~ wprowadzam trochę akcji
~ wyjaśnienia w kolejnych rozdziałach
~ miłego czytania!
Czy kiedykolwiek czuliście na sobie tak mnóstwo par oczu, że nie byliście w stanie spojrzeć nigdzie indziej niż na chodnik, podłogę czy też inne podłoże pod waszymi stopami? Czy naprawdę nigdy wcześniej żaden wzrok nieznanej wam dotąd osoby nie palił tak mocno, że stałoby się to aż bolesne? Bo właśnie tak czułam się po wyjściu z tej przeklętej restauracji. Miałam ochotę kopać śmietniki, zwyzywać kogoś na ulicy, a najbardziej, dorwać Teoshika i dać mu porządną nauczkę. Cóż mogłam? Wsiadłam do swojego samochodu i chwilę gapiłam się bezcelowo w lusterko, nic nie przychodziło mi do głowy. Zagryzłam dolną wargę i wcisnęłam pedał gazu, a co jeśli skończyłby się mój marny żywot na tej ziemi? Moja egzystencja dobiegłaby końca i już nikt nie musiałby zamartwiać się i przejmować z mojego powodu? W tym momencie do głowy przyszli mi moi synowie, słyszałam bicie serduszek i równomierne oddechy, gdy nadeszła pora ich snu. Zwolniłam. Musiałam jakoś rozwiązać tę sprawę, muszę być silna, już nie tylko dla siebie.
Gdy weszłam do domu z salonu dobiegł mnie podniesiony głos męża i cichy, piskliwy głos przyjaciółki. Nie, no teraz to nogi miałam jak z waty. Kompletnie odmówiły mi posłuszeństwa i czym prędzej kierowały mnie w stronę drzwi wyjściowych. Jednak gdzieś w środku tej plątaniny słów Sasuke i Hinaty zdołałam wyłapać piskliwy głosik Yosuke, to mnie zmobilizowało. Zewnętrzną stroną dłoni przetarłam czoło i biorąc głęboki oddech weszłam do owego pomieszczenia. Moim oczom ukazał się taki właśnie obraz: Hinata trzymała na rękach Yoshiego i nerwowo tłumaczyła coś Sasuke, ten jednak jej nie słuchał i ciągnąc Yosuke za jego małą rączkę próbował wyprowadzić z pokoju. O co tu chodzi? Towarzystwo ucichło na mój widok, poczułam jak włoski na moich rękach stają dęba.
- Co tu się tutaj dzieję?! O co.. - nie dane było mi skończyć, Sasuke puścił rączkę synka i czym prędzej do mnie podchodząc uderzył mocno w twarz. Poczułam nieprzyjemny, metaliczny smak w ustach.
- Ty.. Ty niewdzięczna, podła, zakłamana! - złapał mnie za włosy i podniósł tak, że musiałam ustać na palcach. Już teraz dobrze wiedziałam.. On wie.
Kolejny cios wymierzony w policzek, krzyk Hinaty, prośby by mnie puścił i najboleśniejsze.. płacz dzieci. Nie umiałam nawet się rozpłakać, nie potrafiłam spojrzeć w jego oczy. Czułam się jak bezwartościowa rzecz. Wiedziałam, że teraz już nic nie będzie takie samo i to wszystko przeze mnie. Odebrałam moim dzieciom normalne dzieciństwo. Normalne życie! Cholerna ze mnie egoistka!
Leżałam na twardej podłodze w naszej sypialni. Nie pamiętam dokładnie jak się tutaj znalazłam, w głowie miałam tylko słowa Sasuke, które najgłośniej i najdobitniej mi powtarzał.
„Okłamywałaś mnie tyle miesięcy!!!”
„Zdradziłaś mnie z takim frajerem!!!”
„ZABIJĘ CIĘ!”
Delikatnie otworzyłam oczy, w ustach nadal czułam posmak krwi, piekły mnie oczy, a policzki niemiłosiernie szczypały. Widziałam jak nerwowo chodzi po pokoju, siada na krześle, znów wstaje i tak ciągle. Na jego twarzy malowała się furia. Nigdzie nie było Hinaty! Gdzie ona jest? Chciałam rozejrzeć się po pokoju, jednak mój wzrok przykuło coś innego. Przy drzwiach stały 2 duże walizki. O mój Boże! On się spakował, on chce odejść! A dzieci?! Co z moimi dziećmi? Czy mi je zabierze?! Nie mogę na to pozwolić! I w tym momencie para karych tęczówek wbiła we mnie swój oschły i tak okrutnie zimny wzrok..
Zebrałam w sobie całą swoją dotychczasową siłę i podniosłam się na rękach, nie mogłam przecież pozwolić mu tak łatwo odejść!
- Nawet nie próbuj.. – wysyczał przez zęby, co jeszcze bardziej przyprawiło mnie o ciarki
- Co ty chcesz zrobić?! – chciałam krzyczeć, jednak głos uwiązł mi w gardle
- Możesz się domyślać. Za to… - kolejne przeszywające spojrzenie - Za to, co zrobiłaś spotka cię kara. Najgorsza z możliwych. –dokończył. A ja? A ja nadal siedziałam na zimnej, drewnianej podłodze, chciało mi się płakać, krzyczeć, bić i kopać, bo jego słowa powoli do mnie docierały raniąc przy tym niemiłosiernie moje matczyne serce. Czy on chciał powiedzieć, że już nigdy ich nie zobaczę? Nie zobaczę więcej moich dzieci?! O nie! Chwilę później stałam już na równych nogach i szybko idąc, wręcz biegnąc zbliżałam się do drzwi. Nie zdążyłam. Silne ramiona umożliwiły mi te działania i z wielką siłą rzuciły mnie na moje poprzednie miejsce. Leżałam otumaniona, byłam zadziwiona swoją niemocą, powinnam walczyć! Nie mogłam, moje ciało odmówiło posłuszeństwa, leżałam bezwładnie na cholernej podłodze niezdolna nawet do jakiegokolwiek ruchu! Z melancholii wyrwał mnie szczęk zamka w drzwiach naszej sypialni, zamknął mnie. Próbowałam wsłuchać się w jego równe kroki, jego chód zawsze był taki sam.. No właśnie, jaki? W pewnym sensie bardzo pewny siebie i stanowczy, lecz z drugiej strony każdy jego krok był dokładnie przemyślany i ostrożny, lubiłam jego postawę. Znowu myślałam nie o tym, o czym powinnam, to cholernie dziwne, z jaką łatwością pogrążałam się to w co nowych tematach mając na głowie tyle problemów. Nawet nie wiem, kiedy ogarnęła mnie wielka senność, zasnęłam. Niemożliwe? A jednak.
Mijały dni, a potem kolejne i następne. Cała Konoha była postawiona na nogi, każdy mieszkaniec i sprzymierzeniec poszukiwał mężczyzny, który uprowadził dwójkę swoich synów i zbiegł niczym najgorszy tchórz, zostawiając niewierną żonę i cały swój dobytek. Dni nie były już tak piękne, a noce tak ciepłe. Na drzewach wisiały pożółkłe liście, a wszystkie budynki przytłaczały swą szarością i monumentalnością. Kobieta, która jednego dnia straciła całą swą rodzinę poprzysięgła sobie zemstę. Na kim? Na zdrajcy, który wyjawił sekret palący wszystko inne dookoła oraz na ojcu swych dzieci, który odebrał jej jedyny sens życia.. To już nie była ta sama kobieta. Wystarczył rok by zmieniła się całkowicie, jej życie się zmieniło. Czy można było nazwać to życiem? Jej codziennością stały się wyprawy poszukiwawcze, gdy wracała całe dnie spędzała w łóżku. Posiadłość państwa Uchicha ostatecznie opuściła, kupiła mały domek na obrzeżach wioski. Odbywała częste treningi, szukała pomocy u wróżek i innych dziwacznie ubranych ludzi. Czasami miała wrażenie, że słyszy płacz swoich dzieci, a czasami śniło się jej, że stoi nad ich martwymi ciałkami. Jej oczy całkowicie straciły blask, była strasznie chuda, a jej śmiechu już nikt nigdy nie słyszał. Mogło być gorzej? Mogło, nie miała gdzie ulokować swojej nienawiści i złości. Chciała przelać ją na Teoshika, jednak ten stracił swe życie z ręki Sasuke. To jedyne wieści, w których mogła usłyszeć coś o czarnowłosym. Jej przyjaciele byli obarczeni opieką nad nią, a ona nie szczędziła im przykrości. Jednak oni wszystko znosili, wiedzieli, że przeżywa najgorsze chwile w swoim życiu. Może kiedyś przejdzie, lecz kiedy? Z każdym dniem szanse na odnalezienie chłopców były coraz mniejsze.
Tego dnia również nie czuła się najlepiej, ciągle kręciło się jej w głowie i nie była w stanie wyruszyć na kolejne poszukiwania. Z wielką niechęcią odpuściła dzisiejszą misję i została w domu.
Lubiła ten dom, był taki inny. Nie wiązał się ze wspomnieniem o okrutnym mężu.. Choć bolała ją ta okropna niemoc, to jej dusza była spokojna szczególnie wtedy, gdy w jej pobliżu nie znajdował się kompletnie nikt. Spojrzała na zegarek, który stojąc na małej szafeczce obok łóżka wskazywał godzinę 8.30. Znała na pamięć każdą chwilę, wiedziała, że za 15 minut do drzwi zapuka ten sam rudy listonosz, co zawsze, że za dosłownie niecałą godzinę kot sąsiadów wskoczy na jej parapet i będzie próbował dostać się do środka, że za jakiś czas syn wdowy mieszkającej naprzeciwko zacznie grać w piłkę. Dlaczego wiedziała to, a nie to, co dzieję się z jej dziećmi? Cholerna pustka.
Krótki rozdział wprowadzający nas w nowy etap życia Sakury. Wszystko zacznie się wyjaśniać w następnych rozdziałach, oczywiście będzie więcej szczegółów. A więc, Wróciłam! ;)
~ wyjaśnienia w kolejnych rozdziałach
~ miłego czytania!
Czy kiedykolwiek czuliście na sobie tak mnóstwo par oczu, że nie byliście w stanie spojrzeć nigdzie indziej niż na chodnik, podłogę czy też inne podłoże pod waszymi stopami? Czy naprawdę nigdy wcześniej żaden wzrok nieznanej wam dotąd osoby nie palił tak mocno, że stałoby się to aż bolesne? Bo właśnie tak czułam się po wyjściu z tej przeklętej restauracji. Miałam ochotę kopać śmietniki, zwyzywać kogoś na ulicy, a najbardziej, dorwać Teoshika i dać mu porządną nauczkę. Cóż mogłam? Wsiadłam do swojego samochodu i chwilę gapiłam się bezcelowo w lusterko, nic nie przychodziło mi do głowy. Zagryzłam dolną wargę i wcisnęłam pedał gazu, a co jeśli skończyłby się mój marny żywot na tej ziemi? Moja egzystencja dobiegłaby końca i już nikt nie musiałby zamartwiać się i przejmować z mojego powodu? W tym momencie do głowy przyszli mi moi synowie, słyszałam bicie serduszek i równomierne oddechy, gdy nadeszła pora ich snu. Zwolniłam. Musiałam jakoś rozwiązać tę sprawę, muszę być silna, już nie tylko dla siebie.
Gdy weszłam do domu z salonu dobiegł mnie podniesiony głos męża i cichy, piskliwy głos przyjaciółki. Nie, no teraz to nogi miałam jak z waty. Kompletnie odmówiły mi posłuszeństwa i czym prędzej kierowały mnie w stronę drzwi wyjściowych. Jednak gdzieś w środku tej plątaniny słów Sasuke i Hinaty zdołałam wyłapać piskliwy głosik Yosuke, to mnie zmobilizowało. Zewnętrzną stroną dłoni przetarłam czoło i biorąc głęboki oddech weszłam do owego pomieszczenia. Moim oczom ukazał się taki właśnie obraz: Hinata trzymała na rękach Yoshiego i nerwowo tłumaczyła coś Sasuke, ten jednak jej nie słuchał i ciągnąc Yosuke za jego małą rączkę próbował wyprowadzić z pokoju. O co tu chodzi? Towarzystwo ucichło na mój widok, poczułam jak włoski na moich rękach stają dęba.
- Co tu się tutaj dzieję?! O co.. - nie dane było mi skończyć, Sasuke puścił rączkę synka i czym prędzej do mnie podchodząc uderzył mocno w twarz. Poczułam nieprzyjemny, metaliczny smak w ustach.
- Ty.. Ty niewdzięczna, podła, zakłamana! - złapał mnie za włosy i podniósł tak, że musiałam ustać na palcach. Już teraz dobrze wiedziałam.. On wie.
Kolejny cios wymierzony w policzek, krzyk Hinaty, prośby by mnie puścił i najboleśniejsze.. płacz dzieci. Nie umiałam nawet się rozpłakać, nie potrafiłam spojrzeć w jego oczy. Czułam się jak bezwartościowa rzecz. Wiedziałam, że teraz już nic nie będzie takie samo i to wszystko przeze mnie. Odebrałam moim dzieciom normalne dzieciństwo. Normalne życie! Cholerna ze mnie egoistka!
Leżałam na twardej podłodze w naszej sypialni. Nie pamiętam dokładnie jak się tutaj znalazłam, w głowie miałam tylko słowa Sasuke, które najgłośniej i najdobitniej mi powtarzał.
„Okłamywałaś mnie tyle miesięcy!!!”
„Zdradziłaś mnie z takim frajerem!!!”
„ZABIJĘ CIĘ!”
Delikatnie otworzyłam oczy, w ustach nadal czułam posmak krwi, piekły mnie oczy, a policzki niemiłosiernie szczypały. Widziałam jak nerwowo chodzi po pokoju, siada na krześle, znów wstaje i tak ciągle. Na jego twarzy malowała się furia. Nigdzie nie było Hinaty! Gdzie ona jest? Chciałam rozejrzeć się po pokoju, jednak mój wzrok przykuło coś innego. Przy drzwiach stały 2 duże walizki. O mój Boże! On się spakował, on chce odejść! A dzieci?! Co z moimi dziećmi? Czy mi je zabierze?! Nie mogę na to pozwolić! I w tym momencie para karych tęczówek wbiła we mnie swój oschły i tak okrutnie zimny wzrok..
Zebrałam w sobie całą swoją dotychczasową siłę i podniosłam się na rękach, nie mogłam przecież pozwolić mu tak łatwo odejść!
- Nawet nie próbuj.. – wysyczał przez zęby, co jeszcze bardziej przyprawiło mnie o ciarki
- Co ty chcesz zrobić?! – chciałam krzyczeć, jednak głos uwiązł mi w gardle
- Możesz się domyślać. Za to… - kolejne przeszywające spojrzenie - Za to, co zrobiłaś spotka cię kara. Najgorsza z możliwych. –dokończył. A ja? A ja nadal siedziałam na zimnej, drewnianej podłodze, chciało mi się płakać, krzyczeć, bić i kopać, bo jego słowa powoli do mnie docierały raniąc przy tym niemiłosiernie moje matczyne serce. Czy on chciał powiedzieć, że już nigdy ich nie zobaczę? Nie zobaczę więcej moich dzieci?! O nie! Chwilę później stałam już na równych nogach i szybko idąc, wręcz biegnąc zbliżałam się do drzwi. Nie zdążyłam. Silne ramiona umożliwiły mi te działania i z wielką siłą rzuciły mnie na moje poprzednie miejsce. Leżałam otumaniona, byłam zadziwiona swoją niemocą, powinnam walczyć! Nie mogłam, moje ciało odmówiło posłuszeństwa, leżałam bezwładnie na cholernej podłodze niezdolna nawet do jakiegokolwiek ruchu! Z melancholii wyrwał mnie szczęk zamka w drzwiach naszej sypialni, zamknął mnie. Próbowałam wsłuchać się w jego równe kroki, jego chód zawsze był taki sam.. No właśnie, jaki? W pewnym sensie bardzo pewny siebie i stanowczy, lecz z drugiej strony każdy jego krok był dokładnie przemyślany i ostrożny, lubiłam jego postawę. Znowu myślałam nie o tym, o czym powinnam, to cholernie dziwne, z jaką łatwością pogrążałam się to w co nowych tematach mając na głowie tyle problemów. Nawet nie wiem, kiedy ogarnęła mnie wielka senność, zasnęłam. Niemożliwe? A jednak.
Mijały dni, a potem kolejne i następne. Cała Konoha była postawiona na nogi, każdy mieszkaniec i sprzymierzeniec poszukiwał mężczyzny, który uprowadził dwójkę swoich synów i zbiegł niczym najgorszy tchórz, zostawiając niewierną żonę i cały swój dobytek. Dni nie były już tak piękne, a noce tak ciepłe. Na drzewach wisiały pożółkłe liście, a wszystkie budynki przytłaczały swą szarością i monumentalnością. Kobieta, która jednego dnia straciła całą swą rodzinę poprzysięgła sobie zemstę. Na kim? Na zdrajcy, który wyjawił sekret palący wszystko inne dookoła oraz na ojcu swych dzieci, który odebrał jej jedyny sens życia.. To już nie była ta sama kobieta. Wystarczył rok by zmieniła się całkowicie, jej życie się zmieniło. Czy można było nazwać to życiem? Jej codziennością stały się wyprawy poszukiwawcze, gdy wracała całe dnie spędzała w łóżku. Posiadłość państwa Uchicha ostatecznie opuściła, kupiła mały domek na obrzeżach wioski. Odbywała częste treningi, szukała pomocy u wróżek i innych dziwacznie ubranych ludzi. Czasami miała wrażenie, że słyszy płacz swoich dzieci, a czasami śniło się jej, że stoi nad ich martwymi ciałkami. Jej oczy całkowicie straciły blask, była strasznie chuda, a jej śmiechu już nikt nigdy nie słyszał. Mogło być gorzej? Mogło, nie miała gdzie ulokować swojej nienawiści i złości. Chciała przelać ją na Teoshika, jednak ten stracił swe życie z ręki Sasuke. To jedyne wieści, w których mogła usłyszeć coś o czarnowłosym. Jej przyjaciele byli obarczeni opieką nad nią, a ona nie szczędziła im przykrości. Jednak oni wszystko znosili, wiedzieli, że przeżywa najgorsze chwile w swoim życiu. Może kiedyś przejdzie, lecz kiedy? Z każdym dniem szanse na odnalezienie chłopców były coraz mniejsze.
Tego dnia również nie czuła się najlepiej, ciągle kręciło się jej w głowie i nie była w stanie wyruszyć na kolejne poszukiwania. Z wielką niechęcią odpuściła dzisiejszą misję i została w domu.
Lubiła ten dom, był taki inny. Nie wiązał się ze wspomnieniem o okrutnym mężu.. Choć bolała ją ta okropna niemoc, to jej dusza była spokojna szczególnie wtedy, gdy w jej pobliżu nie znajdował się kompletnie nikt. Spojrzała na zegarek, który stojąc na małej szafeczce obok łóżka wskazywał godzinę 8.30. Znała na pamięć każdą chwilę, wiedziała, że za 15 minut do drzwi zapuka ten sam rudy listonosz, co zawsze, że za dosłownie niecałą godzinę kot sąsiadów wskoczy na jej parapet i będzie próbował dostać się do środka, że za jakiś czas syn wdowy mieszkającej naprzeciwko zacznie grać w piłkę. Dlaczego wiedziała to, a nie to, co dzieję się z jej dziećmi? Cholerna pustka.
Krótki rozdział wprowadzający nas w nowy etap życia Sakury. Wszystko zacznie się wyjaśniać w następnych rozdziałach, oczywiście będzie więcej szczegółów. A więc, Wróciłam! ;)
Och już czuję, że to zarombiste takie ale jadę na dod. angola * zły *. Później przeczytam...i dam jeszcze jednego komenta :D
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnej części ;)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekac kolejnej cześci ;)
OdpowiedzUsuńNo więc przeczytałam i tak jak myślałam to jest świetne ale jak mam być całkiem szczera to inaczej to sobie wyobrażałam...;) Sasuś taki brutalny...mmmm...jest wtedy jeszcze słodszy :D Taki kawaii :D Czekam na kolejną część ;)
OdpowiedzUsuńooo jaa *_______* świetnie ! po prostu nie mogę nacieszyć oczu ^^ , błagam napisz coś szybko bo nie wyrobię : 33 rozdział cud , miód i orzeszki : 33 Sasak sexi <33 ciekawe co u niego po roku *____*
OdpowiedzUsuńSasak napisałam X D Sasek znaczy ^^
OdpowiedzUsuńejjj czekam i czekam i notki nie ma :( pośpiesz się i ją dodaj, bo tu wykituję xD
OdpowiedzUsuńno ile jeszcze trzeba czekać? ;/ PISZ! xd
OdpowiedzUsuńojj ile musimy jeszcze czekać ; c tylu czytelników jestciekawych dalszą historią , która jest jak zwykle fenomenalna <3. tylko to boli jeśli nie wiemy kiedy ukaże się notka </3
OdpowiedzUsuń