To jedynie część pierwsza całego rozdziału, wyczekujcie drugiej części! ;)
Piątek. Słońce ogrzewało całe miasteczko swoimi ciepłymi promieniami, a na niebie nie było widać żadnej ciemnej chmury. Dzieci cieszyły się z przepięknej pogody i w pełni z niej korzystając zapełniały okoliczne place zabaw, parki oraz boiska. Sakura siedziała za biurkiem w swoim gabinecie i co jakiś czas odrywając wzrok od papierów, które wypełniała spoglądała na obraz, który znajdował się za oknem. Dzisiaj czuła się wyjątkowo dobrze. Ubrała wysokie, beżowe obcasy, miętowe rurki, a swój biust podkreśliła jasną bluzką z dekoltem. Czuła się atrakcyjna, gdy mężczyźni wlepiali w nią swoje oczy, nie chciała wzbudzać zbytniego zainteresowania. Lubiła drażnić się z facetami.
Jej znajomość z Akim znacząco się rozwinęła, spotykali się ze sobą bardzo często. Nie byli jednak oficjalną parą, Sakura nie była gotowa, a Aki doskonale o tym wiedział i w pełni to szanował. Zielonooka coraz rzadziej przesiadywała w domu, mężczyzna wyciągał ją na spacery, do kina i restauracji. Nie pozwalał się jej smucić, gdy ta miała okropny humor zabierał ją po prostu do baru, który był po brzegi wypełniony głośno rozmawiającymi ludźmi. A ona? Ona to uwielbiała. Równie głośno przekrzykiwała śmiejących się facetów i wypijała kolejną szklankę piwa siedząc na wysokim krześle. Po takich wypadach jej włosy pachniały dymem papierosowym, a ona w szortach i trampkach wracała z Akim do domu. Po 2 miesiącach Sakura poznała matkę Akiego, konserwatywna kobieta polubiła dziewczynę, jednak niezbyt chciała by ta została jego żoną, szczególnie wtedy, gdy dowiedziała się o tym, że Sakura już wcześniej była mężatką, a z jej związku powstało dwoje dzieci. Kobiety często ze sobą rozmawiały, obydwie znalazły wspólny, ulubiony temat – dzieci.
Szła korytarzem z teczką w ręku spoglądając ukradkiem na ludzi siedzących w poczekalni, dopóki nie usłyszała znajomego głosu:
- Strasznie dużo dzieci dzisiaj.. – to Aki stał oparty o białą ścianę.
- Tak, od kilku dni trafia ich tutaj coraz więcej. To jakiś wirus, który w taką pogodę jak ta łatwo się rozprzestrzenia. – uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
- Masz ochotę skończyć dzisiaj pracę szybciej i wybrać się ze mną na jakieś lody? – złapał ją za rękę i wpatrywał się w jej oczy.
- Jestem strasznie zmęczona...- zaczęła.
- Może być kawa i ciastko. – uśmiechnął się szeroko.
- Zgoda, daj mi pół godzinki.
Po godzinie siedzieli już w jednej z miejscowych kawiarni i w ciszy sączyli swoje kawy.
- Właściwie.. zaciągnąłem Cię tutaj, bo mam Ci do powiedzenia coś ważnego. – zaczął.
- Tak? Kontynuuj. – ponagliła go.
- Wiesz, że nie przestajemy szukać Twoich synów, szukamy jakichkolwiek śladów, które mogłyby pomóc nam w ich odnalezieniu.. Ostatnio napłynęły informacje, oczywiście nic nie jest jeszcze potwierdzone, ale kilka osób zgłosiło, że powinniśmy poszukać na południu. – mówił, a ona słuchała jak zaczarowana.
- Tyle.. Tyle czasu. Nic, kompletnie nic..- przetarła oczy i patrzyła na niego jakby chcąc usłyszeć, że już niedługo jej dzieci znów będą przy niej.
- Sakuro nikt z wtajemniczonych, w tym i Naruto nie chciał Ci nic mówić, by nie robić złudnych nadziei, ale ja musiałem. Nie mówię, że to wszystko jest na sto procent pewne, bo nie jest. Ale wiedz, że zrobię wszystko by odkryć prawdę. Od dwóch tygodniu nasi ludzie przygotowują się do wyruszenia na tą misję, ja również chciałbym na nią wyruszyć. – skończył.
- A ja? Ja również chciałabym.. – spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- To jeszcze kilka dni, pogadam z Naruto, nie martw się. – pocałował jej dłoń i lekko się uśmiechnął.
________________________________________________________________________
Siedział wygodnie w swoim fotelu, w jednym z podziemnych pokoi. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach krwi i słychać było głośne krzyki oraz przeraźliwe jęki, które w pewnym stopniu tłumił knebel w ustach mężczyzny, który owe dźwięki wydawał. Nad blondwłosym nieszczęśnikiem stał wysoki mężczyzna i czarnowłosa kobieta z zimnym spojrzeniem, oboje trzymali w rękach baty, które ze świstem lądowały na plecach klęczącego faceta.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego jak wielki błąd popełniłeś? – Sasuke usadowił się jeszcze wygodniej na swoim ulubionym fotelu i wpatrywał się w jęczącego biedaka, który obrywał po raz kolejny. – Chyba jednak nie. No cóż, poniesiesz za to karę. Nie, nie. To nie ta kara, to zaledwie jej przedsmak. Chciałeś mnie wydać? Mnie?! Chciałeś zniszczyć moją potęgę? Pieprzony nieudacznik.. – uśmiechnął się parszywie i gestem ręki zezwolił na kolejne baty.
Po 10 minutach, gdy odgłosy męczarni blondyna ucichły Sasuke kazał go wyprowadzić, a kobiecie zadającej ból posprzątać krew, która znajdowała się na podłodze. Sam zaś krętymi korytarzami udał się po schodach w górę. Wyszedł na świeże powietrze, głęboko odetchnął i wszedł do dużego domu. W progu przywitała go uśmiechnięta Marci z Yoshim na rękach, który widząc ojca wyciągnął do niego swoje małe rączki. Czarnooki wziął dziecko i wszedł do swojej sypialni, położył malca na łóżko i również położył się obok niego łapiąc go za rączkę.
__________________________________________________________________
Pakowała się w nieduży plecak, na razie wszystko szło po jej myśli. Wszyscy wyrazili zgodę na jej uczestnictwo w misji. Najbardziej cieszyła ją obecność Akiego, dzięki niemu znów miała nadzieje.
To już jutro..
Pozdrawiam!
Piątek. Słońce ogrzewało całe miasteczko swoimi ciepłymi promieniami, a na niebie nie było widać żadnej ciemnej chmury. Dzieci cieszyły się z przepięknej pogody i w pełni z niej korzystając zapełniały okoliczne place zabaw, parki oraz boiska. Sakura siedziała za biurkiem w swoim gabinecie i co jakiś czas odrywając wzrok od papierów, które wypełniała spoglądała na obraz, który znajdował się za oknem. Dzisiaj czuła się wyjątkowo dobrze. Ubrała wysokie, beżowe obcasy, miętowe rurki, a swój biust podkreśliła jasną bluzką z dekoltem. Czuła się atrakcyjna, gdy mężczyźni wlepiali w nią swoje oczy, nie chciała wzbudzać zbytniego zainteresowania. Lubiła drażnić się z facetami.
Jej znajomość z Akim znacząco się rozwinęła, spotykali się ze sobą bardzo często. Nie byli jednak oficjalną parą, Sakura nie była gotowa, a Aki doskonale o tym wiedział i w pełni to szanował. Zielonooka coraz rzadziej przesiadywała w domu, mężczyzna wyciągał ją na spacery, do kina i restauracji. Nie pozwalał się jej smucić, gdy ta miała okropny humor zabierał ją po prostu do baru, który był po brzegi wypełniony głośno rozmawiającymi ludźmi. A ona? Ona to uwielbiała. Równie głośno przekrzykiwała śmiejących się facetów i wypijała kolejną szklankę piwa siedząc na wysokim krześle. Po takich wypadach jej włosy pachniały dymem papierosowym, a ona w szortach i trampkach wracała z Akim do domu. Po 2 miesiącach Sakura poznała matkę Akiego, konserwatywna kobieta polubiła dziewczynę, jednak niezbyt chciała by ta została jego żoną, szczególnie wtedy, gdy dowiedziała się o tym, że Sakura już wcześniej była mężatką, a z jej związku powstało dwoje dzieci. Kobiety często ze sobą rozmawiały, obydwie znalazły wspólny, ulubiony temat – dzieci.
Szła korytarzem z teczką w ręku spoglądając ukradkiem na ludzi siedzących w poczekalni, dopóki nie usłyszała znajomego głosu:
- Strasznie dużo dzieci dzisiaj.. – to Aki stał oparty o białą ścianę.
- Tak, od kilku dni trafia ich tutaj coraz więcej. To jakiś wirus, który w taką pogodę jak ta łatwo się rozprzestrzenia. – uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.
- Masz ochotę skończyć dzisiaj pracę szybciej i wybrać się ze mną na jakieś lody? – złapał ją za rękę i wpatrywał się w jej oczy.
- Jestem strasznie zmęczona...- zaczęła.
- Może być kawa i ciastko. – uśmiechnął się szeroko.
- Zgoda, daj mi pół godzinki.
Po godzinie siedzieli już w jednej z miejscowych kawiarni i w ciszy sączyli swoje kawy.
- Właściwie.. zaciągnąłem Cię tutaj, bo mam Ci do powiedzenia coś ważnego. – zaczął.
- Tak? Kontynuuj. – ponagliła go.
- Wiesz, że nie przestajemy szukać Twoich synów, szukamy jakichkolwiek śladów, które mogłyby pomóc nam w ich odnalezieniu.. Ostatnio napłynęły informacje, oczywiście nic nie jest jeszcze potwierdzone, ale kilka osób zgłosiło, że powinniśmy poszukać na południu. – mówił, a ona słuchała jak zaczarowana.
- Tyle.. Tyle czasu. Nic, kompletnie nic..- przetarła oczy i patrzyła na niego jakby chcąc usłyszeć, że już niedługo jej dzieci znów będą przy niej.
- Sakuro nikt z wtajemniczonych, w tym i Naruto nie chciał Ci nic mówić, by nie robić złudnych nadziei, ale ja musiałem. Nie mówię, że to wszystko jest na sto procent pewne, bo nie jest. Ale wiedz, że zrobię wszystko by odkryć prawdę. Od dwóch tygodniu nasi ludzie przygotowują się do wyruszenia na tą misję, ja również chciałbym na nią wyruszyć. – skończył.
- A ja? Ja również chciałabym.. – spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- To jeszcze kilka dni, pogadam z Naruto, nie martw się. – pocałował jej dłoń i lekko się uśmiechnął.
________________________________________________________________________
Siedział wygodnie w swoim fotelu, w jednym z podziemnych pokoi. W powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach krwi i słychać było głośne krzyki oraz przeraźliwe jęki, które w pewnym stopniu tłumił knebel w ustach mężczyzny, który owe dźwięki wydawał. Nad blondwłosym nieszczęśnikiem stał wysoki mężczyzna i czarnowłosa kobieta z zimnym spojrzeniem, oboje trzymali w rękach baty, które ze świstem lądowały na plecach klęczącego faceta.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego jak wielki błąd popełniłeś? – Sasuke usadowił się jeszcze wygodniej na swoim ulubionym fotelu i wpatrywał się w jęczącego biedaka, który obrywał po raz kolejny. – Chyba jednak nie. No cóż, poniesiesz za to karę. Nie, nie. To nie ta kara, to zaledwie jej przedsmak. Chciałeś mnie wydać? Mnie?! Chciałeś zniszczyć moją potęgę? Pieprzony nieudacznik.. – uśmiechnął się parszywie i gestem ręki zezwolił na kolejne baty.
Po 10 minutach, gdy odgłosy męczarni blondyna ucichły Sasuke kazał go wyprowadzić, a kobiecie zadającej ból posprzątać krew, która znajdowała się na podłodze. Sam zaś krętymi korytarzami udał się po schodach w górę. Wyszedł na świeże powietrze, głęboko odetchnął i wszedł do dużego domu. W progu przywitała go uśmiechnięta Marci z Yoshim na rękach, który widząc ojca wyciągnął do niego swoje małe rączki. Czarnooki wziął dziecko i wszedł do swojej sypialni, położył malca na łóżko i również położył się obok niego łapiąc go za rączkę.
__________________________________________________________________
Pakowała się w nieduży plecak, na razie wszystko szło po jej myśli. Wszyscy wyrazili zgodę na jej uczestnictwo w misji. Najbardziej cieszyła ją obecność Akiego, dzięki niemu znów miała nadzieje.
To już jutro..
Pozdrawiam!
wszystko pięknie, tylko dlaczego tak krótko? ;c
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie, czy drużyna poszukująca znajdzie jakiś ślad. może spotkanie sakury i sasuke? jestem bardzo ciekawa jak zareaguje nasz brutal widząc nowego mężczyznę w życiu sakury, no i zastanawia mnie czy tak łatwo da się pokonać? ;) pisz szybko kolejną część ;*
Króciutka, ponieważ to tylko połowa rozdziału. ;) może dzisiaj coś się pojawi. Dziękuję. ;*
OdpowiedzUsuńjeeejuuu *___* czeekam na drugą część niecierpliwie ^^ ,
OdpowiedzUsuńO.O Jej ! Pisz szybciutko next'a bo ja jak na szpilkach siedzę i CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ !!! Oby się udało odnaleźć maluchy *.* Jak zaczęłaś pisać o tej krwi to myślałam, że Sasek bije swoje dziecie i tak pomyślałam: "a to bydle" ale jak jednak okazało się, źże to jakiś inny człek to tak mi ulżyła :P
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Sakura i Aki złączą się ze sobą i będą parą choć mi to nie pasuje bo ja tak bardzo kocham Saska *o*
PS. Nie no ja jestem chora -.- Jest 3.22 w nocy, a ja siedze na telefonie i czytam Twój rozdział ^_^