Wolnym krokiem szedł w kierunku centrum miasta przeciskając się przez przechodniów. Były godziny popołudniowe, godziny szczytu, ludzie wracali z pracy i można było słyszeć głośne krzyki. Co chwilę wpadał na kolejnego człowieka, który to albo zagadał się przez telefon, albo najzwyczajniej w świecie się zagapił. Denerwowało go to, nie lubił tak wielkiego skupiska ludzi, w dodatku ten cholerny upał, który dawał się we znaki. I przeszedł tak kilka kolejnych ulic, był teraz na najbardziej ruchliwej ulicy w mieście, ludzie pchali się niemiłosiernie, a słońce nadal uporczywie świeciło, opalając ich skąpo ubrane ciała. Kilka kroków dalej wszedł do jednego z mnóstwa sklepów w okolicy, jednak ten był wyjątkowy. Wszystko w nim było kolorowe po jednej stronie przeważał kolor różowy, a po drugiej niebieski. Stał tak chwilę w drzwiach, a potem poszedł na prawo, w jednej chwili znalazł się pośród mnóstwa zabawek, łóżeczek i ubranek dla maluszków. Nie czuł się komfortowo, gdy się rozejrzał spostrzegł, że jest tutaj jedynym mężczyzną, a niektóre z kobiet patrzyły na niego nieco jakby ze zdziwieniem. Zatrzymał się przy jednym z kilku łóżeczek, wykonanym z ciemnego drewna, niebieskim obiciem. Stał tak chwilę wpatrując się w nie.
- Mogę w czymś pomóc? – z rozmyślań wyrwał go czyjś głos, należał on do jednej z pracownic sklepu, która ciepło się do niego uśmiechała. Mruknął coś pod nosem, jednak chwilę później dodał.
– Mam syna.– co innego miał powiedzieć?
- Och synka! No to gratuluję! – Jeszcze bardziej się uśmiechnęła – Nic pan nie musi mówić, pomogę. – dodała widząc jego niezdecydowanie i również spojrzała na łóżeczko, które wcześniej oglądał Sasuke.
- Podoba mi się to. – poczuł się nieco pewniej, sam nie był w stanie o wszystko zadbać, przyda się przecież pomoc.
- Dobry wybór z tym łóżeczkiem . – dotknęła miękkiego materiału otulającego ciemne drewno.– Miękkie obicie, maluch nie zrobi sobie krzywdy.
- Potrzebuję wszystkich niezbędnych rzeczy dla dziecka. Nie mam jeszcze nic. – przyznał i rozejrzał się jakby szukał wzrokiem czegoś konkretnego.
- Poradzimy sobie. Mamy już łóżeczko, zaczniemy od podstawowych rzeczy, na koniec zostawimy zabawki. Proszę za mną. – promiennie się uśmiechnęła i puściła oczko w kierunku nieco podniesionego na duchu bruneta.
I tak zaczęła się dwugodzinna wędrówka po sklepie z artykułami dla dzieci. Niebieskooka kobieta pomogła Sasuke w wybraniu najpotrzebniejszych rzeczy. Gdy wracał było już późne popołudnie, rzeczy które zakupił miały być dostarczone jutrzejszego dnia, więc wolnym krokiem szedł w kierunku wielkiej posiadłości. Gdy w końcu do niej doszedł, zmęczony wszedł do kuchni wstawiając wodę na kawę dla siebie. I wszystko byłoby już idealnie, gdyby wiedział, co z Sakurą, czy jest naprawdę tak źle, a może ona po prostu nie chciała go widzieć i poprosiła Tsunade, by ta powiedziała mu, że jest z nią gorzej? Ważne, że zobaczył syna. To on był najważniejszy, a Sakura? On przecież nie wiedział, czy żywi do niego jeszcze jakieś uczucia. Nie powiedziała mu tego, a on skrzywdził ją niewyobrażalnie mocno. Mimo wszystko teraz tego nie żałuję, bo ma to, czego tak bardzo pragnął, dziecko.
Wstał z fotela i wolnym krokiem wszedł po schodach, a potem skręcił w prawo i otworzył duże, białe, drewniane drzwi. W dość sporym pokoju panował zaduch, a szyby w oknach pokryte były kurzem, były jeszcze drugie, szklane drzwi, które prowadziły na niewielkich rozmiarów balkon. Zdjął z okien pożółkłe zasłony i otworzył okna na oścież, po pokoju od razu rozniósł się zapach świeżego powietrza i skoszonej trawy, którą właśnie kosili mieszkańcy, wykorzystując okazję, że słońce zaczęło zachodzić i tak mocno nie grzało. Ściany były koloru błękitnego, a podłoga wyłożona jasnym drewnem. Rozejrzał się dokładnie, wszędzie unosił się kurz. Nagle dało się słyszeć dzwonek do drzwi, Sasuke zbiegł po schodach i otworzył wielkie, skrzypiące drzwi. W progu stał Naruto z niewyobrażalnie wielkim, szczerym uśmiechem.
- No witam! Gratulację dla tatusia! – Wszedł nie czekając aż Sasuke odpowie i poklepał go po ramieniu.
- Cześć Naruto. – wpuścił go do środka i lekko się uśmiechnął. – Dzięki.
- No, ale ja się powinienem na ciebie obrazić i to tak porządnie się obrazić. Czy ja mój drogi muszę się dowiadywać, że zostałem wujkiem od Tsunade, bo mój najlepszy przyjaciel nawet nie pofatyguje się, by powiedzieć mi o tym osobiście?
- Nie było czasu, naprawdę. – wskazał mu kanapę w salonie. -Siadaj. Byłem dzisiaj w sklepie – usiedli na kanapie i zaczęli rozmowę.
- Wiesz Sasuke, każdy normalny człowiek czasami chodzi do sklepu i na zakupy.– uśmiechnął się jeszcze szerzej rozbawiony Naruto.
- Oj nie w takim sklepie. No wiesz, wózki, zabawki.. – Zaczął wymieniać, a potem wstał i wszedł do kuchni.
- A no to widzę, że tatuś z ciebie konkretny. – powiedział głośniej, by Sasuke mógł go usłyszeć – Coś tam mruczysz? – dodał, słysząc tylko dźwięk nalewnej do czajnika wody.
- Mam sprawę. Muszę urządzić pokój małemu. – zaczął Sasuke wychodząc z kuchni z cukiernicą i stawiając ją na stole.
- Ej no, nawet nie kończ. – Naruto poczuł się urażony. – Jasne, że ci pomogę, chłopaki na pewno też przyjdą. – rozsiadł się wygodniej. - A jak tam Sakura? Gadałeś z nią? Bo jak byłem u nich to karmiła akurat małego i nie wypadało tak przy nich stać. – Naruto nie wiedział, że mówiąc to tylko przekonał Sasuke o swojej racji, o tym, że Tsunade kłamała i, że z Sakurą nie jest wcale tak źle
- Nie było nawet kiedy z nią porozmawiać. Będę czekał na nich w domu, wtedy wszystko sobie wyjaśnimy.
Pół godziny później wpadł jeszcze Kiba i w trójkę zajęli się pokojem na górze.
Siedziała na łóżku w białej koszuli ze wzrokiem wbitym w szybę, ocknęła się dopiero, gdy do sali weszła kobieta z dzieckiem na rękach, podała maleństwo Sakurze i wyszła bez słowa. Teraz siedziała, ale już nie sama, wpatrywała się jak malutkie rączki zaciskają się w piąstki, a potem znowu rozluźniają uścisk, duże czarne oczka błądzą wszędzie w poszukiwaniu nieznanego, a kruczoczarne włosy opadają na wilgotne czoło ich syna. Ten widok sprawił, że w sercu kobiety nie było miejsca na żale, to maleństwo wypełniło jej życie. Płacz. Sakura odsłoniła swoją pierś, a maluch szybko wyszukał ją swoimi maleńkimi usteczkami. Cisza. Piękny obrazek, matka i dziecko. Słychać było kroki, które stawały się coraz głośniejsze, a dwie minuty później do pokoju weszła Hinata szeroko się uśmiechając. Wpadła w ramiona przyjaciółki uważając przy tym, aby nie zrobić krzywdy chłopcu.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że cię widzę. – zaczęła nie mogąc uspokoić swojego zdenerwowania. –Masz przepięknego syna.– pocałowała chłopca w małą rączkę i pogłaskała po policzku.
- Mój śliczny chłopiec. – uśmiechnęła się szczerze Sakura i mocniej go do siebie przytuliła
- Ale ci zazdroszczę.. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałabym być na twoim miejscu. – Hinata usiadła na krześle obok szpitalnego łóżka. - A gdzie Sasuke, nie odwiedził was? – zapytała zaciekawiona i położyła przyniesione kwiaty i misia na szafce obok łóżka.
- Usiądź. Był, ale nie chciałam go widzieć. – skwitowała Sakura nadal wpatrując się w usypiające dziecko. – Nie mam ochoty na rozmowy z nim, to nie jest najlepszy czas.
- I nawet nie zobaczył syna? Sakura, nie powinnaś mu tego robić. Ja wiem, że ta ciąża i wszystkie ostatnie zdarzenia przytrafiły ci się w najgorszym możliwym czasie, ale tego nie da się zmienić.– pokiwała głową Hinata i z żalem spojrzała na przyjaciółkę.
- Widział go, trzymał na rękach. Ale to ja nie chce go widzieć. – spuściła głowę. - Gdyby to była nieco inna sytuacja, gdybym została matką z własnej woli. – zdziwione spojrzenie granatowłosej sprawiło, że po jej ciele przeszły ciarki. - Uwierz mi wtedy byłoby całkowicie inaczej. - długie włosy Sakury opadły na malutkie rączki śpiącego już maleństwa.
- Chyba nie żałujesz? – nie rozumiała słów dziewczyny. - Nie kochasz już Sasuke? Nie chcesz dziecka? – Hinata wstała i usiadła obok przyjaciółki na łóżku obejmując ją ręką. – Myślałam, że to wszystko, to spełnienie twoich marzeń.
- Nie żałuję, pokochałam to maleństwo. To były moje marzenie, ale w przeszłości. I może właśnie tego się boję najbardziej, że może znowu coś się zmieni. – spojrzała na nią smutnym wzrokiem wyrażającym bezsilność
- Przestań tak myśleć, nigdy nie widziałam takiego Sasuke. A ty nie powinnaś być smutna. Porozmawiaj z nim, to mu się należy. Nawet nie wiesz, jak szalał z rozpaczy za tobą.– ucałowała ją, a potem dziecko. – A jak dacie mu na imię, co?
- Yosuke. –uśmiechnęła się szeroko Sakura i ucałowała policzek syna.
- Mogę w czymś pomóc? – z rozmyślań wyrwał go czyjś głos, należał on do jednej z pracownic sklepu, która ciepło się do niego uśmiechała. Mruknął coś pod nosem, jednak chwilę później dodał.
– Mam syna.– co innego miał powiedzieć?
- Och synka! No to gratuluję! – Jeszcze bardziej się uśmiechnęła – Nic pan nie musi mówić, pomogę. – dodała widząc jego niezdecydowanie i również spojrzała na łóżeczko, które wcześniej oglądał Sasuke.
- Podoba mi się to. – poczuł się nieco pewniej, sam nie był w stanie o wszystko zadbać, przyda się przecież pomoc.
- Dobry wybór z tym łóżeczkiem . – dotknęła miękkiego materiału otulającego ciemne drewno.– Miękkie obicie, maluch nie zrobi sobie krzywdy.
- Potrzebuję wszystkich niezbędnych rzeczy dla dziecka. Nie mam jeszcze nic. – przyznał i rozejrzał się jakby szukał wzrokiem czegoś konkretnego.
- Poradzimy sobie. Mamy już łóżeczko, zaczniemy od podstawowych rzeczy, na koniec zostawimy zabawki. Proszę za mną. – promiennie się uśmiechnęła i puściła oczko w kierunku nieco podniesionego na duchu bruneta.
I tak zaczęła się dwugodzinna wędrówka po sklepie z artykułami dla dzieci. Niebieskooka kobieta pomogła Sasuke w wybraniu najpotrzebniejszych rzeczy. Gdy wracał było już późne popołudnie, rzeczy które zakupił miały być dostarczone jutrzejszego dnia, więc wolnym krokiem szedł w kierunku wielkiej posiadłości. Gdy w końcu do niej doszedł, zmęczony wszedł do kuchni wstawiając wodę na kawę dla siebie. I wszystko byłoby już idealnie, gdyby wiedział, co z Sakurą, czy jest naprawdę tak źle, a może ona po prostu nie chciała go widzieć i poprosiła Tsunade, by ta powiedziała mu, że jest z nią gorzej? Ważne, że zobaczył syna. To on był najważniejszy, a Sakura? On przecież nie wiedział, czy żywi do niego jeszcze jakieś uczucia. Nie powiedziała mu tego, a on skrzywdził ją niewyobrażalnie mocno. Mimo wszystko teraz tego nie żałuję, bo ma to, czego tak bardzo pragnął, dziecko.
Wstał z fotela i wolnym krokiem wszedł po schodach, a potem skręcił w prawo i otworzył duże, białe, drewniane drzwi. W dość sporym pokoju panował zaduch, a szyby w oknach pokryte były kurzem, były jeszcze drugie, szklane drzwi, które prowadziły na niewielkich rozmiarów balkon. Zdjął z okien pożółkłe zasłony i otworzył okna na oścież, po pokoju od razu rozniósł się zapach świeżego powietrza i skoszonej trawy, którą właśnie kosili mieszkańcy, wykorzystując okazję, że słońce zaczęło zachodzić i tak mocno nie grzało. Ściany były koloru błękitnego, a podłoga wyłożona jasnym drewnem. Rozejrzał się dokładnie, wszędzie unosił się kurz. Nagle dało się słyszeć dzwonek do drzwi, Sasuke zbiegł po schodach i otworzył wielkie, skrzypiące drzwi. W progu stał Naruto z niewyobrażalnie wielkim, szczerym uśmiechem.
- No witam! Gratulację dla tatusia! – Wszedł nie czekając aż Sasuke odpowie i poklepał go po ramieniu.
- Cześć Naruto. – wpuścił go do środka i lekko się uśmiechnął. – Dzięki.
- No, ale ja się powinienem na ciebie obrazić i to tak porządnie się obrazić. Czy ja mój drogi muszę się dowiadywać, że zostałem wujkiem od Tsunade, bo mój najlepszy przyjaciel nawet nie pofatyguje się, by powiedzieć mi o tym osobiście?
- Nie było czasu, naprawdę. – wskazał mu kanapę w salonie. -Siadaj. Byłem dzisiaj w sklepie – usiedli na kanapie i zaczęli rozmowę.
- Wiesz Sasuke, każdy normalny człowiek czasami chodzi do sklepu i na zakupy.– uśmiechnął się jeszcze szerzej rozbawiony Naruto.
- Oj nie w takim sklepie. No wiesz, wózki, zabawki.. – Zaczął wymieniać, a potem wstał i wszedł do kuchni.
- A no to widzę, że tatuś z ciebie konkretny. – powiedział głośniej, by Sasuke mógł go usłyszeć – Coś tam mruczysz? – dodał, słysząc tylko dźwięk nalewnej do czajnika wody.
- Mam sprawę. Muszę urządzić pokój małemu. – zaczął Sasuke wychodząc z kuchni z cukiernicą i stawiając ją na stole.
- Ej no, nawet nie kończ. – Naruto poczuł się urażony. – Jasne, że ci pomogę, chłopaki na pewno też przyjdą. – rozsiadł się wygodniej. - A jak tam Sakura? Gadałeś z nią? Bo jak byłem u nich to karmiła akurat małego i nie wypadało tak przy nich stać. – Naruto nie wiedział, że mówiąc to tylko przekonał Sasuke o swojej racji, o tym, że Tsunade kłamała i, że z Sakurą nie jest wcale tak źle
- Nie było nawet kiedy z nią porozmawiać. Będę czekał na nich w domu, wtedy wszystko sobie wyjaśnimy.
Pół godziny później wpadł jeszcze Kiba i w trójkę zajęli się pokojem na górze.
Siedziała na łóżku w białej koszuli ze wzrokiem wbitym w szybę, ocknęła się dopiero, gdy do sali weszła kobieta z dzieckiem na rękach, podała maleństwo Sakurze i wyszła bez słowa. Teraz siedziała, ale już nie sama, wpatrywała się jak malutkie rączki zaciskają się w piąstki, a potem znowu rozluźniają uścisk, duże czarne oczka błądzą wszędzie w poszukiwaniu nieznanego, a kruczoczarne włosy opadają na wilgotne czoło ich syna. Ten widok sprawił, że w sercu kobiety nie było miejsca na żale, to maleństwo wypełniło jej życie. Płacz. Sakura odsłoniła swoją pierś, a maluch szybko wyszukał ją swoimi maleńkimi usteczkami. Cisza. Piękny obrazek, matka i dziecko. Słychać było kroki, które stawały się coraz głośniejsze, a dwie minuty później do pokoju weszła Hinata szeroko się uśmiechając. Wpadła w ramiona przyjaciółki uważając przy tym, aby nie zrobić krzywdy chłopcu.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że cię widzę. – zaczęła nie mogąc uspokoić swojego zdenerwowania. –Masz przepięknego syna.– pocałowała chłopca w małą rączkę i pogłaskała po policzku.
- Mój śliczny chłopiec. – uśmiechnęła się szczerze Sakura i mocniej go do siebie przytuliła
- Ale ci zazdroszczę.. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałabym być na twoim miejscu. – Hinata usiadła na krześle obok szpitalnego łóżka. - A gdzie Sasuke, nie odwiedził was? – zapytała zaciekawiona i położyła przyniesione kwiaty i misia na szafce obok łóżka.
- Usiądź. Był, ale nie chciałam go widzieć. – skwitowała Sakura nadal wpatrując się w usypiające dziecko. – Nie mam ochoty na rozmowy z nim, to nie jest najlepszy czas.
- I nawet nie zobaczył syna? Sakura, nie powinnaś mu tego robić. Ja wiem, że ta ciąża i wszystkie ostatnie zdarzenia przytrafiły ci się w najgorszym możliwym czasie, ale tego nie da się zmienić.– pokiwała głową Hinata i z żalem spojrzała na przyjaciółkę.
- Widział go, trzymał na rękach. Ale to ja nie chce go widzieć. – spuściła głowę. - Gdyby to była nieco inna sytuacja, gdybym została matką z własnej woli. – zdziwione spojrzenie granatowłosej sprawiło, że po jej ciele przeszły ciarki. - Uwierz mi wtedy byłoby całkowicie inaczej. - długie włosy Sakury opadły na malutkie rączki śpiącego już maleństwa.
- Chyba nie żałujesz? – nie rozumiała słów dziewczyny. - Nie kochasz już Sasuke? Nie chcesz dziecka? – Hinata wstała i usiadła obok przyjaciółki na łóżku obejmując ją ręką. – Myślałam, że to wszystko, to spełnienie twoich marzeń.
- Nie żałuję, pokochałam to maleństwo. To były moje marzenie, ale w przeszłości. I może właśnie tego się boję najbardziej, że może znowu coś się zmieni. – spojrzała na nią smutnym wzrokiem wyrażającym bezsilność
- Przestań tak myśleć, nigdy nie widziałam takiego Sasuke. A ty nie powinnaś być smutna. Porozmawiaj z nim, to mu się należy. Nawet nie wiesz, jak szalał z rozpaczy za tobą.– ucałowała ją, a potem dziecko. – A jak dacie mu na imię, co?
- Yosuke. –uśmiechnęła się szeroko Sakura i ucałowała policzek syna.
Fajnie,że Sakura zobaczyła swoje dzieciątko uważam,że imię Yosuke będzie do niego pasowało!!!
OdpowiedzUsuńMi też się bardziej podoba Yosuke. Bardzo się cieszę, że wena Ci wróciła i częściej piszesz. Twoje opowiadanie jest świetne. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńHmm, weszłam na twój blog przez Kiyo, ale pomińmy to ; ) Szybciutko przeczytałam wszystkie rozdziały i ogółem jest dobrze <3! Widać, że robisz postępy z każdą notką, a to wielki plus. Akcja jest jakby to ująć pomysłowa, ciekawa, więc jednym słowem super ;D Co do długości notek to są według mnie wyczerpujące, aczkolwiek nie obraziłabym się jakby były dłuższe :) Ale wiadomo każdy ma swoje życie, tak więc jedyne co mogę ci życzyć to powodzenia z blogiem oraz dużo, dużo weny! Ave, Tanako P.S będę tu częściej zaglądać : )
OdpowiedzUsuńCo do imienia to według mnie Yoshi, chociaż Yosuke też ładne :)
OdpowiedzUsuńA du.pa tam z tymi imionami! Ma być Itachi xD A nie, nie, nie! Zapomniałam, że u Ciebie Itaś żyje i ma się dobrze :D No to Nosuke! :D Takie powiązanie z NAruto i Sasuke ^^ Ja mądra. Nawet nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, że u Ciebie wreszcie jakaś nowość, aż dwie nawet! No widzę, że akcja się poważnie rozwija. Ej! Znowu mi zrobiłaś zbyt słodkiego Sasuke. Proszę o zamianę tego! :D Trochę błędów, ale wybaczam. Mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będę musiała już czekać tyle czasu :)
OdpowiedzUsuń