Troszkę poczekaliście :)
Maleństwo ssało pierś swojej matki, która delikatnie dotykała maleńkiej, różowej, pomarszczonej rączki. Co jakiś czas chłopiec otwierał oczka, Sakura bardzo chciała się im przyjrzeć. Sam wygląd dziecka wskazywał na to, że jego ojcem jest Sasuke. Jednak to noworodek, jego wygląd nieustannie będzie się zmieniał. Sakura odetchnęła, gdy osunęła dziecku niebieską czapeczkę, a spod niej wyłoniły się gęste, czarne jak heban włoski, a otwarte już oczka wyglądały jak małe węgielki. Teraz pokochała go jeszcze bardziej, chciała go tulić, chciała bliskości, uczucia, miłości. Chciała by Sasuke znów się starał, chciała by był z nią i dziećmi, nigdzie nie odchodził, by traktował ją jak żonę, ukochaną żonę.
- Chciałbyś go potrzymać? – Sakura z radością spojrzała na bruneta, który jeszcze się nie otrząsnął.
- Ja.. nie, nie wiem – jąkał się, lecz różowowłosa podała mu maluszka – Taki malutki – szeptał, widząc jakich dziecko jest rozmiarów.
- 50cm i 2950 kg – położna podała Sakurze kartkę – Śliczny chłopiec i te włosy, ale teraz widzę za kim – Sakura i kobieta uśmiechnęły się do siebie.
- Prawie trzy kilo szczęścia. Hmm.. Yosuke urodził się niewiele większy, właśnie! Gdzie mój łobuz? – Sakura miała ochotę uściskać drugiego syna
- Hinata bawi się z nim w poczekalni, a on chyba jest głodny – Sasuke mówiąc to podał Sakurze noworodka, który chwilę potem zadowolony znów ssał pierś – Pójdę po nich.
- O nie wierzę ! – Hinata podbiegła do łóżka przyjaciółki – Jaki on jest prześliczny! Cały Sasuke! – uradowana dziewczyna puściła oczko Sakurze
- Mama! – Yosuke wyciągał rączki i domagał się pieszczot ze strony swojej rodzicielki, Hinata wzięła maleństwo, a starszy Uchiha usiadł na łóżku i wtulił się w mamę .
- Mama urodziła ci brata – Naruto wskazywał palcem na dzieciątko, jednak Yosuke nic sobie z tego nie zrobił – Jak się czujesz?
- Czuję się nawet dobrze, wszystko mnie boli, ale jestem szczęśliwa – Sakura spojrzała znacząco na Hinatę – Jak my mu damy na imię?
- Wiesz.. Naruto to takie ładne, nowoczesne imię – blondyn mówiąc to przybrał wymyślną pozę
- Nie ukarzemy tak dziecka, to niemoralne – brunet zaśmiał się, gdy wszystko zaczęło z niego schodzić, cały stres i strach.
- Yoshi – Sakura przerwała chwilową scenę złości Naruto na słowa przyjaciela.
Jak Sakura zdecydowała tak i się stało, nowy członek rodziny na imię ma Yoshi, kobieta jest stuprocentowo pewna, że jego ojcem jest Sasuke, jej synowie są prawie identyczni, Yoshi ma tylko mały, zadarty nosek za mamą. Wszyscy zachwycają się dzieckiem, każdy chce je tulić, całować, nosić. Sakura mocno popękała i pierwsze dwa dni były dla niej wręcz okropne, ból był nie do zniesienia. Sasuke w te dni przyniósł kilka bukietów kwiatów, co chwilę wchodził i wychodził ze szpitala by znów przyjść z Yosuke. Była naprawdę szczęśliwa, widziała jak jej mąż się stara. Jednak bruneta męczyły słowa staruszki, którą spotkał kilka miesięcy temu w parku. Ustalił z Hinatą i Naruto, że przez ten czas nim Sakura wyjdzie ze szpitala, to oni zajmą się Yosuke, a Sasuke wróci do pracy. W pracy jednak Sasuke był zasypywany liścikami i telefonami od ładnej blondynki, która nawet nie myślała się odczepić. Czasami go to drażniło, czasami wręcz złościł się niemiłosiernie. Był teraz zachwycony swoim drugim synem i pragnął bliskości żony. Pewnego dnia nie wytrzymał..
- Cześć, mogę wejść? – Sasuke stanął w drzwiach gabinetu kobiety
- O Sasuke! – zaczęła poprawiać włosy – Wiedziałam, że wpadniesz.. –uśmiechnęła się szeroko
- Mam coś dla ciebie – uśmiechnął się zadziornie
- Cóż to jest? Wcale nie mu.. Co to? – zdziwiona blondynka spojrzała na kilka zdjęć
- No.. to na przykład mój syn Yosuke, to moja żona hmm o, a to mój trzydniowy synek Yoshi. Prawda, że śliczny? – Sasuke wrednie patrzył na jej usta, które wykrzywiły się w grymasie złości
- Wyjdź ! Natychmiast stąd wyjdź ! – krzyknęła
Zadowolony mężczyzna miał spokój na resztę dnia, kiedy skończył pracę wpadł do Naruto, jednak Yosuke spał, więc nie chciał go budzić. Sam poszedł do Sakury. Kobieta siedziała na korytarzu razem z innymi świeżo upieczonymi mamami. Dzieliły się troskami, obawami. Jednak synek Sakury wzbudzał największy zachwyt, był naprawdę prześliczny.
- Cześć kochanie, właśnie wracam z pracy. Przywiozłem ci świeże owoce i soki –Sasuke ucałował żonę w policzek. Inne kobiety wiedziały już, że połączenie Sasuke, przystojnego bruneta i Sakury, ślicznej lekarki jest przyczyną urody Yoshiego. Sakura wstała i pożegnała się z koleżankami, weszła do swojego pokoju, a za nią mężczyzna.
- Tęskniłam za tobą – Sakura bez ogródek rzuciła się na męża i złożyła namiętny pocałunek na jego ustach, Sasuke był w szoku, Sakura już dawno nie wyrażała tylu chęci, ten jak na zawołanie zaczął dotykać jej nóg i całować jej szyi, tak mu brakowało. Lekko popchnął ją na ścianę i przyparł żonę do niej, całował z takim pożądaniem. Słyszał tylko jej wzdychanie, co go jeszcze bardziej pobudziło.
- Nie mogę – wetchnęła, gdy ten chciał już dotknąć jej kobiecości – Za szybko, przepraszam – szepnęła
- To nic, rozumiem – zabrał rękę i dalej całował jej szyję, a rękoma błądził po jej ciele
- Obia.. ekhem – pielęgniarka zwróciła im uwagę wchodząc do pokoju z wózkiem, na którym stał obiad dla Sakury.
Ta jak oparzona odskoczyła od męża, podziękowała i odstawiła gorące naczynie z zupą w środku, na szafkę.
- Razem z Naruto dokończyliśmy pokój Yoshiego, kupiłem łóżeczko, nową wanienkę.. – wymieniał
- Po co nową? Wszystkie rzeczy zostały po Yosuke, a nawet, jeśli Yosuke z nich korzysta, to co za problem by korzystał z nich jeszcze Yoshi?
- Oj już dobra, dobra – przytulił ją do siebie, chwilę później do pokoju weszła pielęgniarka z dzieckiem na rękach
- Do karmienia – podała Sakurze syna, ta wygodnie się usiadła i zaczęła karmić dziecko.
- Nie zamierzasz tego jeść? – Sasuke wskazał na zupę
- Jakoś nie mam apetytu – kobieta patrzyła z obrzydzeniem na jedzenie
- Skoczę po coś na wynos, co ty na to? Włoszczyzna? – zaproponował z uśmiechem.
- Niestety kochany, ale gdy karmię nie mogę jeść wszystkiego. Wystarczy bułka i jogurt.
Tego dnia Sakura miała wyjść ze szpitala, o 8.00 Sasuke wszystko przygotował, do samochodu włożył fotelik samochodowy, poszedł po Yosuke i pojechali do szpitala. Starszy syn niemiłosiernie płakał, gdy widział mamę, a nie mógł się do niej dobrze przytulić, był bardzo zmęczony prawie nic nie spał, tęsknił. Gdy w końcu weszli do domu, Sakura odetchnęła z wielką ulgą. Yoshi usnął w swoim nowym łóżeczku, a Yosuke właśnie usypiał siedząc u Sakury na kolanach. Rodzina jak z obrazka, ale czy na pewno?
Zaglądajcie, bo kto wie, kiedy pojawi się kolejna? :>
Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...
Chyba 2950 gramów a nie kilogramów ;p Bo tam to maluch warzy dwie tony :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny . Tylko przy krótki . Sasuke znów się stara . Dobrze, dobrze . Jestem ciekawa kolejnego działu . Pozdrawiam :****
OdpowiedzUsuńHej :-) Podoba mi się Twoje opowiadanie, kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńHej dlugo kazesz nam czekac?
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział ? bo już listopad :C
OdpowiedzUsuńHej no prosze jestem ciekaw dalszych przezyc Sakury i Sasuke :-)
OdpowiedzUsuńrozdział jest przecudowny , piszesz naprawde świetnie :DDD zapraszam do mnie http://w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń