Przejdź do głównej zawartości

20. Poprawa?

Czuła, że jej świat legł w gruzach, nie miała już żadnego pomysłu na poprawę sytuacji panującej w ich domu. Jakby między nimi powstał wielki, kamienny mur, który sprawił, że ich życie nie było jednością, to ich dzieliło. Dzieliło, w każdej kwestii, nie potrafili się zgodzić, a jeśli było już dobrze to na chwilę, na krótką chwilę. Coraz bardziej traciła nadzieję na przyszłość. Stała się zrzędliwą mimo, że młodą matką. Jej dzień składał się z jednego wyjścia po świeże pieczywo, rano. Nawet coraz rzadziej wychodziła z Yosuke do ogrodu,który kwitł pięknymi kwiatami, a cudowny zapach nęcił nozdrza przechodniów. Nie wiedziała, czy jest na to skazana, czy jest to jej kara, czy może coś się zmieni. Bardzo chciała się poprawić, jako żona i przyjaciółka. Brakowało jej kontaktów ze znajomymi, bliskości, wspólnych rozmów, kilku porad. Prace dostawała do domu, kilka godzin dziennie ślęczała nad komputerem,  nienawidziła papierkowej roboty. Dziecko w dużym stopniu ją ograniczało.
Po skończonym śniadaniu, włożyła brudne naczynia do zmywarki, ubrała syna, a sama się wykąpała i wyszli z domu. Przemierzała zatłoczone uliczki pchając piękny jasnoniebieski wózek, kierowała się do piekarni. Jak zwykle czekała, w krótkiej kolejce. Ta sama twarz, która co dzień ją obsługiwała i droga powrotna, tym razem jednak Sakura skręciła do parku. Było tak pięknie.  Ciepły wiatr muskał jej skórę, a ćwierkanie ptaków było melodią dla jej uszu.
- A ty już ludzi na ulicy nie poznajesz? – dobiegł do niej czyjś głos
- Nie zauważyłam cię, przepraszam Naruto – uśmiechnęła się sztucznie, nie lubiła, gdy ktoś przeszkadzał jej w spacerowaniu
- Wyszłaś z domu? Gdzie się wybierasz? – pytał zaglądając do wózka i bawiąc się rączką Yosuke
- Czy to, że wyszłam z domu jest naprawdę taką sensacją? – nieco zdenerwowana spojrzała na blondyna, właśnie do niej dochodziło, że tak bardzo izolowała się od ludzi, że zwykłe wyjście z domu jest dla nich czymś nowym i niespodziewanym.
- Ej spokojnie ! Nie denerwuj się tak, po prostu dawno cię nie widziałem na mieście. – podniósł ręce w geście bezradności i lekko się uśmiechnął
- Nieważne. Naruto.. Czy Sasuke ma dziś do ciebie wpaść, mówił coś rano? –spytała
- Skoro mówił to pewnie wpadnie. Chyba coś mi wczoraj napomykał. A no.. jeśli chcesz to wpadnijcie we trójkę, posiedzimy, pogadamy. Mi i Hinacie będzie naprawdę bardzo miło.
- Skoro nalegasz.. – teraz także i ona się uśmiechnęła, dalej szli w milczeniu.


- Wykonałem twoje polecenie, wszystko jest już załatwione. – niski głos rozniósł się po ciemnym pomieszczeniu
- W końcu ktoś mnie nie zawiódł.. Dobrze, w takim razie możesz być z siebie dumny, ale pamiętaj, jeśli coś pójdzie nie tak jak trzeba, cała wina spadnie na ciebie, a wtedy nie wyjdziesz z tego żywo – kolejny głos, który przyprawił swojego rozmówce o ciarki
- Kiedy zaczynamy?
- Niedługo, już naprawdę bardzo niedługo…

Siedziała w domu czytając książkę medyczną, z kuchni unosił się miły zapach, a Yosuke smacznie spał w swojej kołysce. Tęskniła za szpitalem, za pomaganiem ludziom, za obchodami i pogawędkami z pacjentami. Teraz jedyne, co mogła robić, to wypełniać dokumenty, bardzo chciała już wrócić do pracy, ale z drugiej strony nic nie zwróci jej tych chwil spędzonych z synem, widoku jak się rozwija. Szczęk zamka w drzwiach. Sasuke wrócił do domu.
- Znowu trafiłem na obiad? – zapytał zawieszając ciemny płaszcz na wieszak
- Wszystko jeszcze ciepłe. – spojrzała w jego stronę
- Nie jestem głodny, zjadłem na mieście. Coraz bardziej mnie zadziwiasz, wzięłaś się nawet za gotowanie obiadów – usiadł na kanapie obok żony i wziął syna na kolana
- To takie dziwne? Co innego mam robić, gdy Yosuke śpi? Naruto zaprosił nas do siebie.
- Idziesz ze mną? – lekko zdziwiony spojrzał na żonę
- Tak, idziemy z tobą.
Rozmowa wcale im się nie kleiła, jakby byli dla siebie kimś zupełnie obcym lub jakby się dopiero poznawali. Po paru godzinach oboje zaczęli szykować się do wyjścia, Sakura poszła pod prysznic, a Sasuke poszedł przebrać syna.
Wszedł do łazienki, w której jego żona brała prysznic, przemył twarz wodą, w tym momencie kobieta wyszła spod prysznica i na widok Sasuke szybko zakryła się ręcznikiem
- Czemu się chowasz? Nie raz widziałem cię nagą. – skwitował kpiąco jej zachowanie perfidnie się uśmiechając
- Odruch bezwarunkowy – odpowiedziała i tak zakrywając się puchatym ręcznikiem, ten jednak nic nie odpowiedział, podszedł do niej i zabrał ręcznik, teraz stała przed nim całkowicie naga, a całe jej ciało było mokre
- Oszalałeś ? Oddaj to! – pisnęła i próbowała odebrać mu ręcznik, jednak jej próby były daremne
- Tylko na tyle cię stać ? – kolejny perfidny uśmieszek, który tak bardzo ją prowokował, a on tylko stał i przyglądał się jej ciału. Mimo, że od porodu minęły tylko dwa miesiące jej ciało było w doskonałym stanie, piękne, zgrabne, długie nogi, pełne piersi. Można by nawet powiedzieć, że dzięki ciąży zyskała bardziej kobiece kształty. Była zadbaną, młodą matką.
Nagle Sakura poślizgnęła się na mokrych kafelkach i z krzykiem wylądowała na Sasuke, który przez niespodziewany zwrot akcji przewrócił się uderzając głową w ścianę
- Chora jesteś ?! – wykrzyknął łapiąc się za obolałe miejsce
- Nie trzeba było mnie denerwować – usiadła na zimnym kafelkach, zakładając ręce na piersiach, a chwile potem wybuchła histerycznym śmiechem, czego następstwem było kilka łez
- Ty naprawdę jesteś głupia.. – skwitował to Sasuke, pomagając jej wstać. Okrył ją lekko wilgotnym ręcznikiem i przytulił to swojego nagiego torsu, czując, że kobiecie jest zimno i zaczyna się trząść
- Musimy się ubrać – powiedziała i spojrzała w jego kare oczy, które nie były już takie zimne
- To może zaczekać – powiedział i delikatnie musnął jej usta, pozostawiając po sobie niedosyt.
Wtedy inicjatywę przejęła Sakura i to ona pocałowała jego usta, bardziej żarliwie. I kolejny raz złączyli swoje usta, czuli się o niebo lepiej mając siebie w ramionach. Kierowali swoje kroki do sypialni, tam ułożyli się na miękkim łóżku i oddali się w swoje ręce, pieszcząc się wzajemnie. Dla takich chwil warto znosić wszelkie kłótnie. Całowała go tak czule, a chwile potem stawała się coraz bardziej brutalna, przejęła inicjatywę, teraz znajdowała się na górze. Decydowała i narzucała tempo, które naprawdę było bardzo szybkie. Po półgodzinnych rozkoszach opadli na łóżko wtulając się w siebie, a z ich ust nie schodziły uśmiechy, oboje byli zadowoleni. Rozkoszowali się resztkami wspaniale spędzonego wieczoru. Za oknami słońce zaszło prawie całkowicie, oboje byli zgodni, co, do tego, że powinni się powoli zbierać.
Sakura ubrała na siebie lekką, zwiewną, czerwoną sukienkę, która doskonale podkreślała jej talię. Sasuke również ubrał coś, co podkreślało jego wspaniale wyrzeźbioną sylwetkę, koszule rozpięta na górze i ciemne spodnie.
- Mógłbyś ? – Sakura podeszła do męża i odwróciła się tyłem, by ten mógł zapiąć suwak jej sukienki
- Oczywiście – uśmiechnął się lekko kierując ręce na suwak i pocałował ją w szyję.
Nie minęło parę minut i cała trójka była gotowa do wyjścia. Sasuke zniósł wózek z kilku schodów i włożył do niego syna. Kilka ulic dalej stał dom państwa Uzumaki. Sakura zadzwoniła dzwonkiem, a parę sekund później drzwi otworzyła jej rozpromieniona Hinata, która gestem ręki wskazała by weszli do środka.
- A jednak przyszliście wszyscy, bardzo się cieszę – z kuchni wyszedł Naruto promiennie się uśmiechając
- Jak widać – różowowłosa odwzajemniła uśmiech
- Siadajcie, siadajcie wszyscy do stołu, zrobiłam skromną kolację – Hinata wskazała przy tym na pięknie przyozdobiony stół, na którym znajdowało się kilka potraw.
Zasiedli przy stole, zajadając się ciepłymi przekąskami i popijając sake. Wszyscy śmieli się i rozmawiali. A czas leciał jak szalony.



Gotowe. Może jutro coś się pojawi. :>

Komentarze

  1. Jestem cholernie zła! Onet coraz częściej doprowadza mnie do szału, wczoraj chciałam skomentować post, jednak nadaremnie...Po pierwsze chciałam podziękować za powiadomienie o notce, bardzo się ucieszyłam. Wczoraj pisałam także o tym, że Sasuke jednak nie potrafi kochać i dać taką miłość Sakurze jakiej ona z synem potrzebuje, dlatego nieco współczuję jej. Uchiha jest moim ulubionym bohaterem, ale ostatnio moja wiara w jego ludzkość słabnie...mam nadzieję, że chociaż w tym opowiadaniu jego tajemnicze plany nie rozczarują biednej Sakury i co ważne nie zrujnują jej życia...gambatte!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście onet ma dzisiaj zły dzień. Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Nie dziwie się, że Sasuke i Sakura mają problemy, w końcu tak bardzo się różnią i ich historia jest skomplikowana. Lubie zimnego Sasuke, ale zaczęło mi być szkoda Sakury. Jestem ciekawa, co będzie dalej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo Ci dziekuje ,że coś wreszcie napisałaś. Pozdrawiam Julia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdziały są niesamowite ale co do tego,że Sasuke chce zabrać Yosuke do Akatsuki jest bardzo przewidywalne.Lepiej byś zrobiła gdyby Sakura jakimś cudem się dowiedziała czy coś ;p

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

50. Ból bezradności.

Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...

46. Kocham Cię.

Każdy czegoś żałuje, może swoich czynów, może wypowiedzianych słów. Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, ...

Bohaterowie moimi oczami.

W oczekiwaniu na kolejny rozdział. Oni na przestrzeni lat. Sakura i Sasuke