Sobota. Chłodny ranek zadziwił wszystkich. Ludzie tutaj nie byli przyzwyczajeni do noszenia grubych swetrów i płaszczyków. O godzinie ósmej znaczna część z nich wylegiwała się w swoich łóżkach. A pozostała część - pracowała.
- Że też akurat dzisiaj! – klęła pod nosem podnosząc but, którego obcas zwisał bezwładnie nad podłogą. Nagle z kieszeni jej płaszcza wydobył się dźwięk telefonu. Sprawnym ruchem wyjęła mały przedmiot i przyłożyła go do ucha.
- Możesz rozmawiać? – głos jej brata momentalnie poprawił jej humor.
- Spóźniłam się do pracy, właściwie jeszcze tam nawet nie dotarłam, a na dodatek urwał mi się obcas. Mogę.
- Nie dzwonię bez powodu. Nie będę cię okłamywał.. Mam cholerne kłopoty. Nie możemy się spotkać, a przez telefon jest mi jeszcze trudniej o wszystkim ci powiedzieć. Wpakowałam się w spore kłopoty związane z pewnym gangiem. Szukają mnie. Nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem. Dlatego też co jakiś czas zmieniam numer telefonu, a do rodziców przyjechałem wtedy tylko po to, aby sprawdzić czy z tobą wszystko w porządku.
- Co ty mówisz?! I dlaczego tylko ja mogę ci pomóc? Tak się boję. – przerażona słuchała wszystkiego co mówił jej brat.
- Pracujesz w tym cholernym więzieniu wuja. Masz dojście do wielu ludzi, którzy są w stanie wyciągnąć mnie z tego bagna. Nie oczekuję, że się zgodzisz na to wszystko, o co chce cię prosić. Wiem, że ciężko pracujesz i robisz wiele by w końcu stanąć na nogi i móc żyć normalnie. Tak mi przykro, że ja, jako starszy brat mogę ci to wszystko zniszczyć. Przecież powinienem cię bronić..
- Przestań! Nawet tak nie mów. Co miałabym zrobić? Spotkanie z tobą na pewno by mi to wszystko bardzo ułatwiło. – oparła się plecami o zimną ścianę, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Podam ci kilka nazwisk, gdybyś którekolwiek znała.. spróbuj się skontaktować z tymi ludźmi. Wystarczy, że powiesz im o mnie i wymienisz nazwę Yoro. Ale pamiętaj, bądź ostrożna i pod żadnym pozorem nic nikomu o tym wszystkim nie mów.
- Podaj mi te cholerne nazwiska..
- Sakura.. nie martw się. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to za kilka miesięcy będę przy tobie.
- Ale co mogą ci ludzie skoro siedzą w więzieniu? – zapytała ocierając rękawem łzy i próbując uspokoić nadal drżący głos.
- Mogą bardzo dużo. Skup się. Arato Yoichi, Date Taro, Uchicha Sasuke, Hirata Yo.
- Zna.. Znam dwa. To mordercy. Z jednym z nich mam dzisiaj przeprowadzić wywiad. Sasori oni są niebezpieczni.
- Jeśli się boisz.. zrozumiem.
- Zrobię wszystko, aby ci pomóc. – czuła się okropnie.
- W takim razie rób wszystko, co ci zlecą. Słuchaj uważnie ich wskazówek i nie poddawaj się. Będę starał się dzwonić jak najczęściej.
Rozłączył się. Tak po prostu. Bolała ją głowa, a w żołądku czuła nieprzyjemny ucisk. Złapała kluczyki i pośpiesznie wyszła z domu. Jazda dłużyła się w nieskończoność. Niby ruch był niewielki, ale każdy przechodzień zwracał jej uwagę. Przestała czuć się bezpiecznie. Przecież jej rodzina nigdy nie była powiązana z żadnym gangiem, a teraz? Teraz jej brat gdzieś się ukrywa i tylko ona może mu pomóc. Nie wiedziała co robić. Zgodzić się i zamienić swoje marzenia w proch? Utracić swoje życie tutaj? Wszystko co związane z Tokio?
Weszła do olbrzymiego budynku i pośpiesznie skierowała swoje kroki do swojego gabinetu. Najpierw zdziwił ją fakt, że przy wejściu nie powitał jej Naruto, ale później przypomniała sobie, że dzisiaj sobota, którą on ma wolną. Przechodząc obok gabinetu wuja usłyszała strzępki rozmów. Zwolnienie dyscyplinarne. Kolejny uścisk z żołądku. A co jeśli wuj się o wszystkim dowie? Wyleci za spiski z więźniami, albo sama trafi za kratki. Minęła kolejny gabinet. Kobieta siedząca za biurkiem spojrzała na nią i pokręciła głową. Chyba nie za bardzo za nią przepadała. Usiadła na swoim wygodnym fotelu i próbowała uspokoić drżenie rąk. Nie mogąc się na niczym skupić zrobiła sobie czarną kawę i przygotowywała papiery. Znała dwa nazwiska, które podał jej brat. Taro i Uchicha. O Taro nie wiedziała zbyt wiele.. Zabił kilkoro ludzi i poszedł siedzieć – czyli norma na bloku D. Uchicha był dla niej bardziej interesującym okazem, więc postanowiła zająć się nim na samym początku. Była blada, a pod jej zielonymi oczami można było dostrzec sińce. Skinęła głową do kilku strażników, a po dziesięciu minutach siedziała na metalowym krześle wyczekując wprowadzenia więźnia numer 7124.
- Znowu się widzimy. Czy ty się nigdy nie odczepisz? – usiadł chytro się uśmiechając.
- Czy mógłbyś zostawić nas samych? Nie będzie sprawiał kłopotów, zapewniam. – uśmiechnęła się blado do strażnika i wskazała mu drzwi. – A ty mnie posłuchaj, nie przyszłam tutaj by zanudzać cię dennymi pytaniami, które mam podyktowane w specjalnej książce, pod którą moja półka się ugina. To poważna sprawa. Prywatna.
- Widzę, że przechodzisz do konkretów. Podoba mi się to. – z jego twarzy zszedł kpiący uśmiech, zastąpiło go zainteresowanie.
- Powiedz mi wszystko.. co wiesz o Sasorim. Jeżeli cokolwiek o nim wiesz.. – zobaczyła jak na jego twarzy pojawiło się chwilowe zdziwienie.
- Skąd twoje zainteresowanie tym człowiekiem? To chyba nie są twoje sprawy. – był śmiertelnie poważny.
- Uchicha.. ja naprawdę nie zamierzam tego wszystkiego przekazać ludziom z góry. To moje prywatne sprawy. Musisz mi pomóc. Inaczej zostanie mi rozmowa z Taro.. – spuściła głowę powstrzymując płacz, który był objawem jej bezradności.
- Taro? Kim jest dla ciebie Sasori i skąd o nim wiesz? – kolejne nazwisko i znowu ten błysk w jego oczach.
- On ma wielkie kłopoty.. To mój brat. Dzwonił i mówił, że tylko wy możecie mu pomóc. Nic nie rozumiem. No i ta nazwa.. nie wiem.. Yoro?
- Tak, Yoro. Sasori to twój brat? Słuchaj, nie kontaktuj się z Taro pod żadnym pozorem. Nie mów mu o niczym i nie wspominaj nic o Sasorim. Co dokładnie mówił?
- Że się ukrywa, że jakiś gang go ściga, że muszę mu pomóc. – pojawiła się w niej drobna iskierka nadziei na to, że jej brata uda się uratować. Sasuke, pomóż mi. – odruchowo zapała jego dłoń i mocno ścisnęła. Przeszedł go dreszcz, dlatego szybko zabrał ręce chowając je pod stół.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, gdy zadzwoni Sasori powiedz mu, że zaczniemy działać. W miarę możliwości niech skontaktuje się z szefem. Taro jest szpiegiem. Niech opiszę dokładniej swoją sytuację.. potem przyjdź do mnie. – przeczesał dłonią swoje włosy i dokładnie przyjrzał się jej zmęczonej i smutnej twarzy. – Jeśli to dla ciebie za dużo to lepiej zrezygnuj. To dopiero początek. I coś czuję, że niedługo skończą się moje wakacje tutaj.
- Co Ty..
- Sakuro? Pan Eizo chce cię widzieć. – przerwał jej strażnik, który wszedł do pomieszczenie, w którym przebywali.
- Już idę. – wstała nie spuszczając z niego wzroku i powoli idąc w stronę drzwi.
________________________________________________________________
„To do mnie dotarło, mam nadzieję, że dostanę szansę, by to poukładać zanim umrę.”
_________________________________________________________
Krótka, ale wyjaśnienie pojawi się niedługo.
- Że też akurat dzisiaj! – klęła pod nosem podnosząc but, którego obcas zwisał bezwładnie nad podłogą. Nagle z kieszeni jej płaszcza wydobył się dźwięk telefonu. Sprawnym ruchem wyjęła mały przedmiot i przyłożyła go do ucha.
- Możesz rozmawiać? – głos jej brata momentalnie poprawił jej humor.
- Spóźniłam się do pracy, właściwie jeszcze tam nawet nie dotarłam, a na dodatek urwał mi się obcas. Mogę.
- Nie dzwonię bez powodu. Nie będę cię okłamywał.. Mam cholerne kłopoty. Nie możemy się spotkać, a przez telefon jest mi jeszcze trudniej o wszystkim ci powiedzieć. Wpakowałam się w spore kłopoty związane z pewnym gangiem. Szukają mnie. Nie mogę ci powiedzieć gdzie jestem. Dlatego też co jakiś czas zmieniam numer telefonu, a do rodziców przyjechałem wtedy tylko po to, aby sprawdzić czy z tobą wszystko w porządku.
- Co ty mówisz?! I dlaczego tylko ja mogę ci pomóc? Tak się boję. – przerażona słuchała wszystkiego co mówił jej brat.
- Pracujesz w tym cholernym więzieniu wuja. Masz dojście do wielu ludzi, którzy są w stanie wyciągnąć mnie z tego bagna. Nie oczekuję, że się zgodzisz na to wszystko, o co chce cię prosić. Wiem, że ciężko pracujesz i robisz wiele by w końcu stanąć na nogi i móc żyć normalnie. Tak mi przykro, że ja, jako starszy brat mogę ci to wszystko zniszczyć. Przecież powinienem cię bronić..
- Przestań! Nawet tak nie mów. Co miałabym zrobić? Spotkanie z tobą na pewno by mi to wszystko bardzo ułatwiło. – oparła się plecami o zimną ścianę, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Podam ci kilka nazwisk, gdybyś którekolwiek znała.. spróbuj się skontaktować z tymi ludźmi. Wystarczy, że powiesz im o mnie i wymienisz nazwę Yoro. Ale pamiętaj, bądź ostrożna i pod żadnym pozorem nic nikomu o tym wszystkim nie mów.
- Podaj mi te cholerne nazwiska..
- Sakura.. nie martw się. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to za kilka miesięcy będę przy tobie.
- Ale co mogą ci ludzie skoro siedzą w więzieniu? – zapytała ocierając rękawem łzy i próbując uspokoić nadal drżący głos.
- Mogą bardzo dużo. Skup się. Arato Yoichi, Date Taro, Uchicha Sasuke, Hirata Yo.
- Zna.. Znam dwa. To mordercy. Z jednym z nich mam dzisiaj przeprowadzić wywiad. Sasori oni są niebezpieczni.
- Jeśli się boisz.. zrozumiem.
- Zrobię wszystko, aby ci pomóc. – czuła się okropnie.
- W takim razie rób wszystko, co ci zlecą. Słuchaj uważnie ich wskazówek i nie poddawaj się. Będę starał się dzwonić jak najczęściej.
Rozłączył się. Tak po prostu. Bolała ją głowa, a w żołądku czuła nieprzyjemny ucisk. Złapała kluczyki i pośpiesznie wyszła z domu. Jazda dłużyła się w nieskończoność. Niby ruch był niewielki, ale każdy przechodzień zwracał jej uwagę. Przestała czuć się bezpiecznie. Przecież jej rodzina nigdy nie była powiązana z żadnym gangiem, a teraz? Teraz jej brat gdzieś się ukrywa i tylko ona może mu pomóc. Nie wiedziała co robić. Zgodzić się i zamienić swoje marzenia w proch? Utracić swoje życie tutaj? Wszystko co związane z Tokio?
Weszła do olbrzymiego budynku i pośpiesznie skierowała swoje kroki do swojego gabinetu. Najpierw zdziwił ją fakt, że przy wejściu nie powitał jej Naruto, ale później przypomniała sobie, że dzisiaj sobota, którą on ma wolną. Przechodząc obok gabinetu wuja usłyszała strzępki rozmów. Zwolnienie dyscyplinarne. Kolejny uścisk z żołądku. A co jeśli wuj się o wszystkim dowie? Wyleci za spiski z więźniami, albo sama trafi za kratki. Minęła kolejny gabinet. Kobieta siedząca za biurkiem spojrzała na nią i pokręciła głową. Chyba nie za bardzo za nią przepadała. Usiadła na swoim wygodnym fotelu i próbowała uspokoić drżenie rąk. Nie mogąc się na niczym skupić zrobiła sobie czarną kawę i przygotowywała papiery. Znała dwa nazwiska, które podał jej brat. Taro i Uchicha. O Taro nie wiedziała zbyt wiele.. Zabił kilkoro ludzi i poszedł siedzieć – czyli norma na bloku D. Uchicha był dla niej bardziej interesującym okazem, więc postanowiła zająć się nim na samym początku. Była blada, a pod jej zielonymi oczami można było dostrzec sińce. Skinęła głową do kilku strażników, a po dziesięciu minutach siedziała na metalowym krześle wyczekując wprowadzenia więźnia numer 7124.
- Znowu się widzimy. Czy ty się nigdy nie odczepisz? – usiadł chytro się uśmiechając.
- Czy mógłbyś zostawić nas samych? Nie będzie sprawiał kłopotów, zapewniam. – uśmiechnęła się blado do strażnika i wskazała mu drzwi. – A ty mnie posłuchaj, nie przyszłam tutaj by zanudzać cię dennymi pytaniami, które mam podyktowane w specjalnej książce, pod którą moja półka się ugina. To poważna sprawa. Prywatna.
- Widzę, że przechodzisz do konkretów. Podoba mi się to. – z jego twarzy zszedł kpiący uśmiech, zastąpiło go zainteresowanie.
- Powiedz mi wszystko.. co wiesz o Sasorim. Jeżeli cokolwiek o nim wiesz.. – zobaczyła jak na jego twarzy pojawiło się chwilowe zdziwienie.
- Skąd twoje zainteresowanie tym człowiekiem? To chyba nie są twoje sprawy. – był śmiertelnie poważny.
- Uchicha.. ja naprawdę nie zamierzam tego wszystkiego przekazać ludziom z góry. To moje prywatne sprawy. Musisz mi pomóc. Inaczej zostanie mi rozmowa z Taro.. – spuściła głowę powstrzymując płacz, który był objawem jej bezradności.
- Taro? Kim jest dla ciebie Sasori i skąd o nim wiesz? – kolejne nazwisko i znowu ten błysk w jego oczach.
- On ma wielkie kłopoty.. To mój brat. Dzwonił i mówił, że tylko wy możecie mu pomóc. Nic nie rozumiem. No i ta nazwa.. nie wiem.. Yoro?
- Tak, Yoro. Sasori to twój brat? Słuchaj, nie kontaktuj się z Taro pod żadnym pozorem. Nie mów mu o niczym i nie wspominaj nic o Sasorim. Co dokładnie mówił?
- Że się ukrywa, że jakiś gang go ściga, że muszę mu pomóc. – pojawiła się w niej drobna iskierka nadziei na to, że jej brata uda się uratować. Sasuke, pomóż mi. – odruchowo zapała jego dłoń i mocno ścisnęła. Przeszedł go dreszcz, dlatego szybko zabrał ręce chowając je pod stół.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie, gdy zadzwoni Sasori powiedz mu, że zaczniemy działać. W miarę możliwości niech skontaktuje się z szefem. Taro jest szpiegiem. Niech opiszę dokładniej swoją sytuację.. potem przyjdź do mnie. – przeczesał dłonią swoje włosy i dokładnie przyjrzał się jej zmęczonej i smutnej twarzy. – Jeśli to dla ciebie za dużo to lepiej zrezygnuj. To dopiero początek. I coś czuję, że niedługo skończą się moje wakacje tutaj.
- Co Ty..
- Sakuro? Pan Eizo chce cię widzieć. – przerwał jej strażnik, który wszedł do pomieszczenie, w którym przebywali.
- Już idę. – wstała nie spuszczając z niego wzroku i powoli idąc w stronę drzwi.
________________________________________________________________
„To do mnie dotarło, mam nadzieję, że dostanę szansę, by to poukładać zanim umrę.”
_________________________________________________________
Krótka, ale wyjaśnienie pojawi się niedługo.
Jestem ciekawa co narobił Sasori. Mam nadzieje że mu się nic nie stanie. Jak zwykle notka jest super :-)
OdpowiedzUsuńRozdział mimo, że krótki to bardzo mnie zaciekawił i dużo się w nim działo :D Mam nadzieję, że kolejny już niedługo ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym aby Sasuke pomógł Sakurze :) Z tego co mówił to prawdopodobnie wkrótce opuści więzienie, więc fajnie by było gdyby widywali się poza nim :D Coś czuję, że czeka ich jeszcze wiele niebezpiecznych przygód :) zastanawia mnie co takiego zrobił Sasori, że naraził się temu gangowi i co ma wspólnego z Uchihą?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D
Pozdrawiam i życzę weny!
Jej tak długo cię nie było i taki krótki rozdział?Mam cię zabić? :P Ciekawe w co Sasori się wpakował i co tam będzie między Sakurą i Sasuke. :D. Czekam na nexta, mam nadzieję że pojawi się szybko. :*
OdpowiedzUsuńHej chciałabym wiedzieć czy będziesz kontynuować wcześniejszą historię czy już ją porzuciłaś ?
OdpowiedzUsuńBędę kontynuowała. :)
OdpowiedzUsuńTo się bardzo cieszę gdyż bardzo mi się podoba twoje wcześniejsze opowiadanie. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Pozdrawiam :-D
OdpowiedzUsuńNie myślałaś czasem aby przenieść się na blogspota ?
OdpowiedzUsuńNiesie zdecydowanie lepsze możliwości niż onet.
Przemyśl to, mogłabyś się tam przenieść choćby z tym nowym opowiadaniem. :)
A swoją drogą, bardzo mnie to opowiadanie zaciekawiło, nie powiem.
Tyle pytań się nasuwa, gdy tylko Sasuke wspomniał coś o końcu swoich wakacji w pace przyszło mi na myśl że to wyjście z więzienia nie będzie wcale na legalu lecz zwykłą ucieczką :D Ale co ja tam wiem.
Bardzo mnie ciekawi sprawa Sasoriego. W cóż się to on wpakował że potrzebuje pomocy... rany rany proszę o więcej akcji :D