Ona jedna i wielomilionowe miasto. Czysty przypadek przygnał ją tutaj po ukończonych studiach psychologicznych. Opuściła Osakę – trzecie co do wielkości miasto w Japonii umiejscowione na styku Morza Wewnętrznego oraz Oceanu Spokojnego i zafascynowana przyleciała do Tokio. Stolica wzbudzała w niej miłe uczucia. Nie miała tu żadnych przyjaciół, a rodzina? Wraz z żoną mieszkał tu tylko jej zamożny wuj od strony matki. Gdy była młodsza nazywała go snobem i za nic w świecie nie chciała jeździć na jego urodziny, które w rodzinie równały się z co najmniej jakimś ważnym świętem narodowym. Nikt w jej sporej rodzinie nie chciał wchodzić z nim w konflikt, jednak to nie było takie proste. Gdy miała dwanaście lat pamięta, że wybuchł wielki skandal i kłótnia dotycząca pieniędzy. Od tego czasu rodzina mieszkająca w Osace jakby zapomniała o istnieniu wuja Eizo. W trakcie nauki w jednej z najlepszych szkół średnich w Osace, w głowie dziewczyny zrodziło się marzenie. Marzenie to dotyczyło rozpoczęcia studiów na jednym z tokijskich uniwersytetów. Gdy dowiedzieli się o tym jej konserwatywni rodzice zgodnie odmówili spełnienia owego marzenia i naciskając wysłali ją na psychologię w rodzinnym mieście. Rin i Yuto nie byli kochającymi i wspierającymi rodzicami. Całe swoje nadzieje pokładali w starszym synu – Sasorim. Ten jednak po skończeniu szkoły opuścił dom i zamieszkał w Kadomie nie chcąc utrzymywać kontaktu z rodzicami, co jakiś czas odzywając się do młodszej o 5 lat siostry. Marzenia przekształciły się w plany, a potem już tylko w cel, który musiała osiągnąć. W trakcie nauki pogrążyła się także w prawie oraz w medycynie. Na ostatnim roku zaczęła coraz częściej rozmyślać nad wyjazdem. Sama nie miała zbyt wielu oszczędności, a na pewno nie tyle aby utrzymać się choć miesiąc w stolicy Japonii. Jedynym wyjściem było odnowienie kontaktu ze znienawidzonym przez rodzinę wujem. Szperała w papierach ojca aż natrafiła na notatnik, w którym często notował dane kontaktowe, szybko wyszukała numer Eizo i wystukała go na swoim telefonie. Nie odważyła się. Dopiero po dwóch tygodniach postanowiła zadzwonić i zdać się na łaskę obcego jak dla niej człowieka. Odebrała Kaori, żona Eizo.
Tak zaczęła się historia i nowy rozdział w jej życiu.
„Nowe Życie”
Miała dwadzieścia cztery lata, ukończone studia, a jedyna praca, którą wykonywała to w ośrodku szkolno-wychowawczym i w szpitalu w formie wolontariatu. Nie pobierała za to opłaty, jej rodzice byli dość zamożnymi ludźmi i nie robili problemu z utrzymywania córki, jedyne czego za to chcieli było posłuszeństwo i jej samodoskonalenie się. Było jej ciężko spakować tylko jedną, dużą walizkę i wyjść jak gdyby jechała na weekend do znajomych. Bez osobistego powiadomienia rodziców, bez zbędnego pożegnania. Na łóżku zostawiła list informujący o tym, że wyjechała do Tokio i że nie mają się martwić.
Zajęła miejsce w samolocie i spojrzała na ekran znajdujący się wewnątrz siedzenia naprzeciw niej. 401 kilometrów do Tokio w około 34 minuty. Zadawalające. Odległość od Tokio-Haneda do centrum wynosi jakieś 12 kilometrów, więc około godziny 12:00 powinna stać już pod drzwiami wuja. Uśmiechnęła się do pasażera, który zajął miejsce obok niej. Był to Japończyk w wieku około 30 lat, a na jego twarzy wymalowane było przerażenie.
- To mój pierwszy raz.. – otarł chusteczką czoło i schował ją do kieszeni.
- Spokojnie, mój też. – uśmiechnęła się i podała mu rękę – Sakura.
- Isao – odwzajemnił uśmiech i przywitał się z różowowłosą. – A cel wyprawy?
- Nowe życie.
Lot minął spokojnie. Wylądowali zgodnie z planem. Zielonooka na lotnisku wzięła taksówkę podając adres wuja i w 10 minut znalazła się pod jego domem. Jej oczom ukazał się olbrzymi budynek z pięknym, zadbanym ogrodem. Gdy przekroczyła bramę poczuła jakby znalazła się w innym miejscu, nie na obrzeżach miasta tylko w miejscu, gdzie przyroda nie została dotknięta ludzkim palcem. Była naprawdę oczarowana. Lecz gdy weszła na schody i stanęła naprzeciw drzwi jej serce zaczęło bić coraz szybciej. Jeden głęboki wdech i zapukała w mosiężne drzwi ciemnego koloru. Po chwili w progu stanęła drobna kobieta o błękitnych, zmęczonych oczach.
- Pani Kaori?- zapytała niepewnie dziewczyna – Jestem Sakura.
- Witaj! W końcu się widzimy. – Ciemnowłosa kobieta podała swoją drobną dłoń na powitanie, a potem delikatnie przytuliła do siebie Sakurę. – Szybciutko wejdź do środka. Już dawno nie było tutaj tak zimno. Zielonooka nie spodziewała się tak miłego przywitania ze strony swojej ciotki. Złapała za walizkę i weszła w głąb wielkiego domu.
- Myślałam, że pojawisz się nieco później dlatego obiad będzie dopiero za jakieś pół godziny. Zaraz zawołam Kaito, który zaniesie twój bagaż do pokoju. Mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu. Nie ukrywam, trochę się namęczyłam w poszukiwaniu idealnie wygodnego łóżka dla ciebie. – kobieta w wieku około 50 lat była przemiła i wydawała się wręcz spragniona kontaktu z inną osobą.
- Nie trzeba było. Wystarczyłby mi cichy kąt, w którym mogłabym pobyć do czasu aż znajdę coś dla siebie. – Sakura chciała wytłumaczyć, że nie zamierza nadużywać gościnności rodziny.
- Przestań. Kaito? Kaito! Poproszę cię tutaj na chwileczkę do siebie. – po chwili przed kobietami stanął brązowowłosy chłopak na oko w jej wieku. – To jest siostrzenica mojego męża, która będzie u nas mieszkać. Proszę cię kochanie, zanieś bagaże Sakury do pokoju na piętrze.
- Oczywiście, witaj Sakuro. – uśmiechnął się szarmancko i zabrał bagaż.
- Sama bym sobie poradziła, naprawdę nie potrzeba tego wszystkiego. – zaczęła tłumaczyć idąc za Kaori w stronę salonu urządzonego w kolorze ciemnego brązu.
- Uwierz, to dla mnie czysta przyjemność. Usiądźmy. Dawno nie przyjmowałam tu żadnego gościa, a już na pewno nikogo z rodziny. Napijesz się czegoś? Ach.. po co ja pytam, Asami! Przynieś nam proszę szklankę lemoniady.
- Jest Pani naprawdę kochaną osobą..
- No już wystarczy tych komplementów, lepiej opowiadaj jaki był dokładny powód twojej podróży tutaj. No i co na to wszystko twoi rodzice moja panno?
- Tak jak już mówiłam, skończyłam studia, a usamodzielnienie się przy moich rodzicach byłoby niemożliwe. Od zawsze marzyłam o wyjeździe do Tokio, jednak moje oszczędności nie są zbyt wielkie. Przyznam, że nie łatwo było mi poprosić o pomoc rodzinę, z którą praktycznie nigdy nie miałam kontaktu.
- Wiesz, że to nic wielkiego. Jesteś młodą, piękną dziewczyną i sądzę, że przyjazd tutaj zrobi ci dobrze. Mimo, że nie zdziwię się, jeżeli po miesiącu zapragniesz wrócić do Osaki. Tokio nie jest tak piękne jak na zdjęciach, a życie tutaj nie tak bardzo kolorowe. A co u rodziców i brata? Ach.. pamiętam tego małego łobuziaka. Nie przepadał za odwiedzinami u nas. Ach.. wspomnienia.
- Sasori.. Od pięciu lat mieszka w Kadomie. W ciągu ostatniego roku rozmawialiśmy może kilka razy. A co z wujem? Jak się ma? Czy jest w domu?
- Sakuro, Eizo ciężko pracuje. Wraca do domu późnymi wieczorami i najczęściej wychodzi nim ktokolwiek zdąży się obudzić. Nie liczyłabym na to, że w najbliższym czasie w ogóle go zobaczysz. Ale nie martw się i nie smuć. On chciał byś przyjechała.
– Kaori położyła rękę na ramieniu Sakury i uśmiechnęła się. - Mogłabym wiedzieć czym się zajmuje?
- Eizo jest właścicielem więzienia o zaostrzonym rygorze w Tokio. Spędza tam większą część życia. Asami nakłada obiad, chodźmy.
Przy wielkim stole obie kobiety jadły smaczny obiad przygotowany przez gosposię. Nie rozmawiały dużo. Czasami poruszyły jakiś przyziemny temat.
- Ciociu, chciałabym zwiedzić miasto. No i poszukać pracy. Czy mogłybyśmy pozwiedzać Tokio?
- Lubię, gdy nazywasz mnie swoją ciocią, a co do twojego pytania.. Wybacz, ale nie czuję się najlepiej. Wychodzę tylko do ogrodu i zazwyczaj na nie dłużej niż godzinę.
- Szkoda. Ogród jest przepiękny. Sama o niego dbasz?
- Ależ skąd, jest zbyt duży. Ogrodem zajmuje się Kaito, którego już poznałaś. A właśnie, może on zabierze cię na krótką wycieczkę po mieście?
- Byłoby świetnie. Więc jest tutaj ogrodnikiem?
- Kaito to syn naszej gosposi. Oboje mieszkają w przybudówce za domem. To dobry chłopak. W zamian za pracę tutaj opłacamy jego studia. Skoro skończyłaś już jedzenie zaprowadzę cię do twojego pokoju, rozpakujesz się, a ja w tym czasie zawiadomię Kaito o waszej wycieczce.
Weszła do sporego pokoju na pierwszym piętrze. Mimo swoich rozmiarów był dość skromnie urządzony. Podłoga w kolorze ciemnego brązu i jasnofioletowe ściany z dodatkiem mebli w kolorze beżu tworzyły miłe i schludne wrażenie. Łóżko, które znajdowało się w centrum pokoju było naprawdę sporych rozmiarów. Po lewej stronie stały dwie szafy, obok nich widoczne były białe drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki, natomiast po prawej stronie stało biurko, na nim komputer, obok wielkie lustro i drzwi prowadzące na balkon. Sakurze od razu przypadł do gustu. Wiedziała już, że będzie to jej azyl.
___________________________________________________________________
Moja perełka.
Napisana pod wpływem chwili i na pewno będzie kontynuowana.
Tamtego opwiadania nie zaniedbam, obiecuję. :)
Zapraszam do komentowania i odwiedzania mojej strony na Facebooku!
Tak zaczęła się historia i nowy rozdział w jej życiu.
„Nowe Życie”
Miała dwadzieścia cztery lata, ukończone studia, a jedyna praca, którą wykonywała to w ośrodku szkolno-wychowawczym i w szpitalu w formie wolontariatu. Nie pobierała za to opłaty, jej rodzice byli dość zamożnymi ludźmi i nie robili problemu z utrzymywania córki, jedyne czego za to chcieli było posłuszeństwo i jej samodoskonalenie się. Było jej ciężko spakować tylko jedną, dużą walizkę i wyjść jak gdyby jechała na weekend do znajomych. Bez osobistego powiadomienia rodziców, bez zbędnego pożegnania. Na łóżku zostawiła list informujący o tym, że wyjechała do Tokio i że nie mają się martwić.
Zajęła miejsce w samolocie i spojrzała na ekran znajdujący się wewnątrz siedzenia naprzeciw niej. 401 kilometrów do Tokio w około 34 minuty. Zadawalające. Odległość od Tokio-Haneda do centrum wynosi jakieś 12 kilometrów, więc około godziny 12:00 powinna stać już pod drzwiami wuja. Uśmiechnęła się do pasażera, który zajął miejsce obok niej. Był to Japończyk w wieku około 30 lat, a na jego twarzy wymalowane było przerażenie.
- To mój pierwszy raz.. – otarł chusteczką czoło i schował ją do kieszeni.
- Spokojnie, mój też. – uśmiechnęła się i podała mu rękę – Sakura.
- Isao – odwzajemnił uśmiech i przywitał się z różowowłosą. – A cel wyprawy?
- Nowe życie.
Lot minął spokojnie. Wylądowali zgodnie z planem. Zielonooka na lotnisku wzięła taksówkę podając adres wuja i w 10 minut znalazła się pod jego domem. Jej oczom ukazał się olbrzymi budynek z pięknym, zadbanym ogrodem. Gdy przekroczyła bramę poczuła jakby znalazła się w innym miejscu, nie na obrzeżach miasta tylko w miejscu, gdzie przyroda nie została dotknięta ludzkim palcem. Była naprawdę oczarowana. Lecz gdy weszła na schody i stanęła naprzeciw drzwi jej serce zaczęło bić coraz szybciej. Jeden głęboki wdech i zapukała w mosiężne drzwi ciemnego koloru. Po chwili w progu stanęła drobna kobieta o błękitnych, zmęczonych oczach.
- Pani Kaori?- zapytała niepewnie dziewczyna – Jestem Sakura.
- Witaj! W końcu się widzimy. – Ciemnowłosa kobieta podała swoją drobną dłoń na powitanie, a potem delikatnie przytuliła do siebie Sakurę. – Szybciutko wejdź do środka. Już dawno nie było tutaj tak zimno. Zielonooka nie spodziewała się tak miłego przywitania ze strony swojej ciotki. Złapała za walizkę i weszła w głąb wielkiego domu.
- Myślałam, że pojawisz się nieco później dlatego obiad będzie dopiero za jakieś pół godziny. Zaraz zawołam Kaito, który zaniesie twój bagaż do pokoju. Mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu. Nie ukrywam, trochę się namęczyłam w poszukiwaniu idealnie wygodnego łóżka dla ciebie. – kobieta w wieku około 50 lat była przemiła i wydawała się wręcz spragniona kontaktu z inną osobą.
- Nie trzeba było. Wystarczyłby mi cichy kąt, w którym mogłabym pobyć do czasu aż znajdę coś dla siebie. – Sakura chciała wytłumaczyć, że nie zamierza nadużywać gościnności rodziny.
- Przestań. Kaito? Kaito! Poproszę cię tutaj na chwileczkę do siebie. – po chwili przed kobietami stanął brązowowłosy chłopak na oko w jej wieku. – To jest siostrzenica mojego męża, która będzie u nas mieszkać. Proszę cię kochanie, zanieś bagaże Sakury do pokoju na piętrze.
- Oczywiście, witaj Sakuro. – uśmiechnął się szarmancko i zabrał bagaż.
- Sama bym sobie poradziła, naprawdę nie potrzeba tego wszystkiego. – zaczęła tłumaczyć idąc za Kaori w stronę salonu urządzonego w kolorze ciemnego brązu.
- Uwierz, to dla mnie czysta przyjemność. Usiądźmy. Dawno nie przyjmowałam tu żadnego gościa, a już na pewno nikogo z rodziny. Napijesz się czegoś? Ach.. po co ja pytam, Asami! Przynieś nam proszę szklankę lemoniady.
- Jest Pani naprawdę kochaną osobą..
- No już wystarczy tych komplementów, lepiej opowiadaj jaki był dokładny powód twojej podróży tutaj. No i co na to wszystko twoi rodzice moja panno?
- Tak jak już mówiłam, skończyłam studia, a usamodzielnienie się przy moich rodzicach byłoby niemożliwe. Od zawsze marzyłam o wyjeździe do Tokio, jednak moje oszczędności nie są zbyt wielkie. Przyznam, że nie łatwo było mi poprosić o pomoc rodzinę, z którą praktycznie nigdy nie miałam kontaktu.
- Wiesz, że to nic wielkiego. Jesteś młodą, piękną dziewczyną i sądzę, że przyjazd tutaj zrobi ci dobrze. Mimo, że nie zdziwię się, jeżeli po miesiącu zapragniesz wrócić do Osaki. Tokio nie jest tak piękne jak na zdjęciach, a życie tutaj nie tak bardzo kolorowe. A co u rodziców i brata? Ach.. pamiętam tego małego łobuziaka. Nie przepadał za odwiedzinami u nas. Ach.. wspomnienia.
- Sasori.. Od pięciu lat mieszka w Kadomie. W ciągu ostatniego roku rozmawialiśmy może kilka razy. A co z wujem? Jak się ma? Czy jest w domu?
- Sakuro, Eizo ciężko pracuje. Wraca do domu późnymi wieczorami i najczęściej wychodzi nim ktokolwiek zdąży się obudzić. Nie liczyłabym na to, że w najbliższym czasie w ogóle go zobaczysz. Ale nie martw się i nie smuć. On chciał byś przyjechała.
– Kaori położyła rękę na ramieniu Sakury i uśmiechnęła się. - Mogłabym wiedzieć czym się zajmuje?
- Eizo jest właścicielem więzienia o zaostrzonym rygorze w Tokio. Spędza tam większą część życia. Asami nakłada obiad, chodźmy.
Przy wielkim stole obie kobiety jadły smaczny obiad przygotowany przez gosposię. Nie rozmawiały dużo. Czasami poruszyły jakiś przyziemny temat.
- Ciociu, chciałabym zwiedzić miasto. No i poszukać pracy. Czy mogłybyśmy pozwiedzać Tokio?
- Lubię, gdy nazywasz mnie swoją ciocią, a co do twojego pytania.. Wybacz, ale nie czuję się najlepiej. Wychodzę tylko do ogrodu i zazwyczaj na nie dłużej niż godzinę.
- Szkoda. Ogród jest przepiękny. Sama o niego dbasz?
- Ależ skąd, jest zbyt duży. Ogrodem zajmuje się Kaito, którego już poznałaś. A właśnie, może on zabierze cię na krótką wycieczkę po mieście?
- Byłoby świetnie. Więc jest tutaj ogrodnikiem?
- Kaito to syn naszej gosposi. Oboje mieszkają w przybudówce za domem. To dobry chłopak. W zamian za pracę tutaj opłacamy jego studia. Skoro skończyłaś już jedzenie zaprowadzę cię do twojego pokoju, rozpakujesz się, a ja w tym czasie zawiadomię Kaito o waszej wycieczce.
Weszła do sporego pokoju na pierwszym piętrze. Mimo swoich rozmiarów był dość skromnie urządzony. Podłoga w kolorze ciemnego brązu i jasnofioletowe ściany z dodatkiem mebli w kolorze beżu tworzyły miłe i schludne wrażenie. Łóżko, które znajdowało się w centrum pokoju było naprawdę sporych rozmiarów. Po lewej stronie stały dwie szafy, obok nich widoczne były białe drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki, natomiast po prawej stronie stało biurko, na nim komputer, obok wielkie lustro i drzwi prowadzące na balkon. Sakurze od razu przypadł do gustu. Wiedziała już, że będzie to jej azyl.
___________________________________________________________________
Moja perełka.
Napisana pod wpływem chwili i na pewno będzie kontynuowana.
Tamtego opwiadania nie zaniedbam, obiecuję. :)
Zapraszam do komentowania i odwiedzania mojej strony na Facebooku!
Super!! Wreszcie dodałaś <3 Już nie mogę się doczekać :) Co chwile zaglądałam na bloga xd No miałam od tego godzinną przerwe, a jak wróciłam.. JEST! Na początku przestraszył się, że opowiadanie nie jest już o Sakurze xd Uspokoiłam się gdy się przedstawiła :) Naprawde nie moge się doczekać na rozwój akcji i po cichu licze, że pojawi się Sasuke ;P Jednak wszystko zalerzy od utalentowanej autorki <3 Pozdrawiam ;3
OdpowiedzUsuńExtra,fajnie by było jakby Sasuke był więźniem w tym więzieniu o zaostrzonym rygorze a Saki zaczęła by tam pracować i tak by się poznali.Oh to by było wspaniałe.Jestem ciekawa co wymyśliłaś, czekam na pierwszą i 40 notkę. :)
OdpowiedzUsuńNowa notka jak zwykle wystrzałowa! :-) Cieszę się, że nie porzucasz tamtego opowiadania. :-P
OdpowiedzUsuńPrzyznaje, że ja też myślałam, że zamierzasz porzucić tamtego bloga ale cieszę się, że tak się nie stało ;) Historia zaczyna się bardzo ciekawie :D Uwielbiam opowiadania w realnym świecie, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :) Ciekawa jestem w jakich okolicznościach Sakura pozna Sasuke. Bardzo ciekawy jest pomysł Cherry :D kiedy możemy spodziewać się kolejnego rozdziału??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :D