Zaczynamy publikować zaległości. :)
Zapraszam do czytania!
Szła korytarzem, który oświetlony był przez stare, mrugające lampy wiszące na wilgotnym suficie. Jej ręce nadal drżały, a ona nie potrafiła się na niczym skupić. Na dodatek czeka ją jeszcze rozmowa z wujem. Nic się nie układało. Może powinna wrócić do domu? Do rodziców?
- Usiądź. – zimny głos wuja nakazał jej by usiadła, a ona posłusznie wykonała polecenie.
- Słucham, o czym chciałeś ze mną porozmawiać? – nie patrzyła w jego oczy, błądziła swoimi po ciemnej podłodze.
- Za dwa tygodnie wyjeżdżam na konferencję do Chin. Dodatkowo mam na głowie kilku urzędasów. Trzeba pozałatwiać sprawy związane ze stroną prawną funkcjonowania naszego więzienia. – odetchnęła. – Chciałbym żebyś na okres mojego wyjazdu, czyli na jakiś miesiąc przeniosła się do mojego gabinetu i razem z Naruto zajęła się codziennymi papierkami. Pamiętasz? Pokazywałem ci kiedyś. Niby nic ciężkiego, ale tak to już jest, jak się siedzi wyżej. – zaśmiał się sztucznie i lekko uśmiechnął. – Czyżbyś nie miała humoru? Wybacz, że dodatkowo cię obciążam, ale jakoś nie mam zaufania do tych hien. Tylko czekają aż stracę równowagę i będą sobie skakać do gardeł o moje stanowisko. – pokręcił głową i zacisnął pięści.
- To będzie zaszczyt. Choć nie chciałabym żeby inni mieli do mnie o to pretensje. – spojrzała na niego porozumiewawczo.
- O to się nie bój. Nie będzie żadnego gadania, już ja to załatwię. Pewnie masz sporo pracy, więc nie zawracam już twojej głowy.
- Do zobaczenia w domu, wuju. – wstała z fotela i podeszła do drzwi.
- Sakuro? A teraz już jako twój wuj.. Może dzisiejszą kolację zjemy razem z ciocią w restauracji? Dawno nigdzie nie wychodziliśmy.
- Nie pogniewaj się wuju, ale chciałabym żebyście poszli we dwoje. Przyda wam się chwila sam na sam. – uśmiechnęła się na samą myśl o tym jak bardzo może ucieszyć się Kaori.
- Tak, masz rację. To bardzo dobry pomysł. - była zadowolona. Wiedziała, że Kaori od jakiegoś czasu strasznie odczuwa brak męża. Całe dnie spędza w domu lub w ogrodzie. Nie wychodzi na miasto, a Sakura nie pamiętała, kiedy ostatnio przyszła do niej jakaś znajoma. Na pewno doskwierała jej samotność. A co do wyjazdu wuja.. No cóż, nie miała ochoty na dodatkowy nawał roboty, ale z drugiej strony miała wolną rękę. Nikt jej nie będzie kontrolował. Mogła swobodnie wcielić w życie plan ratowania brata, ale co z Naruto? Przecież miał jej pomagać. Ufała mu, ale nie może w żadnym wypadku powiedzieć blondynowi o swoim planie.
Wieczorem wróciła do domu. Już w progu poczuła zapach pięknych perfum cioci, a później ujrzała ją rozpromienioną w ślicznej, czerwonej sukience.
- Sakuro! Nie uwierzysz! Eizo zabiera mnie na kolację. Nie mam pojęcia co mu się stało, ale jestem tak bardzo szczęśliwa. Czy aby na pewno nie przesadziłam z tą sukienką?
- Nie, jest wspaniała. Ślicznie wyglądasz. Na pewno spędzicie miły wieczór.
- A może poszłabyś z nami? Twój wuj na pewno się ucieszy. Bardzo cię polubił. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zaakceptuje kogoś w swoim domu, a w dodatku obdarzy takim zaufaniem.
- Mam dużo pracy, ciociu. Bawcie się dobrze. – uśmiechnęła się i weszła do kuchni.
- A co ty taka smutna? – gosposia od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
- Ja? W żadnym wypadku. Jestem po prostu zmęczona. – skłamała. – Napiłabym się kawy.
- Żadnej kawy! Kakao ci zrobię. Młoda jesteś i nie będziesz się truła tym czarnym świństwem. – uśmiechnęła się na słowa kobiety i usiadła na krześle opierając się o blat kuchenny. - Zmartwiona czy zakochana? – spojrzała na nią podejrzliwie.
- Na pewno nie zakochana. Miłość nie jest dla mnie.
- Co ty mówisz. Młoda jesteś i już teraz powinnaś się brać za szukanie męża. Szybko zleci i już za chwilę kariera odejdzie na bok, a ty zapragniesz dziecka. A kto ci je da? Potem pojawią się zmarszczki i pierwsze siwe włosy. Ja mam chociaż Kaito. Nie wiem co by było gdyby nie on. Dobry chłopak. Czasami strasznie denerwujący, ale to akurat ma po ojcu. Porządny jest. I ciebie bardzo polubił.
- Twój syn jest naprawdę cudownym człowiekiem. Traktuję go jak dobrego przyjaciela i wątpię, że mogłoby się to zmienić. – zielonooka wzięła od gosposi kubek z parującą cieczą, skinęła głową na dobranoc i wyszła.
Położyła się na swoim łóżku i włączyła telewizor. Nic jej nie cieszyło. Czekała na telefon od brata, jednak ten nie nadchodził. Naciskając szary przycisk pilota skakała po kanałach. Nie czuła w sobie życia.
- Jestem jak teatr. Kurtynę podniesiono, jednak aktorów brak. - zaśmiała się słysząc własne słowa. Pokręciła głową przypominając sobie o czasach dzieciństwa.
Matka zapisała ją do koła teatralnego. Zawsze marzyła o roli Julii z tragedii Szekspira. Nigdy jej nie dostała, a z teatru odeszła po kilku godzinach. Nie potrafiła poruszać się po scenie z gracją, przerażała ją publiczność, a jej gra aktorska tylko ich odstraszała. Nie była raczej specjalnie utalentowanym dzieckiem. Nie potrafiła grać na żadnym instrumencie, nie potrafiła pięknie śpiewać, nie potrafiła malować. Jej mocną stroną była pamięć, doskonała pamięć. Pochłaniała książki, z których potrafiła przytoczyć każde zdanie.
Odłożyła kubek z ciemnym napojem i wzięła długą kąpiel. Chwile postała przed szafą aż w końcu wyjęła z niej skąpą, beżową sukienkę i szpilki. Po godzinie 24:00 ubrała na siebie jasny płaszczyk, wzięła torebkę oraz kluczyki i wyszła.
Gdzie jechała? Sama nie wiedziała. Halo, przecież to Tokio. Miasto kiczu i tandety. Zabawa na każdym rogu z dziewczyną przebraną za różowego królika z parasolką. Koniecznie z różową parasolką.
Podgłosiła radio i z uśmiechem na twarzy podjechała na parking przed kolorowym klubem. Mnóstwo ludzi, neonowe napisy nad drzwiami i kilku sporych kolesi przed wejściem świadczyło raczej o popularności owego miejsca. Wyszła z wozu i niepostrzeżenie wślizgnęła się do środka wtapiając się w tłum ubranych na kolorowo ludzi na oko coś świętujących. Śpiewała razem z nimi i klepała ich po ramionach. W końcu odłączyła się od nowych znajomych i usiadła przy barze. Młody chłopak posłał jej miłe spojrzenie i podał niebieskiego drinka z parasolką.
- Znajomi bawią się bez ciebie? - zaśmiał się wycierając szklanki.
- Znajomi? - spojrzała w stronę bawiących się ludzi. - A nie, to tylko przepustka. - pokiwała lekceważąco ręką biorąc łyk alkoholu.
- Ładnie to tak? - wesoły mężczyzna oparł się o blat.
- Daj mi jeszcze jednego drinka. Mocniejszego drinka. - nie była zainteresowana młodszym od niej samej barmanem. Rozpuściła włosy, a wzrokiem szukała kogoś interesującego. Do jej stolika po piętnastu minutach dosiadł się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o pięknych, rzadko spotykanych oczach.
- Poproszę dwa najlepsze drinki, jeden dla tej pani.
- Dziękuję. Nie trzeba było. - dziewczyna wzięła do ręki szklankę z napojem i spoglądała z zaciekawieniem na brązowowłosego mężczyznę. - Sakura. - widząc, że nie zamierzał się przedstawić ona zaczęła zagadywać.
- Neji. - uścisnął jej drobną dłoń i delikatnie się uśmiechnął. - Turystka?
- Aż tak bardzo widać, że jestem nietutejsza?
- Czyli jednak turystka. - pokręcił głową i zaczął bawić się małą, złotą obrączką. Sakura dopiero teraz ją zauważyła, było jej nieco głupio, gdyż miała chęć na mały flirt. Teraz już wiedziała dlaczego Neji nie zagadał. Postawił jej po prostu drinka, a ona uznała to za coś więcej.
"Uprzejmość.. tak rzadko spotykana, że aż mylona z flirtem" pomyślała śmiejąc się w głębi duszy. Polubiła go.
- Mieszkam tu od kilku miesięcy. Raczej nie miałam czasu na zwiedzanie, a już na pewno nie na zabawy w tego typu klubach. - przyglądała się złotemu przedmiotowi w jego ręku, a ciekawość połączona z trzema drinkami zaczęła działać. - Gdzie twoja wybranka?
- Sam nie wiem. To drażliwy temat, przeżywamy kryzys.. - spuścił głowę. - ..będąc dopiero rok po ślubie. Chyba za szybko w to wszedłem. To dobra dziewczyna, ale to już nie to samo co przed ślubem. - znowu na nią spojrzał. - Pewnie nie chcesz tego słuchać. Wcale się nie dziwię, ładna dziewczyna, sama w klubie i pewnie chcąca się pobawić.
- Zgubiłam gdzieś ochotę na zabawę razem z czerwoną szminką. - oparła się o blat - Czyli nie wiem gdzie. - śmiała się z własnych słów czując jak alkohol krąży w jej żyłach.
- Przyjechałaś samochodem? - zapytał, widząc obok jej torebki kluczyki. - No tak, przyjechałam. - odpowiedziała, lecz po krótkich namyśle uderzyła się lekko w czoło.
- Też piłem. Mieszkasz daleko stąd? Bo mnie od domu dzielą jakieś 54 kilometry.
- Mnie wcale nie mniej. Pięknie, po prostu pięknie.
- Spokojnie, za rogiem jest dość fajny hotel. Prześpimy się, a gdy poczujemy się lepiej, wrócimy do domu. - Neji podjął decyzję, w kilka minut zebrali się i wyszli z klubu.
Zameldował ich na noc w dwóch pokojach. Hotel nie był jakiś specjalny. Stara kobieta, która zajmowała się dosłownie wszystkim prowadziła go jak za dawnych czasów. Nie było mowy o terminalu dla kart, a klucznica nadal wisiała w zasięgu wzroku wszystkich wchodzących.
Pokoje pachniały lawendą, a stara, drewniana podłoga wydawała nieprzyjemne odgłosy.
- Dobranoc. - Sakura wślizgnęła się do pokoju dwanaście i zdejmując z siebie sukienkę weszła do łazienki. Po długiej kąpieli zgasiła światło i położyła się do łóżka. Ruchliwa ulica, brak zasłon oraz mrugające światła nie dawały jej spać. Brakowało jej wewnętrznego spokoju. Ostatni tydzień był stresujący i potrzebowała rozluźnienia. Zamknęła za sobą drzwi i w samej bieliźnie weszła do pokoju numer jedenaście. Na dużym łóżku w samych bokserkach spał Neji. Delikatnie położyła się obok niego i wtuliła się w jego tors. Przyjemny zapach od razu dodał jej otuchy. - Co ty tutaj robisz? - podniósł się lekko i próbował odczytać cokolwiek z jej twarzy.
- Nie możesz spać? - był zdziwiony tym, jak niewiele jej trzeba by zaufać totalnie obcemu mężczyźnie. Wiedział, że jej pomocnikiem był alkohol, jednak nie miał nic przeciwko. On miał czyste sumienie, przecież nie zabrał jej tutaj z zamiarem wykorzystania. Przysunęła się bliżej i deliktnie musnęła jego ciepłe usta. Nie protestował. Patrzył na nią tym przenikliwym wzrokiem, widziała, że brakowało mu kobiety.
- Nic nie mów.. - przyłożyła swój palec do jego ust, a potem znów pocałowała. Ułożyła się na nim i nie zaprzesając pocałunków błądziła po jego torsie. Podobał się jej, był taki męski, a zarazem wrażliwy. Gubiła się w swoich myślach, nie potrafiła skupić swojej uwagi na niczym konkretnym. Jej wzrok spoczywał na jego ustach lub błądził po suficie. Teraz to on przejął inicjatywę, cudownie się nią zajmował. Zostawiał mokre ślady swych ust na jej ciepłym ciele. Nie odczuwali uciekającego czasu, każda chwila dawała rozkosz. Nie traktowali tego jak seksualnej przygody, bo to nie była przygoda. Seks był teraz dla nich jak odcięcie od świata, jak powrót do fantazji, okazja do odreagowania wszystkich, złych emocji. Czuła się wspaniale czując jego oddech na swoim karku, czuła jak strach, obawy i stres powoli z niej uchodzą razem z krzykiem rozkoszy, jaki wydobywał się z jej ust. Opadł obok niej i delikatnie wsunął się pod cienki materiał przytulając się do niej. Byli z siebie zadowoleni, nie odczuwali wstydu.
Wstyd natomiast, odwiedził ich dopiero rankiem.
Unisoła się delikatnie i rozejrzała po pokoju. Na jego twarzy widoczny był błogi spokój. Niepostrzeżenie wstała z łóżka, pozbierała swoją bieliznę i opuściła pokój z numerem jedenastym. Po szybkiej kąpieli znowu zmuszona była ubrać na siebie kieckę i wysokie buty. Uregulowała rachunek za pokoje nie chcąc być mu dłużna i wyszła z hotelu.
Po piętnastu minutach zadowolona dotarła do swojego auta. Była dopiero godzina 10:34, a ona nie miała ochoty wracać do domu. Nie czuła wielkiego zmęczenia. Z portfela wyjęła kartę kredytową i odszukała najbliższy bankomat. Wypłaciła sporą sumę i weszła do kilku najbliższych sklepów. Po godzinie siedziała w kawiarnii ubrana w wygodne ciuchy, popijając czarną kawę i czytając gazetę. Zawsze, gdy piła owy napój przypominały się jej słowa gosposi. Długo rozmyślała nad osobą spotkaną w klubie. Czuła wstyd, że przespała się z żonatym facetem, który z własnej inicjatywy na pewno by tego nie zaproponował. W dodatku zostawiła go tam, samego. Już widziała złość żony kochanka, gdy ta dowiedziałaby się o ich wyskoku.
Jej rozmyślenia przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu, a na wyświetlaczu pojawiło się długo wyczekiwane imię.
_______________________________________
W każdej chwili może się coś ukazać!
Zapraszam do czytania!
Szła korytarzem, który oświetlony był przez stare, mrugające lampy wiszące na wilgotnym suficie. Jej ręce nadal drżały, a ona nie potrafiła się na niczym skupić. Na dodatek czeka ją jeszcze rozmowa z wujem. Nic się nie układało. Może powinna wrócić do domu? Do rodziców?
- Usiądź. – zimny głos wuja nakazał jej by usiadła, a ona posłusznie wykonała polecenie.
- Słucham, o czym chciałeś ze mną porozmawiać? – nie patrzyła w jego oczy, błądziła swoimi po ciemnej podłodze.
- Za dwa tygodnie wyjeżdżam na konferencję do Chin. Dodatkowo mam na głowie kilku urzędasów. Trzeba pozałatwiać sprawy związane ze stroną prawną funkcjonowania naszego więzienia. – odetchnęła. – Chciałbym żebyś na okres mojego wyjazdu, czyli na jakiś miesiąc przeniosła się do mojego gabinetu i razem z Naruto zajęła się codziennymi papierkami. Pamiętasz? Pokazywałem ci kiedyś. Niby nic ciężkiego, ale tak to już jest, jak się siedzi wyżej. – zaśmiał się sztucznie i lekko uśmiechnął. – Czyżbyś nie miała humoru? Wybacz, że dodatkowo cię obciążam, ale jakoś nie mam zaufania do tych hien. Tylko czekają aż stracę równowagę i będą sobie skakać do gardeł o moje stanowisko. – pokręcił głową i zacisnął pięści.
- To będzie zaszczyt. Choć nie chciałabym żeby inni mieli do mnie o to pretensje. – spojrzała na niego porozumiewawczo.
- O to się nie bój. Nie będzie żadnego gadania, już ja to załatwię. Pewnie masz sporo pracy, więc nie zawracam już twojej głowy.
- Do zobaczenia w domu, wuju. – wstała z fotela i podeszła do drzwi.
- Sakuro? A teraz już jako twój wuj.. Może dzisiejszą kolację zjemy razem z ciocią w restauracji? Dawno nigdzie nie wychodziliśmy.
- Nie pogniewaj się wuju, ale chciałabym żebyście poszli we dwoje. Przyda wam się chwila sam na sam. – uśmiechnęła się na samą myśl o tym jak bardzo może ucieszyć się Kaori.
- Tak, masz rację. To bardzo dobry pomysł. - była zadowolona. Wiedziała, że Kaori od jakiegoś czasu strasznie odczuwa brak męża. Całe dnie spędza w domu lub w ogrodzie. Nie wychodzi na miasto, a Sakura nie pamiętała, kiedy ostatnio przyszła do niej jakaś znajoma. Na pewno doskwierała jej samotność. A co do wyjazdu wuja.. No cóż, nie miała ochoty na dodatkowy nawał roboty, ale z drugiej strony miała wolną rękę. Nikt jej nie będzie kontrolował. Mogła swobodnie wcielić w życie plan ratowania brata, ale co z Naruto? Przecież miał jej pomagać. Ufała mu, ale nie może w żadnym wypadku powiedzieć blondynowi o swoim planie.
Wieczorem wróciła do domu. Już w progu poczuła zapach pięknych perfum cioci, a później ujrzała ją rozpromienioną w ślicznej, czerwonej sukience.
- Sakuro! Nie uwierzysz! Eizo zabiera mnie na kolację. Nie mam pojęcia co mu się stało, ale jestem tak bardzo szczęśliwa. Czy aby na pewno nie przesadziłam z tą sukienką?
- Nie, jest wspaniała. Ślicznie wyglądasz. Na pewno spędzicie miły wieczór.
- A może poszłabyś z nami? Twój wuj na pewno się ucieszy. Bardzo cię polubił. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zaakceptuje kogoś w swoim domu, a w dodatku obdarzy takim zaufaniem.
- Mam dużo pracy, ciociu. Bawcie się dobrze. – uśmiechnęła się i weszła do kuchni.
- A co ty taka smutna? – gosposia od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
- Ja? W żadnym wypadku. Jestem po prostu zmęczona. – skłamała. – Napiłabym się kawy.
- Żadnej kawy! Kakao ci zrobię. Młoda jesteś i nie będziesz się truła tym czarnym świństwem. – uśmiechnęła się na słowa kobiety i usiadła na krześle opierając się o blat kuchenny. - Zmartwiona czy zakochana? – spojrzała na nią podejrzliwie.
- Na pewno nie zakochana. Miłość nie jest dla mnie.
- Co ty mówisz. Młoda jesteś i już teraz powinnaś się brać za szukanie męża. Szybko zleci i już za chwilę kariera odejdzie na bok, a ty zapragniesz dziecka. A kto ci je da? Potem pojawią się zmarszczki i pierwsze siwe włosy. Ja mam chociaż Kaito. Nie wiem co by było gdyby nie on. Dobry chłopak. Czasami strasznie denerwujący, ale to akurat ma po ojcu. Porządny jest. I ciebie bardzo polubił.
- Twój syn jest naprawdę cudownym człowiekiem. Traktuję go jak dobrego przyjaciela i wątpię, że mogłoby się to zmienić. – zielonooka wzięła od gosposi kubek z parującą cieczą, skinęła głową na dobranoc i wyszła.
Położyła się na swoim łóżku i włączyła telewizor. Nic jej nie cieszyło. Czekała na telefon od brata, jednak ten nie nadchodził. Naciskając szary przycisk pilota skakała po kanałach. Nie czuła w sobie życia.
- Jestem jak teatr. Kurtynę podniesiono, jednak aktorów brak. - zaśmiała się słysząc własne słowa. Pokręciła głową przypominając sobie o czasach dzieciństwa.
Matka zapisała ją do koła teatralnego. Zawsze marzyła o roli Julii z tragedii Szekspira. Nigdy jej nie dostała, a z teatru odeszła po kilku godzinach. Nie potrafiła poruszać się po scenie z gracją, przerażała ją publiczność, a jej gra aktorska tylko ich odstraszała. Nie była raczej specjalnie utalentowanym dzieckiem. Nie potrafiła grać na żadnym instrumencie, nie potrafiła pięknie śpiewać, nie potrafiła malować. Jej mocną stroną była pamięć, doskonała pamięć. Pochłaniała książki, z których potrafiła przytoczyć każde zdanie.
Odłożyła kubek z ciemnym napojem i wzięła długą kąpiel. Chwile postała przed szafą aż w końcu wyjęła z niej skąpą, beżową sukienkę i szpilki. Po godzinie 24:00 ubrała na siebie jasny płaszczyk, wzięła torebkę oraz kluczyki i wyszła.
Gdzie jechała? Sama nie wiedziała. Halo, przecież to Tokio. Miasto kiczu i tandety. Zabawa na każdym rogu z dziewczyną przebraną za różowego królika z parasolką. Koniecznie z różową parasolką.
Podgłosiła radio i z uśmiechem na twarzy podjechała na parking przed kolorowym klubem. Mnóstwo ludzi, neonowe napisy nad drzwiami i kilku sporych kolesi przed wejściem świadczyło raczej o popularności owego miejsca. Wyszła z wozu i niepostrzeżenie wślizgnęła się do środka wtapiając się w tłum ubranych na kolorowo ludzi na oko coś świętujących. Śpiewała razem z nimi i klepała ich po ramionach. W końcu odłączyła się od nowych znajomych i usiadła przy barze. Młody chłopak posłał jej miłe spojrzenie i podał niebieskiego drinka z parasolką.
- Znajomi bawią się bez ciebie? - zaśmiał się wycierając szklanki.
- Znajomi? - spojrzała w stronę bawiących się ludzi. - A nie, to tylko przepustka. - pokiwała lekceważąco ręką biorąc łyk alkoholu.
- Ładnie to tak? - wesoły mężczyzna oparł się o blat.
- Daj mi jeszcze jednego drinka. Mocniejszego drinka. - nie była zainteresowana młodszym od niej samej barmanem. Rozpuściła włosy, a wzrokiem szukała kogoś interesującego. Do jej stolika po piętnastu minutach dosiadł się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o pięknych, rzadko spotykanych oczach.
- Poproszę dwa najlepsze drinki, jeden dla tej pani.
- Dziękuję. Nie trzeba było. - dziewczyna wzięła do ręki szklankę z napojem i spoglądała z zaciekawieniem na brązowowłosego mężczyznę. - Sakura. - widząc, że nie zamierzał się przedstawić ona zaczęła zagadywać.
- Neji. - uścisnął jej drobną dłoń i delikatnie się uśmiechnął. - Turystka?
- Aż tak bardzo widać, że jestem nietutejsza?
- Czyli jednak turystka. - pokręcił głową i zaczął bawić się małą, złotą obrączką. Sakura dopiero teraz ją zauważyła, było jej nieco głupio, gdyż miała chęć na mały flirt. Teraz już wiedziała dlaczego Neji nie zagadał. Postawił jej po prostu drinka, a ona uznała to za coś więcej.
"Uprzejmość.. tak rzadko spotykana, że aż mylona z flirtem" pomyślała śmiejąc się w głębi duszy. Polubiła go.
- Mieszkam tu od kilku miesięcy. Raczej nie miałam czasu na zwiedzanie, a już na pewno nie na zabawy w tego typu klubach. - przyglądała się złotemu przedmiotowi w jego ręku, a ciekawość połączona z trzema drinkami zaczęła działać. - Gdzie twoja wybranka?
- Sam nie wiem. To drażliwy temat, przeżywamy kryzys.. - spuścił głowę. - ..będąc dopiero rok po ślubie. Chyba za szybko w to wszedłem. To dobra dziewczyna, ale to już nie to samo co przed ślubem. - znowu na nią spojrzał. - Pewnie nie chcesz tego słuchać. Wcale się nie dziwię, ładna dziewczyna, sama w klubie i pewnie chcąca się pobawić.
- Zgubiłam gdzieś ochotę na zabawę razem z czerwoną szminką. - oparła się o blat - Czyli nie wiem gdzie. - śmiała się z własnych słów czując jak alkohol krąży w jej żyłach.
- Przyjechałaś samochodem? - zapytał, widząc obok jej torebki kluczyki. - No tak, przyjechałam. - odpowiedziała, lecz po krótkich namyśle uderzyła się lekko w czoło.
- Też piłem. Mieszkasz daleko stąd? Bo mnie od domu dzielą jakieś 54 kilometry.
- Mnie wcale nie mniej. Pięknie, po prostu pięknie.
- Spokojnie, za rogiem jest dość fajny hotel. Prześpimy się, a gdy poczujemy się lepiej, wrócimy do domu. - Neji podjął decyzję, w kilka minut zebrali się i wyszli z klubu.
Zameldował ich na noc w dwóch pokojach. Hotel nie był jakiś specjalny. Stara kobieta, która zajmowała się dosłownie wszystkim prowadziła go jak za dawnych czasów. Nie było mowy o terminalu dla kart, a klucznica nadal wisiała w zasięgu wzroku wszystkich wchodzących.
Pokoje pachniały lawendą, a stara, drewniana podłoga wydawała nieprzyjemne odgłosy.
- Dobranoc. - Sakura wślizgnęła się do pokoju dwanaście i zdejmując z siebie sukienkę weszła do łazienki. Po długiej kąpieli zgasiła światło i położyła się do łóżka. Ruchliwa ulica, brak zasłon oraz mrugające światła nie dawały jej spać. Brakowało jej wewnętrznego spokoju. Ostatni tydzień był stresujący i potrzebowała rozluźnienia. Zamknęła za sobą drzwi i w samej bieliźnie weszła do pokoju numer jedenaście. Na dużym łóżku w samych bokserkach spał Neji. Delikatnie położyła się obok niego i wtuliła się w jego tors. Przyjemny zapach od razu dodał jej otuchy. - Co ty tutaj robisz? - podniósł się lekko i próbował odczytać cokolwiek z jej twarzy.
- Nie możesz spać? - był zdziwiony tym, jak niewiele jej trzeba by zaufać totalnie obcemu mężczyźnie. Wiedział, że jej pomocnikiem był alkohol, jednak nie miał nic przeciwko. On miał czyste sumienie, przecież nie zabrał jej tutaj z zamiarem wykorzystania. Przysunęła się bliżej i deliktnie musnęła jego ciepłe usta. Nie protestował. Patrzył na nią tym przenikliwym wzrokiem, widziała, że brakowało mu kobiety.
- Nic nie mów.. - przyłożyła swój palec do jego ust, a potem znów pocałowała. Ułożyła się na nim i nie zaprzesając pocałunków błądziła po jego torsie. Podobał się jej, był taki męski, a zarazem wrażliwy. Gubiła się w swoich myślach, nie potrafiła skupić swojej uwagi na niczym konkretnym. Jej wzrok spoczywał na jego ustach lub błądził po suficie. Teraz to on przejął inicjatywę, cudownie się nią zajmował. Zostawiał mokre ślady swych ust na jej ciepłym ciele. Nie odczuwali uciekającego czasu, każda chwila dawała rozkosz. Nie traktowali tego jak seksualnej przygody, bo to nie była przygoda. Seks był teraz dla nich jak odcięcie od świata, jak powrót do fantazji, okazja do odreagowania wszystkich, złych emocji. Czuła się wspaniale czując jego oddech na swoim karku, czuła jak strach, obawy i stres powoli z niej uchodzą razem z krzykiem rozkoszy, jaki wydobywał się z jej ust. Opadł obok niej i delikatnie wsunął się pod cienki materiał przytulając się do niej. Byli z siebie zadowoleni, nie odczuwali wstydu.
Wstyd natomiast, odwiedził ich dopiero rankiem.
Unisoła się delikatnie i rozejrzała po pokoju. Na jego twarzy widoczny był błogi spokój. Niepostrzeżenie wstała z łóżka, pozbierała swoją bieliznę i opuściła pokój z numerem jedenastym. Po szybkiej kąpieli znowu zmuszona była ubrać na siebie kieckę i wysokie buty. Uregulowała rachunek za pokoje nie chcąc być mu dłużna i wyszła z hotelu.
Po piętnastu minutach zadowolona dotarła do swojego auta. Była dopiero godzina 10:34, a ona nie miała ochoty wracać do domu. Nie czuła wielkiego zmęczenia. Z portfela wyjęła kartę kredytową i odszukała najbliższy bankomat. Wypłaciła sporą sumę i weszła do kilku najbliższych sklepów. Po godzinie siedziała w kawiarnii ubrana w wygodne ciuchy, popijając czarną kawę i czytając gazetę. Zawsze, gdy piła owy napój przypominały się jej słowa gosposi. Długo rozmyślała nad osobą spotkaną w klubie. Czuła wstyd, że przespała się z żonatym facetem, który z własnej inicjatywy na pewno by tego nie zaproponował. W dodatku zostawiła go tam, samego. Już widziała złość żony kochanka, gdy ta dowiedziałaby się o ich wyskoku.
Jej rozmyślenia przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu, a na wyświetlaczu pojawiło się długo wyczekiwane imię.
_______________________________________
W każdej chwili może się coś ukazać!
Szczerze mówiąc rozdział bardzo mi się podobał ;) Jednak to, że Sakura przespała się z Nejim nie daje mi spokoju. Myślałam że będzie bardziej rozważna. Popełniła błąd bo jakby nie patrzeć to Neji jest żonaty a poza tym wcale się nie znają więc wyszła na puszczalską :/ Zresztą miałam nadzieję, że na miejscu Neji'ego będzie Sasuke :D Swoją drogą rozdziały jak dla mnie są o wiele za krótkie ;) Jednak cieszę się, że wreszcie ukazało się coś nowego :D Uważam, że każde twoje opowiadanie jest niesamowite jednak to pierwsze jest mi bliższe dlatego mam nadzieję, że teraz dodasz notkę do niego :D Czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny!
Dziękuję za wsparcie i obecność! :)
OdpowiedzUsuńWszystko to jest dla mnie bardzo ważne, a najbardziej Twoja opinia.
Jeszcze dzisiaj lub jutro opublikuję rozdział piąty, a potem zabieram się za tamto opowiadanie, które zaniedbałam. ;*
Super że pojawił się czwarty rozdział. :) Wow nie pomyślałabym nawet o tym że Saki się prześpi z Nejim. Szkoda że nie było Sasuke. :( Czekam na nexta,pisz mi tu szybciutko piątke kochana. :*
OdpowiedzUsuńWow tego po Sakurze się nie spodziewałam. Ciekawi mnie kto jest żoną
OdpowiedzUsuńNejiego i czy się dowie, że mąż ją zdradził.