Przejdź do głównej zawartości

33. Nasz syn




Obudziłam się, byłam wypoczęta i odprężona. Oparłam się na rękach i delikatnie przetarłam oczy, które zaczęły przyzwyczajać się do rażącego światła, którego w pokoju nie brakowało. Pierwsze, co ukazało się moim oczom, to zegarek, który stał na szafce nocnej. CO?! To już ta godzina?! Zegarek wskazywał równo 8.00, szybko obróciłam się w kierunku Sasuke. Spał w najlepsze. Miał słodko rozchylone usta,a jego czarne kosmyki delikatnie opadały na czoło. Uśmiechnęłam się, gdy pomyślałam o naszej cudownej nocy. Aż nie chciało się go budzić. Ale cóż mogę zrobić? Muszę! Szybko wstałam, ubrałam na siebie koszulę Sasuke i podreptałam po torebkę, która leżała jak reszta naszych rzeczy, rzucona na podłogę. Z jej wnętrza wyjęłam biały, duży telefon. Zegarek obok łóżka się nie mylił, na telefonie również widniała ta sama godzina, ósma z minutami. Po chwili wyświetliły się trzy wiadomości, których nadawcą była Hinata. Dwie z nich były z pytaniem
"O której wracacie?", trzecia wiadomość nieco mnie uspokoiła:

" No nieźle zabalowaliście!
Nie musisz się martwić,
Ja i Naruto się już rozgościliśmy.
Będziemy dobrymi niańkami.:-)”

Odetchnęłam, jednak mimo wszystko miałam wrażenie, że moje wyrzuty sumienia zaraz mnie zjedzą. Wstałam z podłogi, na której jeszcze chwilę temu siedziałam i podeszłam do wielkiego łóżka, z którym wiązało się już mnóstwo przyjemnych wspomnień. Zaczęłam delikatnie potrząsać ramieniem męża, ten jednak tylko mruczał coś pod nosem.
- Sasuke! No wstań, musimy iść.. - wymamrotałam niezadowolona z tego, że moje słowa i tak do niego nie dotrą. Widać, że był mocno zmęczony. Ta praca go wykańczała.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - usłyszałam cichy szept. Wtedy zdałam sobie sprawę, że Sasuke miał już otwarte oczy i również mi się przyglądał.
- Musimy wstać, jest już po ósmej, a my zostawiliśmy dzieci pod opieką Hinaty i Naruto, na całą noc.. - nabrałam powietrza, którego momentalnie mi zabrakło - ..nawet ich o tym nie informując. - dokończyłam.
Po tych słowach mój przystojny wybranek zaczął niechętnie wstawać, co przychodziło mu z niewyobrażalną trudnością.
Godzinę później oboje byliśmy już gotowi mimo, że burczało nam w brzuchach. Przechodząc obok restauracji aż nas ściskało, nie wstąpiliśmy jednak na pyszne śniadanie.Kilka minut później staliśmy już pod wczorajszym 'barem', kolejne kilkanaście minut i byliśmy pod domem. Byłam szczęśliwa, że zaraz przytulę swoich synów no i będę musiała solidnie przeprosić przyjaciół.
W drzwiach przywitał nas Naruto, na rękach trzymał Yosuke, który wyciągnął swoje rączki w kierunku Sasuke. Nie wiem dlaczego, ale ten gest ukuł mnie w serce, zawsze to ja byłam jego kochaną, bezkonkurencyjną mamusią. Ale nie będę przecież konkurowała z tatusiem, no nie?
- No witam. Ale się zasiedzieliście! Widocznie ciągnie was do tego typu zabaw..- uśmiechnął się znacząco, na co Sasuke również chytrze się uśmiechnął i wziął na ręce synka, nic nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam w głąb domu. Hinata siedziała na kanapie, a na kolanach bujała Yoshiego. Mały, gdy tylko mnie zobaczył zaczął głośno piszczeć.
- Przepraszam, tak cholernie cię przepraszam.. - zaczęłam z miną proszącą o wybaczenie.
- Spokojnie, nic takiego się nie stało. Rozgościliśmy się i świetnie bawiliśmy z chłopcami. O dziwo żadne z nich mocno nie płakało za wami - uśmiechnęła się serdecznie i ucałowała czoło Yoshiego. Nie lubiłam zostawiać dzieci pod opieką obcych ludzi, no dobrze może nie obcych, ale jednak. Dla mnie to utrata jakiejś chwili z ich dzieciństwa. I mogłabym już być cholernie wyczerpana, a i tak wolałabym siedzieć z synami, gotować im zupki i gnieść ziemniaki z marchewką niż pojechać na wakacje. Bycie matką.. Hmm, bycie nią to coś, czego nie zrozumie żadna kobieta, która nie posiada dzieci. To w pewnym sensie wyrzeczenie się swojego własnego życia, a na pewno jakiejś jego części. Skończyły się przechadzki wczesnym rankiem lub późnym wieczorem po parku, nie mogę iść na imprezę czy nawet pracować. I jeszcze długo, długo to się nie zmieni. Choć patrząc na to teraz.. nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie, jako matkę dwojga nastolatków. O nie.
- No to opowiadaj, co się tam wydarzyło i dlaczego nie dałaś znaku życia? –Hinata wyrwała mnie z przemyśleń na temat macierzyństwa.
- A wiesz.. wynajęliśmy pokój w hotelu. Sama widzisz, poniosło nas. –uśmiechnęłam się znacząco przygryzając dolną wargę.
- Nie musisz kończyć. Sasuke sam wyszedł z taką inicjatywą? – widać było, że się zmieszała.
- Jego przewodnikiem był alkohol, w sumie moim również. Chciałam na początku jedynie z nim porozmawiać. Chciałam by w końcu powiedział, o co mu chodzi i co się dzieję z tą pracą. – uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy przypomniał mi się TEN problem.
- Wiesz.. jeśli naprawdę nic z niego nie wyciągniesz.. to może ja.. Ja mogłabym porozmawiać.. – nie dane było jej dokończyć, bo w tym momencie to mnie poniosły słowa:
- Z Sasuke? – palnęłam nie myśląc.
- Z Naruto ! On na pewno będzie coś wiedział. Albo z rozmowy z Sasuke no albo zawsze może się dowiedzieć. Przecież jest Hokage. – powiedziała tak jakbym tego nie wiedziała, kiwnęłam tylko głową. – Boże! Sakura, całkowicie zapomniałam! Wczoraj zdarzyło się coś bardzo złego. Nie mogę uwierzyć, jak mogłam o tym zapomnieć?! – lamentowała, a ja chciałam już wiedzieć! –W nocy obudziły mnie jakieś krzyki, podeszłam do okna i co widzę? Teoshik stał pod drzwiami, był pijany i wykrzykiwał coś. Bałam się, że Naruto się obudzi i może się dowiedzieć paru rzeczy, o których wiedzieć nie powinien. – moje oczy zrobiły się wielkie. CO?! O nie! – No i poszłam, otworzyłam drzwi. Sakura, czy ty mu powiedziałaś,że Yoshi to jego syn?! – niby zapytała cicho, jednak to pytanie dudniło w mojej głowie.
- Hinata.. ja spotkałam go wtedy w centrum handlowym.. ale uwierz mi, za cholerę bym mu tego nie powiedziała. Możliwe, że sam się tego domyślił, gdy powiedziałam mu, w jakim wieku jest Yoshi. Ja głupia.. jak mogłam mu nie wytłumaczyć? Uciekłam, a on mógł sobie różne rzeczy wymyślić.. – moje serce waliło jak szalone, miałam ochotę płakać. Ale płakać w ramię Sasuke. Powiedzieć mu wszystko i nie czuć się już jak ostatnia wywłoka.
- Nie wiem co o tym myśleć.. może powinnaś się z nim spotkać i wszystko mu wytłumaczyć? Sakura, jeśli on się tutaj zjawi, gdy Sasuke będzie w domu.. Co wtedy? – kolejny cios w moje serce..
- Nie mogę do tego dopuścić. Muszę się z nim skontaktować, jak najszybciej. –oj biada mi..
- W jakich godzinach Sasuke nie ma w domu? – zapytała nadal kołysząc w ramionach mojego syna.
- Pewnie jak zwykle.. od 8.00 do 20.00. Chyba, że zrobi wyjątek i wróci o 16.00, w co szczerze wątpię. – płacz miałam już na końcu nosa. Nie chciałam niszczyć mojego związku, mojej rodziny. O ja głupia.
- Nie martw się.. Przyjdę o 12.00, a ty poszukaj jego numeru i zadzwoń. Umówicie się na kawę, ale w drugiej części miasta. – mówiła spokojnie i chyba próbowała wymusić pocieszający uśmiech, co jej nie wyszło.
- Nie wiem.. Naprawdę nie wiem jak mogę ci za to wszystko co dla mnie robisz podziękować. Jesteś najlepszą przyjaciółką. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła,wszystko by się rozpadło.. – wtuliłam się w jej ramiona, to jedyne, co teraz przyniosło mi odrobinę szczęścia, jeśli można to tak nazwać.
Po 15 minutach, gdy my siedziałyśmy na kanapie, do pokoju weszli mężczyźni, a zaraz za nimi nieudacznie dreptając wparował do pokoju Yosuke. W swojej małej rączce trzymał niebieską żabę, a potem rzucił nią w stronę Yoshiego.
- Ej, tak nie wolno. Tak się nie robi. – Od samego początku próbuje wpajać dzieciom kilka zasad. Na razie to chyba na nic. Yosuke był zazdrosny, nie tak bardzo o mnie, jak o Sasuke. Gdy tylko czarnooki usiadł, syn wpakował mu się na kolana i jeździł swoimi małymi paluszkami po jego twarzy. Gdy patrzyłam tak na nich znowu poczułam łzy w oczach, nie chce tego stracić, nie mogę.

Nie spałam całą noc. Ciągle patrzyłam na zegarek, który powolnie poruszał wskazówkami. 2.30, 2.50, 3.14, 4.03, 5.50, 6.05. O Boże! Troiło mi się w oczach, co chwilę na satynową pościel kapało kilka łez. O 7.00 zadzwonił budzik, Sasuke przeciągnął się i wyłączył dzwoniące cholerstwo. Wstał, czułam na plecach jego palący wzrok. Zamknęłam oczy udając, że śpię. Brał prysznic, słyszałam szum wody, zgrzyt klamki, otwieranie szafy, to jak się ubiera i trzask drzwi. Ok, wyszedł. Nie mogłam już dłużej leżeć, poszłam w ślady Sasuke i wzięłam długi prysznic. Widziałam przez okno, że pogoda jest dziś dosyć ładna. Ubrałam miętowe rurki, biały sweterek i botki. Ze szkatułki wyjęłam kolczyki, które kiedyś dostałam od mojej mamy i srebrną bransoletkę. Włosy upięłam w wysokiego koka, a oczy pokreśliłam tuszem i kredką. Nie chciałam się stroić, może by sobie jeszcze coś pomyślał. Wybiła godzina 9.00. Yosuke się już obudził, naśladował samochody, które widział za oknem i próbował wsadzić swoje małe paluchy do mojej buzi.
- I co? Tak bardzo ci z mamą źle? A kto inny zrobiłby ci takie pyszne śniadanko? – Usiadłam naprzeciw niego i plastikową łyżeczką krążyłam wokół jego ust. Ten jednak jak na złość nie chciał nic przełknąć. Śmiał mi się prosto w twarz. – Czy ty się domyślasz, że twoja mama planuje dzisiaj wyjście na miasto bez ciebie?
W notesie już wczoraj wyszukałam numeru Teoshika, miałam tylko nadzieję, że nie zmienił go i że ma czas.
Nie miałam odwagi zadzwonić.. Cholera. Po dłuższej chwili napisałam sms’a :

„Cześć.
Chciałabym z tobą porozmawiać.
Czy moglibyśmy się dzisiaj spotkać?
Sakura.”

Po niespełna 5 minutach dostałam sms’a od kochanka, bo inaczej nazwać go chyba nie mogłam..

„To naprawdę ty?
Aktualnie mam spotkanie.
Ale nie martw się!
Zaraz wszystkie inne plany odwołam.”

A potem drugiego :

„Restauracja „Jaśmin” 12.30.
Będę na ciebie czekał.”

Czy dobrze zrobiłam, czy nie będę tego żałować? Czas pokaże. Nim zegarek wskazał 12.00 obaj chłopcy byli najedzeni, przebrani i czysto ubrani. Hinata przyszła kilka minut wcześniej, z czego się bardzo ucieszyłam, gdyż miałam więcej czasu na poukładanie sobie monologu, którego chciałam użyć by zniweczyć jego błędne wyobrażenie o Yoshim.
- Jeszcze raz bardzo ci dziękuję. – Pocałowałam ją w policzek, gdy granatowłosa wzięła ode mnie Yoshiego.
- Nie dziękuj. Bądź ostrożna. Jakby co będę cały czas pod telefonem, nigdy nic nie wiadomo. – Nawet nie patrzyła mi w oczy. Jeszcze raz mocno ją objęłam, ucałowałam synów i wyszłam.


Droga minęła bardzo szybko, za szybko. O 12.15 stałam już przed restauracją, był to duży budynek w kolorze czerwonym. Naprawdę świetny lokal, bardzo elegancki.
Spociły mi się ręce.. Czułam suchość w gardle, a całym moim ciałem wstrząsnęło ogromne uczucie gorąca. No nic.
W środku było jeszcze ładniej niż na zewnątrz, postarał się.. nie ma co. Rozejrzałam się i już po chwili go ujrzałam.  Przystojny, elegancko ubrany. Gdy tylko mnie zobaczył wstał z miejsca i delikatnie się uśmiechnął.
- Witaj, nie spodziewałem się, że się jeszcze do mnie odezwiesz, że masz jeszcze mój numer. – Jego oczy błyszczały, a uśmiech nie schodził z twarzy.
- Tak.. Sama się sobie dziwię. Moje czyny sprowokowało twoje wczorajsze zachowanie. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co mogłoby się stać gdybym w tym czasie była z mężem w domu? – specjalnie użyłam słowa ‘mąż’.
- Przestań.. Poniosło mnie trochę. Co zamawiamy? – próbował zmienić temat, bezskutecznie.
- Nic, nie jestem głodna. Przyszłam tutaj, aby wyjaśnić ci parę kwestii.. – nie mogłam spojrzeć w jego karmelowe oczy.
- Tak, wiem. Musimy porozmawiać o naszym synu. – Co?! Jak on mógł nazwać Yoshiego ‘naszym synem’?!
- Nie Teoshik! To nie NASZ syn, to syn mój i Sasuke! Nie jesteś jego ojcem, niema szans! – wysyczałam z nienawiścią – Nie wczuwaj się w rolę tatusia, bo nim nie jesteś! – to powinno wystarczyć normalnemu człowiekowi.
- Nie kłam, jednak są pewne szanse. Mam ci przypomnieć? Spaliśmy ze sobą. 9 miesięcy ciąży dodać 6 miesięcy. Proste? – uśmiechnął się triumfalnie. Widocznie on nie był normalny!
- Ty jesteś chory! On nie jest twoim dzieckiem. Jest podobny do Sasuke, bo to jest dziecko Sasuke! – patrzyłam na niego z taką wrogością, a on? Nadal spokojny, opanowany.. Nie wytrzymam ! – Nie jest przecież powiedziane, że spałam tylko z tobą! – ciężka artyleria. Teraz poczułam się jak dziwka.. I zapewne teraz za taką mnie wziął.
Widziałam jak na jego twarzy momentalnie pojawiła się wściekłość. Szybko wstał i pochylając się nade mną kpiarsko się uśmiechnął :
- Twój mąż się dowie. Nieważne czy ten dzieciak jest mój, czy też nie. Twój MĄŻ dowie się o twojej zdradzie, powiem mu to osobiście.
Nim doszłam do siebie po tych słowach, jego już nie było. Widziałam tylko jak zamyka za sobą drzwi restauracji.
Boże.. Co ja teraz zrobię? Z brązowej, małej torebki wyjęłam telefon. Czym prędzej wybrałam numer Hinaty :
- Hinata? To koniec..






Przepraszam,że tak długo. Miałam opublikować to już kilka dni temu, ale wtedy wydawało misię to takie.. nijakie.
Nadrabiam na waszych blogach. Dziękuję za dodawanie mojego linka ! I zachęcam do komentowania.
J

Komentarze

  1. Niech zacznie się gra >D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog kocham go czekam na nexta mam nadzieję że odwiedzisz mojego http://rambling-girls.blogspot.com/ Całuski ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie kończ pisanie bloga, Twoje notki są zaj*biste, uwielbiam tege bloga Âť pozdrawiam Marysia

    OdpowiedzUsuń
  4. I niech teraz pojawi się Itachi 8) Jakimś cudem pomoże Sakurze...
    A tak przy okazji zdecydowanie wolałam rozdziały a'la 6 (6.Gwałt).Było tam więcej czarnej akcji xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz świetne rozdziały. Chyba nikt ci do pięt nie dosięga. Czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Yoshi ma być synem Sasuke i koniec, kropka. Chcę więcej rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  7. nie moge doczekac sie dalszego ciagu

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzie jesteś ? kurczaki czekam tyle czasu a tu nic : < zero a tak czekałam na rozwój wydarzeń : 33 a tu lipka : C mam nadzieję ,że wkrótce dodasz jakąś mega notkę ^^ , tylko prosze nie kończ TEGO opowiadania bo jest mega *^*

    OdpowiedzUsuń
  9. http://zakazaneszczescie.blogspot.com/ dopiero zaczęłam, twój blog jest super ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochanie moje. Ja przed wczoraj natknęłam się na Twojego bloga. Tak mnie wciągną, że przeczytałam wszystkie rozdziały od 20.00 do 3.20 dokładnie. Oczywiście rano z wstaniem do szkoły była totalna masakra ale nie ważne. Nie dodajesz notek już og grudnia a ja rozpaczam i probuje znalezc z Tb jakis kontakt ale nie moge wiec sa komentarze. Dziewczyno !!! Ja w szkole o lekcji nie mysle tylko o tych opowiadaniach i omało 1 nie dostalam jak pani mnie zapytala a ja zamyslona nad Sasusiem i Sakurą sobie myslalam. Prosze Cie pisze dalej bo ja oszaleje. Moje zycie bez tego opowiadania nie ma sensu. Prosze odpisz. Dominika

    OdpowiedzUsuń
  11. czekam juz 3 miechy na nowy post a tu nadal pusta rozumiem ze nie masz moze czasu czy weny ale dodaj jaki kolwiek poscik

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

50. Ból bezradności.

Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...

46. Kocham Cię.

Każdy czegoś żałuje, może swoich czynów, może wypowiedzianych słów. Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, ...

Bohaterowie moimi oczami.

W oczekiwaniu na kolejny rozdział. Oni na przestrzeni lat. Sakura i Sasuke