nie zamierzała dawać sobą pomiatać. - Mam już dość siedzenia, wściekania się i tych wymówek. Nie ma cię w pobliżu, a ja czuję się taka bezużyteczna. - przełamała się i spojrzała w jego ciemne oczy. - Kocham cię.
_________________________________________________________
Autorka w bajecznym nastroju sączy białe wino i myśli o swym życiu.
Cudowny czas.
Wybaczcie, że długo się nie odzywałam, lecz świętowałam. ^^
Co nowego?
Kilka spraw do załatwienia, kilka poprawek i mam nadzieję, że ten dzień będzie Naszym najpiękniejszym. <3
Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, bawią się. Myślą, że prawdziwa tragedia, to pomyłka kelnera w zamówieniu albo, gdy żywopłot sąsiada, jest lepiej przystrzyżony. Śmieszne. Dusza nic nie waży, a tak bardzo ciąży.
Poudawajmy, że wszyscy jesteśmy sobie równi, złapmy się za ręce i razem popatrzmy na prawdziwą tragedię. Nie musimy szukać daleko, wręcz przeciwnie, tuż pod naszymi nosami, jest matka, która pracując w trzech różnych knajpach, nie ma pieniędzy, by opłacić zalegające rachunki, nie ma pieniędzy, by przygotować posiłek dla siebie i swoich dzieci. Ale ona jest bogatsza od większości z nas, ona każdego wieczora ma chwilę, by przeczytać dzieciom bajkę na dobranoc.
Jest tak wiele różnych tragedii, tak wiele koszmarów czai się na każdym rogu. Dotykają ciebie, twoich bliskich, przyjaciół i obcych ludzi. Nie jest ważne, czy dotyczą pieniędzy, życia rodzinnego, czy jeszcze czegoś innego. Pojawiają się każdego dnia, wdzierają do twojego umysłu, dręczą.
Pomagajmy. Nie bądźmy zamknięci w czterech ścianach ograniczonego umysłu.
Otwórz się, bo któregoś dnia, to właśnie Ty możesz potrzebować pomocy.
Wzięła głęboki oddech i zrobiła jeden, mały, niepewny krok w stronę, skąd dobiegał ją roztrzęsiony głos Ino, każdy następny stawiała ostrożniej od poprzedniego. Wychyliła się lekko, by objąć wzrokiem pomieszczenie i postać drobnej blondynki. Stała odwrócona tyłem z opuszczoną głową, co skutkowało tym, że jej długie blond włosy opadały na bladą twarz, zakrywając niezdrowe sińce pod oczami.
Cóż, czasami chciałoby się odwrócić, udać, że nie słyszało się szlochu, że ta sytuacja nie miała miejsca, jednak to wcale nie takie proste. Może właśnie przez wzgląd na stare czasy powinna tak zrobić, powinna odejść, bo przecież nigdy za sobą nie przepadały. Dogryzały sobie na każdym możliwym kroku i konkurowały o miano lepszej, zdolniejszej, piękniejszej. Nigdy nie usłyszała od niej miłego słowa, dobrej rady, nigdy nie przytuliły się na pocieszenie. Nigdy nie pomyślałaby też, że to właśnie z jej ust usłyszy tak zrozpaczony ton, połączony z tak prawdziwymi słowami.
Została.
Kolejny głęboki wdech, by dodać sobie odwagi i kolejne dwa kroki, tym razem – bardziej pewne.
- Ino? – chciała stwarzać pozory lekkiego zaskoczenia widokiem kobiety, jednak jej gra aktorska pozostawiała wiele do życzenia. Ino drgnęła.– Wszystko w porządku? – zaskoczona obecnością Sakury, wyprostowała się i pociągnęła nosem. – Szłam do łazienki i usłyszałam twoją rozmowę. – zrobiła pauzę. - Nie miałam zamiaru podsłuchiwać, ale mówiłaś wystarczająco głośno, bym bez trudu cię usłyszała. – dobra, nie wiedziała, co mówić. To nie było takie proste. Nigdy nie były zbyt blisko, to nie tak, jak z Hinatą. Przecież nie rzuci się jej na szyje i nie zacznie wypytywać o mroczne sekrety z jej życia.
- Jasne. Wszystko jest w porządku. – po krótkiej chwili z jej ust wydobył się zachrypnięty głos, jednak nadal się nie odwróciła, ponownie pociągnęła nosem, a jej lewa dłoń szybko musnęła oba policzki. Płakała? - Rozmawiałam z mężem. – szybko się odwróciła i posłała Sakurze sztuczny uśmiech. W lewej dłoni trzymała pomiętą chusteczkę, a prawą dłonią gładziła materiał beżowej sukienki. Miała zaczerwienione usta, policzki, a także rozmazany tusz, to znaczyło, że naprawdę płakała. – Jak zwykle, ma masę spraw na głowie, a ja dowiaduję się o nich ostatnia. – wetchnęła i pokręciła głową, odpychając od siebie chęć wybuchnięcia głośnym płaczem.
- Jeżeli masz jakiś problem i chciałabyś porozmawiać.. – dobrze wiedziała, że jej propozycja zostanie odrzucona. Pamiętała, że reagowała tak samo, gdy ktoś próbował wejść z nią w jakieś szczere konwersacje, kiwała twierdząco głową i posyłała wymuszony uśmiech. – Nie chce się wtrącać, ale.. – Ino nie dała jej skończyć.
- To się nie wtrącaj. – zacisnęła usta w wąską linię i posłała zielonookiej wrogie spojrzenie. – Chcesz się ponabijać? Proszę bardzo, już nic mnie nie ruszy. – przytupnęła i ruszyła w stronę, zdziwionej Sakury. – Może i często ci dopiekałam, a nawet specjalnie chwaliłam się podróżą poślubną i swoim życiem towarzyskim, ale widzę już swój błąd. Nie musisz wskazywać mi go palcem, ok? – ominęła ją z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, jednak głos Sakury ją powstrzymał.
- Nie miałam ochoty się z ciebie nabijać, w żaden sposób. – machnęła ręką i odwróciła się przodem do blondynki. – Zresztą, byłabym ostatnią osobą, która miałaby do tego jakieś prawo. – wbiła wzrok w jej zdziwione, niebieskie oczy. Wypowiedziane przez nią słowa, chyba zainteresowały Ino, bo nie wyszła z pomieszczenia.
- O czym ty mówisz? – przygryzła dolną wargę i skrzyżowała ręce na piersi, świdrowała różowowłosą swym głębokim spojrzeniem, próbując odczytać coś z jej obojętnego wyrazu twarzy. – Nie masz ochoty mi się odwdzięczyć? – nadal podejrzliwie się jej przyglądała, nie była przyzwyczajona do troski ze strony drugiej osoby.
- Ino, moje życie również nie jest kryształowe. – Sakura posłała jej ciepły uśmiech. – Dlatego, jeżeli potrzebujesz rozmowy, jestem do usług.
~*~
- Mam nadzieję, że Hinata się na nas nie pogniewała, za to, że tak szybko wyszłyśmy. – Sakura włożyła do ust łyżeczkę lodów waniliowych i uśmiechnęła się w stronę blondynki, która również zaczynała konsumować swój deser.
- Hinata? Jasne, że nie. – odłożyła łyżeczkę, następnie zdjęła z nosa okulary przeciwsłoneczne i położyła je na małym, okrągłym stoliku, przy którym siedzieli. – Ale piękna pogoda. – przeczesała swoje długie, blond włosy i ponownie wzięła łyżeczkę, zanurzając ją w lodach truskawkowych, które chwilę wcześniej, przyniósł jej przystojny kelner.
- Yoshi, wytrzyj usta. – Sakura podała mu jedną z chusteczek i patrzyła, jak chłopczyk przyciska ją do swoich różowych ust. – Jesteś cały brązowy. – zaśmiała się i pokręciła głową.
- Jest taki podobny do Sasuke. – Sakura słysząc te słowa, spojrzała z zaskoczeniem na koleżankę, lecz widząc, jak bardzo Ino jest oczarowana jej dzieckiem, uśmiechnęła się i twierdząco pokiwała głową. – Macie cudowne dzieci, naprawdę. – była ładna, naprawdę ładna. Promienie słońca łagodnie pieściły jej delikatną skórę. – Pewnie nigdy ci tego nie mówiłam, a raczej na pewno ci tego nie mówiłam.. – kolejna porcja lodów wylądowała w jej ustach. – ..ale zazdrościłam ci, kiedy okazało się, że spodziewasz się dziecka z Sasuke. I wiele razy złościłam się widząc cię z nim, a potem was z dzieckiem.
- Nie musiałaś być zazdrosna. Twoje życie również było pełne wrażeń i nadal jest. – Yoshi nie wsłuchiwał się w słowa kobiet, zajadał czekoladowe lody, które tak bardzo uwielbiał. – Pamiętam, że zdjęcia z twojego ślubu z Shikamaru, znalazły się w gazecie. Miałaś piękną suknię. – szczerze przyznała, przypominając sobie artykuł o młodej parze.
- Tak, suknia była cudowna, ale kosztowała również nie mało. – zaśmiała się i nieco rozluźniła. – Ten ślub był tak huczny, jak i rozwód. – parsknęła. – Żałuję, że tak się nim obnosiłam, później te setki pytań, dlaczego nie rozwodzimy. – mruknęła i znowu skierowała swoją uwagę na czarnookiego chłopca.
- A ślub z Sai’em? Czy był przemyślany? – nie chciała poruszać bolesnego tematu, ale przecież po to tu przyszły, żeby porozmawiać. – Chodzi mi o to, czy nie żałujesz tej decyzji. To naprawdę wielki krok dla związku. – Ino niespokojnie poruszyła się na metalowym krześle.
- Związałam się z nim już w trakcie mojego pierwszego małżeństwa. Chciałam skończyć ten romans, bo Shikamaru był naprawdę dobrym mężem. Owszem, miał swoje humory, czasami musiałam prosić się o nieco więcej uwagi, ale nigdy mnie nie skrzywdził. Gdy dowiedział się, że spotykam się z Sai’em, spakował swoje rzeczy i tyle go widziałam. Niedługo potem dostałam papiery rozwodowe. Od tamtej pory widziałam go tylko kilka razy. – przełknęła ślinę. – Wszystko załatwiali nasi prawnicy. Miałam ochotę być sama, wyjechać gdzieś i ułożyć sobie życie z kimś innym, ale gdy dowiedziałam się, że Shikamaru będzie miał dziecko z Temari, wściekłam się. – ścisnęła metalową łyżeczkę, tak mocno, że jej palce zrobiły się blade. – Chciałam pokazać mu, co stracił. Ślub z Sai’em miał być karą dla Shikamaru, a okazało się, że jest dla mnie.
- Więc jesteś z nim, mimo, że go nie kochasz? – Sakura nie mogła oderwać od niej wzroku. Ino miała okropnie egoistyczne podejście do życia.
- Nie. Po ślubie okazało się, że Sai również może być cudownym mężem, przy którym mogę by szczęśliwa. Nie chciałam już więcej wtrącać się do życia Shikamaru, lecz ułożyć swoje, ale wtedy coś się zepsuło. – spuściła wzrok. – On stał się zimny. Nie zaskakuje mnie tak, jak kiedyś. Nie dostaję kwiatów i nie potrafimy ze sobą rozmawiać, mijamy się w drzwiach, jemy osobno, nie sypiamy ze sobą. – w jej oczach znowu pojawiły się łzy. Sakura chciała dodać jej otuchy, więc odłożyła miseczkę z niedokończonym deserem, pochyliła się lekko i ścisnęła jej zimną dłoń.
- Nie martw się. Wiem, co to znaczy dla kobiety i wiem, co czujesz w tym momencie. – uśmiechnęła się lekko. – Również nie miałam lekko. Yoshi? – te słowa skierowała do swojego syna, który skończył jeść swój deser. – Pójdziesz pobawić się na placu zabaw? – pocałowała go w czoło i pomogła zejść z krzesła. – Tylko żebym cię widziała. – chłopiec tylko pokiwał głową i pobiegł w stronę zjeżdżalni.
- Sakura, ja zachowywałam się tak w stosunku do ciebie, bo chciałam udowodnić, że moje życie jest lepsze. Nie miałam pojęcia, że w najgorszych chwilach mojego życia, pojawisz się i wyciągniesz do mnie pomocną dłoń.
- Ino, pierwsza ciąża, była dla mnie najgorszym czasem. – posmutniała, jednak czuła, że i ona, jest jej winna prawdę o sobie i o swoim życiu. – Czułam wielką presję, nie miałam przy sobie Sasuke. Yosuke nie był planowanym dzieckiem, a ja do samego porodu czułam, że nie będę dobrą matką. – Ino przygryzła dolną wargę, jak to miała w zwyczaju robić, gdy się na czymś skupiała. – Po narodzinach było lepiej, jednak do czasu drugiej ciąży, która również była dla mnie stresującym czasem. Znasz późniejszą historię. Sasuke zabrał mi dzieci, na długi czas, a ja zamknęłam się w czterech ścianach.
- Pomógł ci Aki. – Sakura wzdrygnęła się słysząc imię mężczyzny. – Nie chcesz o nim gadać, prawda? Nie musimy. - jednak Sakura czuła, że może się przed nią otworzyć.
- Tak, pomógł mi i będę mu za to wdzięczna do końca życia, ale nasz związek się rozpadł. To nie miało prawa wypalić. On mnie kochał i dobrze o tym wiem, bo niejednokrotnie udowadniał mi swoje uczucia, jednak moje serce należało do dzieci. Nie potrafiłam stworzyć z nim takiej rodziny, na którą on zasługiwał. – wiedziała, że zaczynanie tego tematu nie było najlepszym pomysłem. – Najdziwniejszym uczuciem było to, w którym odwoziłam chłopców do Sasuke. Tak dobrze znałam to miejsce, przecież w nim żyłam. To w tamtym domu czułam się, jak gospodyni, to w tamtym ogrodzie urządzaliśmy Halloween, świętowaliśmy. Nigdy nie czułam się, jak obca osoba, przyjeżdżając tam. Niejednokrotnie miałam ochotę wejść, ugotować obiad i pozbierać jego skarpetki z podłogi. - zaśmiała się. - Cholera, po prostu, gdy nie miała przy sobie dzieci, wypełniam sobie czas wszystkim, co choć na chwilę potrafiło odegnać moje myśli o Sasuke. Radziłam sobie nieźle, miałam zamiar dalej tak trzymać. Mówiłam mu, że
może dzwonić, jeśli sądzi, że ma mi coś do powiedzenia. - westchnęła. - Lecz nie liczyłam na piękne słowa, chciałam tylko słyszeć jego głos. Mam nadzieję, że moi synowie będą szczęśliwsi, gdy spróbujemy z Sasuke odbudować kilka rzeczy między nami. – stukała palcami o stolik i wypatrywała syna, który przed chwilą zjechał ze zjeżdżalni. - Moje dzieci zasługują na pełną rodzinę i wspaniałe dzieciństwo.
- Nie powinniście robić tego tylko ze względu na dzieci. – Ino wyjęła ze swojej torebeczki telefon, który zaczął wibrować, ktoś dzwonił. – Wybacz. – uśmiechnęła się przepraszająco i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Teraz interesuje cię, gdzie się podziewam? Ahh.. Jasne. – westchnęła i ubrała przeciwsłoneczne okulary, nie chciała, żeby Sakura widziała, jak szklą się jej oczy. – Nie, to ty mnie posłuchaj! – podniosła głos, jednak widząc minę faceta, który siedział obok, opanowała swoje nerwy. - Czuję się gównianie, często chcę rezygnować by, choć na trochę być normalna. Nie rozumiem, dlaczego ciągle cię nie ma, dawałam sobie radę, ale ten czas zaczął mi się dłużyć. – łapczywie złapała oddech. - I łapię się na tym, ze ciągle siedzę przy telefonie, bo kiedyś to właśnie twój głos pomagał mi nie czuć się tak samotną. Teraz natomiast czuję się, jak pieprzona idiotka, bo cały dzień kręci się wokół twojego telefonu, a gdy już zadzwonisz, to albo nie odbieram, albo nie mam ci dużo do powiedzenia. – jedna łza wydostała się spod jej ciemnych okularów. - Więc chcę żebyś wiedział, że to trochę popieprzone, że utknęłam tu czekając. – starła słoną łzę wierzchem dłoni i poprawiła okulary.
~*~
- Wróciliśmy! – Yoshi wbiegł do domu krzycząc. – Tato! – miał w sobie niesamowicie dużo energii.
- Yoshi, nie krzycz tak. – Sakura powiesiła torebkę na wieszaku i weszła do salonu, w którym zniknął młodszy z synów. Stanęła i napawała się widokiem, jaki zastała. Sasuke leżał na kanapie, a obok niego Yosuke. Oboje byli widocznie bardzo zmęczeni, bo mieli na sobie brudne ubrania. – Yoshi, tatuś i Yosuke śpią. Nie przeszkadzajmy im. – wyciągnęła do niego rękę. – Chodź, zrobimy coś do jedzenia. – chłopiec pokiwał głową i złapał za jej dłoń.
- Co zrobimy na obiad? – usiadł na krześle i bawił się cukiernicą.
- Wysypiesz cukier. – ostrzegła, widząc, jak chłopiec grzebie łyżeczką w cukiernicy. – Na co masz ochotę? – stanęła przy otwartej lodówce i studiowała jej zawartość. – Może jakaś smaczna zupa? - wyjęła duży garnek i postawiła go na płycie indukcyjnej.
- Nie, mamo. – westchnął. – Czy ja też będę zmęczony?
- Gdy będziesz ćwiczył razem z tatą? – wsypała ryż do gotującej się wody i spojrzała zdzwiona na chłopca, którego nurtowała sprawa z treningami. – Myślę, że tak. To bardzo ciężkie zajęcie, dlatego boimy się, że jesteś jeszcze zbyt mały. – miała ochotę ugryźć się w język widząc, że jej słowa nieco zdenerwowały Yoshiego.
- Nie jestem mały! – podniósł głos, ale zaraz go ściszył. – Wysypałem.. – Sakura zaśmiała się i pocałowała go w czoło.
~*~
- Dziękuję, że przyszłaś i zarazem przepraszam, za to, że to nie ja wpadłam do ciebie. – Sakura podała Hinacie kubek z gorącą herbatą i obie rozsiadły się na kanapie. – O czym chciałaś mi powiedzieć? – ugryzła kawałek ciastka i wpatrywała się z zaciekawieniem w spokojną twarz przyjaciółki.
- Martwiłam się, że tak szybko wyszyłyście z Ino. – upiła łyk napoju. – Widziałam, że była roztrzęsiona. Nawet nie zdążyłyśmy porozmawiać.
- Ma problemy z mężem. – Sakura westchnęła powracając myślami do rozmowy z blondynką. – Nie układa się im już od jakiegoś czasu. Mam nadzieję, że nie będzie musiała przeżywać kolejnego rozwodu, nie wiem, jak ona by to zniosła. – Hinata jedynie przytaknęła. – A co z TenTen? Chyba nie była zbyt zadowolona z mojego przyjścia.
- To kobieta w ciąży, przeżywa trudny okres. Myślała, że będąc opryskliwą stosuje samoobronę. – obie parsknęły śmiechem. – Neji będzie dobrym ojcem, lecz niekoniecznie dobrym mężem. Miłość do dziecka to jedyna miłość, jaką będzie można wyczuć w ich domu. To smutne. Nie myślałam, że TenTen zgodzi się na taki układ, zbyt mocno się poświęca. To przecież całe życie!
- Tak, masz rację, jednak sama wiesz, jaka jest miłość. - obie wiedziały coś na ten temat.
- A gdzie jest Sasuke i chłopcy? Coś tu za cicho. – zaśmiała się i rozejrzała po salonie. - Czyżbyś ich gdzieś wysłała?
- Sasuke i Yosuke spali, gdy wróciliśmy z Yoshim do domu. – uśmiechnęła się na myśl o widoku, jaki zastała. – Zrobiłam obiad i posprzątałam dom, gdy wstali wspólnie zjedliśmy obiadokolację no i znowu czekało mnie sprzątanie kuchni. Sasuke miał jakieś sprawy do załatwienia w pracy, więc wyszedł, a chłopcy oglądali bajki w swoim pokoju. – uśmiechnęła się na myśl o spokojnym dniu bez kłótni i nieprzyjemnych słów. – Ale nadal nie wiem, co chciałaś mi powiedzieć.
- Sakura, ja.. – odłożyła kubek z herbatą i założyła za ucho jeden niesforny kosmyk, który spadał na jej czoło. – Ja będę mamą. – w jednym momencie w kącikach jej oczu pojawiły się diamentowe łzy szczęścia, które potoczyły się po jej rozpromienionych policzkach. Gdy do Sakury dotarły słowa przyjaciółki, z piskiem rzuciła się jej na szyję.
- Nie mogę uwierzyć! Po tak długim czasie, w końcu wam się udało! – i ona czuła się niezwykle wzruszona, wyobrażając sobie, jak musiał cieszyć się Naruto na wieść, że zostanie ojcem. – Pewnie niesamowicie się cieszycie. Musimy to uczcić! – klasnęła w dłonie i ponownie przytuliła roześmianą Hinatę. – Będę ciocią!
- Będziesz najlepszą ciocią.
~*~
Obudziła się zlana zimnym potem, oddychała ciężko, a jej serce biło, jak oszalałe. Dotknęła prawą dłonią piersi, czuła rytmiczne uderzenia i słyszała szum krwi pędzącej w jej żyłach. Otarła pot spływający z czoła i spojrzała na połowę łóżka, gdzie powinien leżeć Sasuke. Nie było go. W jej oczach zaszkliły się łzy, które spływały i delikatnie rozbijały się o miękką kołdrę.
Zawsze potrzebowałam czasu spędzonego w samotności, lecz nigdy nie pomyślałabym, że będę cię potrzebowała, gdy płaczę.
Wstała, lecz zaraz zachwiała się na nogach. Czuła, że jej żołądek krzyczy, by nie wykonywała żadnych, gwałtownych ruchów.
Jestem samotna.
W jednej chwili poczuła, że musi zwrócić swój ostatni posiłek. W mgnieniu oka znalazła się w łazience. Klęcząc nad muszlą cierpiała fizycznie i psychicznie.
Czy łóżko po twojej stronie już zawsze będzie puste?
Oparła się plecami o lodowate kafelki, ukrywając twarz w drżących dłoniach.
- Co ci jest? – rozpoznała głos Sasuke, jednak nie miała sił, by podnieść głowę. Zacisnęła powieki jeszcze mocniej i próbowała opanować drżenie całego ciała. – Źle się czujesz?– słyszała, że do niej podszedł. Modliła się, by nie musieć na niego spojrzeć.
- Odejdź. – szepnęła.
- Chodź, pomogę ci wstać. – wyciągnął rękę w jej stronę, jednak ona ją odtrąciła.
- Muszę się wykąpać, poradzę sobie. – mówiła powoli. – Chce żebyś wyszedł. – usłyszała, jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi. W jednej chwili znowu poczuła potrzebę oczyszczenia swojego żołądka.
Po długiej walce z nudnościami w końcu wzięła długą kąpiel, umyła włosy i zęby.
Gdy wyszła zobaczyła, że leży na łóżku, obserwował każdy jej ruch. Nie poruszała się z gracją, jej kroki były niepewne, gdyż całkowicie opadła z sił.
- Gdzie byłeś? – usiadła na łóżku i przejechała dłonią po satynowej pościeli. Spojrzała na zegarek, który wskazywał czwartą nad ranem. – Nie było cię w łóżku.
- Musiałem nadrobić zaległości w pracy, nie sądzę, by cię to interesowało. – ten ton sprawiał, że nie miała ochoty na dalsze rozmowy. Kiwnęła głową i chciała się położyć do łóżka, jednak nudności powróciły. – Na pewno dobrze się czujesz? – spojrzał na jej dłoń, którą przyłożyła do swojego brzucha.
- Nie sądzę, by cię to interesowało. – posłała mu przelotne spojrzenie. Nie lubiła, gdy tak ją traktował, nie zamierzała dawać sobą pomiatać. - Mam już dość siedzenia, wściekania się i tych wymówek. Nie ma cię w pobliżu, a ja czuję się taka bezużyteczna. - przełamała się i spojrzała w jego ciemne oczy. - Kocham cię.
_________________________________________________________
Autorka w bajecznym nastroju sączy białe wino i myśli o swym życiu.
Cudowny czas.
Wybaczcie, że długo się nie odzywałam, lecz świętowałam. ^^
Co nowego?
Kilka spraw do załatwienia, kilka poprawek i mam nadzieję, że ten dzień będzie Naszym najpiękniejszym. <3
Świetny! Ale brakuje mi tu czegoś.. A! Miał być hentai ! D; Tak na niego czekałam :c No ale mam nadzieję, że w następnym rozdziale.. :D
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ! Ale nam kazałaś czekac ;/
OdpowiedzUsuń>Ino mnie zaskoczyła, naprawdę. Zawsze miałam ją za pustą blondynkę (ta, przyganiał kocioł garnkowi), która tylko wtrąca się w nie swoje sprawy, za dużo gada i plotkuje, a tu takie mądre słowa. I tak nie pochwalam tego, że wyszła za Saia z zemsty... Ale wiesz, ja zawsze shippowałam Temari i Shikamaru. Taki ze mnie zboczeniec, że jak tylko ich razem zobaczyłam, to wiedziałam, że będą razem. Poza tym Temari swego czasu była moją ulubioną bohaterką ale mniejsza o to.
>Hinata ! Oh cudownie, cudownie !!! Już widzę tą radośc Naruto :D Ale przeżywam...
>No tego ostatniego to nie ogarnęłam. Dlaczego ona ma mdłości ? Przecież nie może byc w ciąży... Dlaczego byli dla siebie tacy chamscy i dlaczego to ona powiedziała mu kocham pierwsza ? To on miał to zrobic ! Oh God, jestem za tępa na to wszystko. Masz pisac szybko kolejny i to wyjasnic ! I żadnego mi tu hentaia, zrozumiano ?
+ GRATULACJE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
hahahaha uwielbiam Cię <3
OdpowiedzUsuńA mi chodzi hentai po głowie. ^^
Mam problem z gg. :<
Czuję bratnią duszę. haha ^^ <3
OdpowiedzUsuńJeżeli już hentai to nie tak, że Sakura się na niego rzuca tylko on na nią ! To będzie bardziej po ludzku, tak jak powinno być ! Bo Sakurcia żeby nie wyszła na niezauważoną emocjonalnie !
OdpowiedzUsuńAleż ja też Cię uwielbiam ! ❤️
Ty to jesteś zła! <3 No kolejny rozdział, to chyba będzie specjalnie dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj kciuki, żebym dała radę napisać do weekendu. Bo same 8nastki mi się szykują i nie wiem, kiedy zacznę pisać, jak nie w tym tygodniu. :<
Eh podobno taki charakter :) Czuje się zaszczycona ! Pisz, pisz bo inaczej poczujesz mój gniew kochana ;] Ja bez rozdziałów to jak narkoman na głodzie, a głodny to zły, pamiętaj !
OdpowiedzUsuńWiem, że głodny to zły - Aleksander wyznaje tą samą zasadę hahaha ^^
OdpowiedzUsuńTo znaczy, że w przyszłości się z Olkiem dogadamy ☺️ Ale weź moje słowa do serca ! ❤️
OdpowiedzUsuńDobra ciocia :D <3
OdpowiedzUsuńJestem twoja nowa czytelniczka ale bardzo spodobaly mi sie towoje opowiadania. Jezeli mozesz to powiadamiaj mnie o nowych notkach gg 36296629
OdpowiedzUsuńWzorowa ❤️ OK teraz to musisz coś napisać żeby mi poprawić humor
OdpowiedzUsuńPostaram się. :) Miło mi.
OdpowiedzUsuńNo i jestem, z lekkim opóźnieniem, ale jestem. Niestety mój blogger szwankuje i nie chce wyświetlać mi nowych rozdziałów. ;c
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny! Jak czytam twoje opowiadania to tak mi się ciepło na sercu robi, one mają taką specjalną aurę! :D
Zwłaszcza te wprowadzenia, które robisz. ♥
Nie spodziewałam się, że Ino otworzy się tak przed Sakurą, ale bądź co bądź, ludzie muszą czasami wszytko z siebie wydusić.
Hmmm, nie wiem czy coś ominęłam, ale nagle ta cała sytuacja z Sasuke wydaje mi się dziwna... Czegoś może nie zrozumiałam i bd musiała przeczytać poprzednie rozdziały, ale to później.
Niepokoi mnie ta "choroba" Sakury, coś się dzieje! :D
Och, Sasuke, ty draniu, jeszcze będziesz rzucał się na Sakurę. ^^
Ja na to czekam!!!!!!! ♥
Pozdrawiam, Twoja czytelniczka! :*