Troszkę poczekaliście :)
Rano gdy się tylko obudziła poczuła okropny chłod, który roznosił się po jej całym ciele. Stopy i ramiona były tak zmarznięte, że ich dobrze nie czuła. Rolety w oknach szczelnie zasłaniały wszystko co znajdowała się za nimi. Pogoda musiała być nieciekawa, co dziwne Sasuke leżał na łóżku w samych bokserkach i nawet nie był okryty. Powietrze było suche, zaschło jej w gardle. Wstała szybko i podeszła do szafy, otworzyła drzwi, które lekko zaskrzypiały. Wyjęła z niej gruby, kremowy sweter i czym prędzej go na siebie założyła, na jej skórze pojawiła się gęsia skórka, czuła jak zaczyna się trząść. Szybkim krokiem wyszła z pokoju, swoje pierwsze kroki skierowała do pokoju młodszego synka, chłopiec spał w swoim łóżeczku ale co jakiś czas nerwowo się kręcił, dlatego Sakura od razu wiedziała, że jeszcze chwilę i będzie musiała spędzić trochę czasu karmiąc go. Podeszła do okna, które znajdowało się w dachu, odsłoniła rolety i stojąc na palcach zajrzała przez nie. Na dworze była mgła, która zasłaniała dosłownie wszystko, była już 5.00. Kolejny pokój do którego weszła, to pokój jej pierworodnego. Yosuke spał przyciskając do swojej buźki niebieski kocyk. W jego ustach znajdował się smoczek z którym przez ostatni miesiąc się nie rozstawał. Sakura jednak była sceptycznie nastawiona to owego przedmiotu, nie lubiła gdy jej syn pełzał po domu ze smoczkiem. Ucałowała go w czoło i dokładniej okryła jego malutkie, bezwładne ciałko. Jego policzki były tak cudownie różowe, teraz widziała, że jej syn jest dokładną kopią jej męża. Ten sam wzrok, czasami zimny lecz czasami tak cudowny, że można było się w nim zatracić. Kochała go, niesamowicie go kochała, był to jej pierwszy syn.. tak po prostu jest. Uśmiechnęła się widząc jak chłopiec powoli otwiera swoje zaspane oczka, ściera resztki snu z kącików oczu i patrzy na nią błagalnym wzrokiem by w końcu mama go przytuliła. Był do niej tak mocno przywiązany. Wzięła Yosuke i mocno go przytuliła. Z dużej, białej szafy Sakura wyjęła białą koszulkę, niebieską bluzę i malutkie jeansowe spodenki. Z kolejnej nieco mniejszej wyjęła pampersy, kremy i inne tego typu przybory do pielęgnacji. Do białej wanienki dziecka, nalała ciepłej wody i dodała pachnącego płynu do kąpieli. Umyła synka, nakremowała i założyła czystego pampersa, owiniętego w ręcznik Yosuke położyła na przewijaku i smarując jego ciałko oliwką całowała jego rozpromienioną buźkę. Gdy chłopiec był już ubrany we wcześniej przygotowane ubrania, Sakura zniosła go do kuchni, usadowiła go na jego wygodnym, wysokim krzesełku. Po kilku minutach Yosuke zajadał się już swoją ulubioną zupką gruszkową i ugotowaną, potartą marchewką. Jego buźka była teraz koloru pomarańczowego z żółtymi dodatkami, nie wspominając już o śliniaki. Chłopiec co jakiś czas pokazywał coś paluszkiem i 'gugał' swoim pytającym tonem . Sakura za każdym razem musiała nazywać przedmioty i dokładnie je opisywać, tylko wtedy Yosuke się szeroko uśmiechał i trafiał rączką do buźki. Siedziała na przeciwko niego i machała łyżeczką, była już 7.00. Sasuke za godzinę musiał wyjść do pracy. Była wręcz pewna, że jej mąż już wstał i za pewne bierze teraz zimny prysznic. Różowowłosa spojrzała w stronę okna, tak jak myślała, mgła jeszcze nie zniknęła, a chłodne podmuchy wiatru kołysały drzewami, które co jakiś czas gubiły liście. Okropna zmienność pogody, jednego dnia jest upał, a drugiego już słońce się nie pokazuje. To mogło przyprawić człowieka o mdłości. Chwilę później w kuchni pojawił się czarnowłosy, na rękach trzymał Yoshiego, który szykował się do płaczu, krzywił usta w grymasie złości i mrużył oczka. Sakura nie miała nawet czasu się wykąpać.
2 godziny później siedziała z mokrymi włosami i w ręczniku na skórzanym fotelu, na rękach trzymała młodszego syna, a starszy dreptał nieumiejętnie po pokoju piszcząc i wołając "ta-ta". Uwielbiał wypowiadać to słowo, rzadko słyszała jego cudowne "ma-ma" . Była zawalona obowiązkami, nie mogła spokojnie zjeść, a co dopiero zrobić obiad. Żadnemu nie poświęcała całej swojej uwagi, dzieliła ją na dwóje. Yosuke nie poszedł nawet na swój codzienny spacer po parku, nie wytknął nawet na dwór noska. Aktualnie usypiała Yoshiego, który najedzony nadal ssał pierś matki. Starszy syn nie rozumiał, że jego brat potrzebuje szczególnej uwagi i mnóstwo czasu spędzać z jego ukochaną mamą. Był zazdrosny, co jakiś czas podchodził i odpychał go, a sam próbował wejść na kolana Sakury. Wiedziała, że tego typu sytuacje będą się dość często powtarzały. Bała się, że starszy będzie czuł się odrzucony.
W południe oboje spali, więc Sakura miała trochę czasu by zrobić obiad i chwilę posiedzieć nie musząc pilnować Yosuke, któremu spodobało się zrzucanie różnych przedmiotów z szafek. Ostatnio też dość popularne stało się u niego kręcenie głową i wołanie "nienienie" po czym rzucanie zabawkami. Ciężkie noce były też skutkiem wyłaniających się ząbków, chłopiec by uśmierzyć uporczywe swędzenie gryzł wszystko i wszystkich. Sakura krzątała się po kuchni, kroiła cebule, robiła sałatkę i obtaczała w panierce kurczaka. Była strasznie zmęczona i obolała. Czasami miała dziwne przeczucie, że nie jest dobrą matką, że to nie jest jej powołanie. Jednak szybko odpędzała te myśli.
Włączyła telewizor, który wisiał na ścianie koloru ciemnego beżu. Na ekranie pokazała się rudowłosa kobieta w granatowej marynarce i tego samego koloru spodniach. Jej twarz była pociągła, a usta bardzo wąskie. Po chwili rozbrzmiał jej głos :
- Przypominamy ! Od nocy na zewnątrz jest straszne ochłodzenie, zerwał się wiatr, który z godziny na godzinę jest coraz silniejszy. Prosimy o szczególną ostrożność. Samochody niech znajdą się w garażu, a wszelkie niebezpieczne przedmioty prosimy zabrać z balkonów. - kobieta wyglądała bardzo poważnie
Sakura nie przejęła się tym, jednak gdy odsłoniła rolety w salonie do pokoju nie wpadły promienie słońca, wręcz przeciwnie na dworze panowała ciemność, drzewa uginały się, a liście latały w powietrzu jak oszalałe. Zmieniła kanał. Teraz pojawił się mężczyzna w średnim wieku, miał lekko posiwiałe włosy, lecz był on bardzo przystojny.
- Prosimy pozamykać szczelnie okna i po 16.00 nie wychodzić z domu pod żadnym pozorem - jego głos był stanowczy
Teraz zielonooka naprawdę się przeraziła. Wyłączyła telewizor i zadzwoniła do męża, nikt nie odbierał.
Zniosła z góry kocyk Yosuke i okryła śpiącego na kanapie synka, pod jego główkę czarną jak smoła podłożyła poduszkę i ucałowała jego czoło. Ponowiła próbę dodzwonienia się do męża, w końcu odebrał:
- Dlaczego nie odbierałeś ? - zapytała z lekką irytacją
- Miałem dużo pracy.. - powiedział szorstko
- Nieważne.. Oglądałeś telewizje, słuchałeś radia? Informują, że grozi kilku miastom, w tym i naszemu jakieś zagrożenie. Silne wichury czy coś takiego. - powiedziała jednym tchem
- Tak, słyszałem. Obawiasz się ? - zapytał z przekąsem
- Tak.. Nie ! Ale chciałabym żebyś był w tym czasie w domu. Yosuke może się bać, a ja muszę zająć się Yoshim.
- Będę za godzinę.
Czekała na niego, w ciągu godziny wiatr podwoił swoją siłę. Uliczki były puste, żadne auta nie stały na ulicy, a ciemność ogarnęła wszystko. Była już godzina 17.00. Sakura usłyszała szczęk klucza przekręcanego w zamku, a potem zobaczyła Sasuke.
- No i jestem - powiedział wieszając płaszcz na wieszaku i wchodząc do salonu.
Niedługo coś się pojawi. :)
fajnie ,że napisałaś w końcu :) ... mam nadzieję ,że 30 rozdział pojawi się lada dzień , bo jestem ciekawa dalszych losów :3 ...
OdpowiedzUsuńuuu mhhrocznie kiedy nowa notka ? ? ? ?
OdpowiedzUsuń