Przejdź do głównej zawartości

Rozdział Ósmy.

- Przepraszam? – przed Sakurą stała wysoka, ciemnowłosa kobieta z cierpkim uśmiechem na twarzy. – Gdzie jest łazienka? – Zielonooka wzruszyła tylko ramionami, jak gdyby w jednej chwili utraciła zdolność mowy i racjonalnego myślenia.
- Sakura! - Ino warknęła. – Po prawej stronie, białe drzwi. – Uśmiechnęła się, jak gdyby przepraszała za koleżankę. Jednak kobieta już jej nie słuchała, gdyż ciekawskim wzrokiem lustrowała zielonooką, od kiedy usłyszała jej imię. Poznała mnie? – przemknęło jej przez myśl, gdy ciemnowłosa zamiast iść do toalety oparła się delikatnie o bar i pochyliła w jej stronę.
- Nawet nie myśl żeby tam iść, Sakura. – wysyczała stukając smukłymi palcami w wypolerowany blat. – Dobrze wiesz kim jestem. Można powiedzieć, że już się poznałyśmy, więc przestań się tak gapić.
- Czego chcesz? – Sakura rozejrzała się po sali upewniając się, że ich rozmowa nie jest przez nikogo obserwowana.
- A więc jednak mnie kojarzysz? Dobrze. – kobieta przychyliła się jeszcze bliżej. – Nie chciałabym, żebyś znowu zaczęła kręcić się wokół moich znajomych. – w jej głosie słychać było brak szacunku i irytacje, a największy nacisk położyła na słowo „moich”. – Same z tobą problemy, wiesz ile mam na głowie? Nie mam zamiaru po tobie sprzątać, a zostawiasz po sobie sporo śmieci. – zaśmiała się i zaczęła oglądać swoje długie, pokryte granatowym lakierem paznokcie. – Mam nadzieję, że się rozumiemy. – wstała i szybkim krokiem oddaliła się znikając w tłumie ludzi.
- O co tej babie chodziło? Wy się znacie? I czemu do cholery jej nie nagadałaś?! Słyszałaś jak ona się do ciebie odnosiła! Chodź, zaraz jej pokażemy! – Ino próbowała zaciągnąć przyjaciółkę w stronę, gdzie udała się kobieta, jednak Sakura stawiała opór.
- Przestań! Proszę cię, przestań. – Dziewczyna wyswobodziła swój nadgarstek z żelaznego uścisku blondynki i usiadła na wysokim barowym stołku. – Tak, znam ją, a może raczej nie znam. Widziałam ją już kiedyś. O ile pamiętam, to chyba narzeczona Sasuke. – Sakura przerwała widząc pytający wzrok Ino. – To nie jest ważne.. kiedyś ci opowiem. Wracajmy do pracy.
- Trzymam za słowo, że kiedyś zdradzisz mi coś więcej na temat twojego tajemniczego życia.

Po godzinie, gdy skończył się mecz ludzie zaczęli opuszczać lokal. Ino sprzątała stoliki, a Sakura robiła listę potłuczonych naczyń siedząc przy barze. Nie mogła przestać myśleć o monologu, jaki wygłosiła ciemnowłosa panienka. Teraz żałowała, że nie pozwoliła sobie na nieco więcej słów.
Wzięła do ust koniec długopisu i zastanawiała się nad sensem życia w Londynie, gdy na każdym kroku może go spotkać lub ją, albo ich.
Odwróciła głowę w stronę drzwi, nad którymi wisi wielki zegar, jednak zanim na niego spojrzała jej wzrok przykuła para znajomych twarzy.
Sasuke wpatrywał się w nią i odpychał ciemnowłosą, gdy ta próbowała wyprowadzić go za drzwi spoglądając przy tym na zdezorientowaną Sakurę z morderczym wzrokiem.
Nie wiedziała co zrobić, ześlizgnęła się z krzesła i przypominając sobie słowa kobiety szybkim krokiem weszła na zaplecze. Głęboko odetchnęła opierając się o jedną z zakurzonych półek.
Tak bardzo chcąc znaleźć się w innym miejscu.
Nie było go gdy wyszła, nie zobaczyła go przy wejściu, gdzie jeszcze przed kilkunastoma minutami walczył ze sobą by do niej podejść. Nie zdążyła mu się nawet przyjrzeć.

Zabrała z wieszaka swoje rzeczy i nic nikomu nie mówić po prostu wyszła.  Przechadzając się nocą po mieście już wiedziała, że to nie jest jej miejsce na ziemi, że to nie tutaj czuje się dobrze i bezpiecznie, że nie tutaj chce spędzić resztę swojego życia. Nieprawdopodobne, jak jej życie przez ten czas się zmieniło. Z wysokiego stanowiska, na które zwykli ludzie muszą pracować latami, a które ona miała w zaledwie kilka miesięcy spadła do baru, w którym obsługuje londyńskich kibiców. Standard jej życie również uległ zmianie, nie mogła pozwolić sobie na co tylko miała ochotę, liczyła się z każdym groszem, a miłość w jej przypadku nie wchodziła nawet w grę. Pieprzona wdzięczność losu, pomóż kryminaliście, leć z nim do innego kraju i żyj sama ze świadomością, że nie ma dla ciebie miejsca w twoim własnym kraju, bo zaprzepaściłaś to dla kogoś, kto nigdy nie będzie potrafił ci się odwdzięczyć.
Weszła do małego sklepiku czynnego całą dobę, w którym ciężko było oddychać przez kłęby dymu ulatującego z papierosa, co w nieklimatyzowanym pomieszczeniu było wręcz nie do wytrzymania. Zakupiła paczkę najtańszych, cienkich papierosów i dwie butelki drogiego wina. Sprzedawczyni z siwymi lokami spojrzała na nią spod grubej warstwy zaschniętego tuszu na przerzedzonych rzęsach i  zatrzepotała nimi jak gdyby miała naście lat.
- Jak się upijać to z klasą. – Sakura wzięła papierową torbę z zakupami i gestem ręki pokazała, że reszty nie trzeba. Nie miała czasu czekać aż kobieta wyda jej te kilka drobniaków.
Przed sklepem rozdarła opakowanie i wyciągnęła papierosa, którego nie miała czym odpalić. W pobliżu stało kilku mężczyzn, którzy z rozbawieniem patrzyli, jak dziewczyna klnie.
- Ognia? – podszedł do niej dość młody i dobrze ubrany, ciemnoskóry mężczyzna z kapturem na głowie.
- Dzięki. – włożyła papierosa do ust i zaciągnęła się dość mocno.
- Widzę, że zapalniczka ci się przyda. – wskazał na paczkę, którą zgniatała w lewej dłoni. – Weź.
- Nie chce twojej zapalniczki. – machnęła ręką dzięki czemu słychać było dźwięk uderzających o siebie butelek wina. Zażenowana spojrzała na niego i widząc szeroki uśmiech schowała zieloną zapalniczkę do kieszeni. – A ty?
- Ja nie palę. – poprawił czapkę i włożył obie ręce do kieszeni.
- Więc po co ci ogień, skoro nie palisz? – kolejny kłębek dymu wyleciał z jej ust i rozpłynął się w powietrzu.
- Żeby móc ratować kobiety takie jak ty. – parsknęła śmiechem i wpatrywała się chwilę wprost w jego karmelowe oczy.
- Jak ja?
- Potrzebujące.
- Jest takich więcej? – zgniotła niedopałek, a butelki w papierowej torbie znów zadzwoniły.
- Nawet sobie nie wyobrażasz. – nagle poczuła przypływ adrenaliny, pociągał ją, był taki silny, pewny.
- Odprowadzisz mnie? – wyciągnęła kolejnego papierosa i odpaliła ją zieloną zapalniczką nieznajomego.
- Myślałem, że nie zapytasz. – odwrócił się w stronę kolegów i pożegnał się jednym słowem, zabrał z rąk Sakury torbę z alkoholem i skierowali się z stronę, którą wskazała.
Szli w milczeniu tylko czasami na siebie zerkając. Miał taki zniewalający uśmiech i choć wiedziała, że tego uśmiechu, tych ust i tego ciała nie mogłaby pokochać – podobał się jej. Miał w sobie coś specyficznego, co w tamtym czasie wyzwalało w niej więcej emocji, aniżeli by tego chciała.
Gdy dotarli pod jej dom wzięła od niego torbę i wdzięcznie się uśmiechnęła i delikatnie przeczesała swoje długie włosy.
- Mam nadzieję, że twój wieczór będzie miły. – puścił jej oczko.
- A wchodzisz? – palnęła i momentalnie oboje zaczęli się śmiać. Poczuła się nieco zażenowana swoim tanim żartem na podryw. – Więc?
- Prowadź.

Otworzyła drzwi do mieszkania i wskazała mu kanapę, na której mógł swobodnie usiąść.
- Napijesz się wina? – zapytała, gdy oba kieliszki były już pełne i gotowe do podania. Usiedli na białej, skórzanej kanapie i rozkoszowali się smakiem drogiego wina.
- Co robisz w życiu? - przysunęła się bliżej niego i głęboko odetchnęła.
- Naprawdę chcesz wiedzieć czym się zajmuje? – upił kolejny łyk i zabrał się za napełniania jej kieliszka.
- A czemu miałabym nie chcieć? – Zmniejszyła dystans między nimi i bawiła się kołnierzykiem jego białej koszuli.
- Może się okazać, że się przestraszysz i co wtedy? – uśmiechnął się, a kciukiem musnął jej gorące usta.
- Raczej nie miałabym gdzie uciec. – zaśmiała się i zamknęła oczy rozkoszując się dotykiem jego ciepłej dłoni.
Przysunął się do niej i delikatnie całował jej brodę, policzki, a potem szyje.  Sakura delikatnie pojękiwała, gdy czuła jego ciepły, łaskoczący oddech. Wino, które wspólnie wypili szumiało w jej głowie, a ciało spragnione bliskości wołało o jeszcze więcej pocałunków.
Chwilę później znalazła się pod nim i pomagała mu pozbyć się śnieżnobiałej koszuli. Jej oczom ukazał się umięśniony brzuch, który delikatnie pieściła językiem. Czuła się taka bezbronna, był wyższy, silniejszy. Napierał na jej drobne ciało, a ona podporządkowywała się jego drapieżnym i mocnym ruchom. Pieścił ją tak delikatnie, a zarazem z wielkim pożądaniem pochłaniał jej drobne ciałko. Każdy pocałunek ukazywał jego przewagę.
Pozbyli się wszystkich ubrań, które przeszkadzały w wzajemnym poznawaniu swoich ciał.
Jej zamroczony wzrok wołał o nieprzerywanie magicznych chwil, gdy jego palce błądziły po jej ciele skupiając się na szyi, brzuchu i udach.
I kochali się przez dłuższy czas przerywając ciszę ciężkimi oddechami, które podniecały ich wzajemnie wywołując fale dreszczy. A on patrzył na nią, jak na piękność zależną od jego każdego ruchu, mógł zrobić z nią wszystko, bo widział, że teraz to ciało góruje nad umysłem. A ona poddawała się pieszczotom oddając je z pełną żarliwością chcąc zasłużyć na kolejne.
Kochali się na białej kanapie, kochankowie nieznający swoich imion, a ich seks był najwspanialszy, bo pragnęli swoich ciał – nie siebie.

Obudziła się owinięta w turkusowy koc, który często towarzyszył jej w trakcie samotnych wieczorów z książkę w ręku. Dzisiaj nie pełnił swoich dotychczasowych funkcji. Dzisiaj okrywał jej nagie ciało i strzegł by jej sen był spokojny.
Przeciągnęła się i rozejrzała po pomieszczeniu, na stoliku stały dwie puste butelki wina, kieliszki i zielona zapalniczka. Uśmiechnęła się i wzięła ją do ręki. Niezapomniana noc, która odcisnęła się na niej w formie kilku śladów zadrapań na plecach. 

Komentarze

  1. No nareszcie kolejny rozdział :) nawet fajny ale wkurzyła mnie ta ,,lalunia,, sasuke co ona sobie wyobraża !? sakurcia też sobie nawet poszalała XD a i mam pytanie czy ten chłopak co go poznała jest związany z sasuke i cała mafią ? mogę wiedzieć ?

    ps. pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Nareszcie doczekałam się rozdziału! Tyle czekać, ale było warto!
    Coś ty tu na modziła?! Jakiś facet, ba! Przystojny facet, z którym Sakura spędza upojną noc, nawet nie znając jego imienia. To takie romantyczne... <3
    Szkoda, że nie był to Sasuke. Ech, ta menda nawet do niej nie podeszła, bo co, bo mu laleczka nie pozwoliła?! Idiota!
    Ale ja się modlę o to, by on jeszcze do niej przyszedł, wie gdzie teraz pracuje, co mu szkodzi? Niech się zainteresuje kobietą, która zmarnowała dla niego swoje życie. A Sakura powinna wtedy mu dać po mordzie, tak dla zasady! :D
    Widzisz ile emocji we mnie obudziłaś?
    No strasznie przeżyłam ten rozdział, zwłaszcza, że kocham to opowiadanie. Chyba komentuję pierwszy raz... ale to nic. Będę starała się częściej motywować cię poprzez napisanie komentarza.
    Ogólnie rozdział świetny, tak szybko się skończył! Ale jak to mówią; co dobre szybko się kończy! Mam nadzieję, że z twoim opowiadaniem tak nie będzie, bo ubolewałabym nooo! :c
    Pisz szybciutko, bo już nie mogę się doczekać! :D
    Pozdrawiam Linki

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie jesteś, powoli zaczynałam wątpić w Twój powrót.
    Bardzo miło było wejść na fb i przekonać się, że jednak fabuła obu opowiadań zostanie rozwinięta o kolejne rozdziały.
    Czytało się bardzo miło zwłaszcza po takiej przerwie cierpliwie czekamy na kolejne rozdziały.
    Co do rozdziału, podobnie jak ~fanka jestem ciekawa czy tajemniczy przystojniak jest powiązany jakoś z Sasuke i jego mafijnym życiem.
    Trzymam kciuki, iż mimo natłoku obowiązków codzienności nie zaprzestaniesz kontynuacji swojego dzieła. Powodzenia w dalszym pisaniu. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo za wiarę i obecność mimo długiej nieobecności. :)
    Jest mi niezmiernie miło czytać Twój komentarz.
    Wszystko wyjaśni się w kilku przyszłych rozdziałach.
    Również mam nadzieję, że moje chęci nie znikną i wena również będzie mi towarzyszyła.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

50. Ból bezradności.

Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...

46. Kocham Cię.

Każdy czegoś żałuje, może swoich czynów, może wypowiedzianych słów. Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, ...

Bohaterowie moimi oczami.

W oczekiwaniu na kolejny rozdział. Oni na przestrzeni lat. Sakura i Sasuke