Przejdź do głównej zawartości

11. Kłamstwa

Jak tylko położyła się na łóżko, którego pościel przyjemnie pachniała, jej powieki robiły się coraz bardziej ciężkie, aż w końcu pogrążyła się w śnie. Przespała całą noc. Rano wzięła szybki prysznic i ubrała się w czyste rzeczy, które wcześniej zostały przygotowane przez Otsune i tak jak ona wczoraj, obwiązała swój brzuch bandażami. Niepewnym krokiem zeszła na dół, wprost do kuchni, gdzie czekała na nią staruszka, a na stole gorąca zupa i kanapki.

- Już nie śpisz? – Otsune myła właśnie naczynia. –Siadaj i jedz. – wskazała na śniadanie i wróciła do swoich poprzednich czynności. Sakura nic nie mówiąc usiadła na krześle i zaczęła jeść śniadanie, które tak, jak wszystkie posiłki czy też napoje były doprawione tymi szczególnymi ziołami. Rozejrzała się po kuchni, każdy szczegół był w niej idealnie dopasowany, zresztą wszystkie wnętrza w jej domu, w których Sakura miała okazję być, były przytulne. Na jednej ze ścian wisiało mnóstwo zdjęć, nie mogła się doczekać by wstać i zacząć je przeglądać. Gdy na talerzu nic nie zostało podeszła do nich i zaczęła je oglądać. Na większości fotografii znajdowała się Otsune z małymi dziećmi i na każdym z nich była szczęśliwa, jej oczy zdradzały wszystkie uczucia. Musiała kochać to, co robi.

- Pracowałaś w szpitalu? – Sakura przerwała ciszę, a Otsune słysząc pytanie przerwała swoje czynności i popatrzyła na Sakurę, a potem na zdjęcia.

- I w szpitalu, i w przytułku z sierotami. – Roześmiała się i wycierając ręce dodała. – Te maluchy nadawały sens mojemu życiu. – westchnęła.

- Dlaczego już tam nie pracujesz? – Kolejne pytanie, które wydarło się z jej gardła.

- Mam swoje lata, potrzebowałam odpoczynku. – oparła się o blat. -Koniec pytań. – staruszka podała Sakurze kubek z parującym napojem. Do jej nosa znowu dobiegł znany już zapach mieszanki różnych ziół.

- Co to za zioła? Nie poznaje żadnego z zapachów. – powąchała jeszcze raz i pytającym wzrokiem spoglądała na rozbawioną kobietę. – No może prócz cynamonu.

- Moja tajemnica. Ziółka dobre na wszystko. – Kobieta zdjęła płaszcz, a Sakura dokładnie się jej przyjrzała. Miała około 60 lat, na czarnych włosach pojawiały się pasma siwych włosów, jej oczy były koloru brązowego, miała dość ciemną karnację i miły wyraz twarzy. Widać, że dbała o siebie, była lekko przygarbioną, lecz zgrabną kobietą.

- Usiądź, porozmawiamy. – Otsune wskazała na ciemną, skórzaną kanapę i razem z Sakurą usiadły na niej. – Sasuke jest ojcem? – pytanie wyrwało się z ust starszej kobiety, która podejrzewała, jaka będzie odpowiedź.

- Tak, to dziecko Sasuke. – Sakura spojrzała na swój brzuch, który był ciasno zabandażowany.  – Dlaczego Itachi zrobiłby mu krzywdę? – nadal patrzyła na swój brzuch, który delikatnie gładziła, jakby chcąc przeprosić.

- Nie wiesz? Kochanie, a który chciałby nie swoje dziecko? – pokiwała głową w geście dezaprobaty, a później zrozumiała, co zrobiła. Sakura na te słowa momentalnie odwróciła głowę w stronę kobiety. Otsune już wiedziała, że teraz dopiero zaczną się pytania.

- Jakie on ma plany? No odpowiedz mi! – już nieco podenerwowana wyczekiwała odpowiedzi. – Czemu teraz milczysz? One dotyczą mnie, muszę wiedzieć! – głos się jej załamał. Nie chciała płakać, ale to bezradność przez nią przemawiała. Ta cholerna bezsilność. – Ty wstrętna babo, jak możesz mu tak pomagać?

- Itachi chciał odbudować klan. Sasuke miał na początku inne plany, ale podobno również tego chciał, wrócili do kraju, Itachi realizował swój cel, a przynajmniej tak się wydawało, szukał idealnej kandydatki do założenia z nią rodziny, a Sasuke? Tego nikt nie wiedział. Gdy Itachiemu się to nie powiodło, wykorzystał okazję, że ty znalazłaś się w organizacji. Ale jak obie widzimy Sasuke go ubiegł. – mówiąc to kiwnęła głową i znacząco spojrzała na brzuch Sakury.– Ubiegł go, ale sęk w tym, że Itachi jeszcze o tym nie wie. – kontynuowała widząc malujące się na jej twarzy złość i oburzenie.

-I jak się dowie to postanowi zabić dziecko Sasuke i mimo wszystko realizować swój plan związany ze mną, tak? Przecież to chore. Mógłby znaleźć inną. –Sakura chciała jeszcze coś powiedzieć, jednak głos Otsune uniemożliwił jej to.

- Ale jeśli nie jesteś obojętna Itachiemu? On nie odpuści. – kobieta skierowała swój wzrok w stronę okna, skąd dochodziły głosy rozbawionych dzieci, biegających po parku wśród spadających liści. – On nigdy z nikim nie związywał się emocjonalnie. Ty wzbudziłaś nieznane dotąd uczucia, co jest dla niego całkiem obce.

- Dlaczego mu pomagasz? - spojrzała na nią błagalnym wzrokiem, choć wiedziała, że prośby na pewno na nią nie podziałają, postanowiła spróbować. – Pomóż mi, chce wrócić do domu. Zrób to dla mojego dziecka.

- Nie mogę. Mam u Itachiego dług, który muszę spłacić. – Otsune zabiła resztki nadziei Sakury.

- Moim kosztem? – kolejny raz jej głos zaczął się łamać, a z oczu pociekły kryształowe łzy, kapiąc na jej rękę, która nadal spoczywała na brzuchu.

 

Sasuke chodził zdenerwowany po swoim gabinecie, jego kroki odbijały się echem od betonowych ścian i bębniły w jego głowie. Tysiące myśli, miliony wizji, każda przedstawiała coś innego. Tak cholernie żałował, że go wtedy tam nie było. Zabiłby go bez mrugnięcia okiem. Był tak wściekły, że gdyby teraz spotkał kogoś niewłaściwego na swojej drodze, rozładowałby nieco swojej energii zabijając go. Pięścią uderzył w ścianę, która pod wpływem uderzenia rozkruszyła się, a jej drobne kawałki spadły bezgłośnie na podłogę. Najchętniej sam by teraz wyszedł, znalazł tego drania i zabił go. Tak szalenie pragnął zemsty, przepełniała go całego. Jego ręce zaczęły drżeć i po raz kolejny przyszła fala gorąca, niosąc ze sobą kolejną dawkę energii, którą cholernie pragnął rozładować. Spojrzał na swoje ręce, a w jego głowie pojawiały się obrazy, na których teraz się skupił. Jego tęczówki zwęziły się, a kąciki ust momentalnie powędrowały w górę. Podszedł do ściany, na której wisiała broń, zdjął z niej jeden ze swych ulubionych pistoletów. Szybkim krokiem szedł w stronę wyjścia z organizacji, a gdy był już na zewnątrz, wybrał jeden z samochodów, którym jeszcze nie jeździł, a będąc na obrzeżach miasta strzelił sobie w ramię, z którego szybko zaczęła sączyć się szkarłatna stróżka krwi.  Wolnym, chwiejnym krokiem szedł w stronę strażników, którzy widząc mężczyznę szybkim krokiem szli w jego stronę. Gdy podeszli bliżej i rozpoznali Uchihę, zaczęli między sobą szeptać, wzięli go pod ramię i bez zbędnych pytań wsadzili w swój służbowy samochód, ruszając w stronę budynku Hokage.

Posadzili go na krześle przed Hokage, która z dnia na dzień wyglądała na coraz bardziej chorą i słabą. Tsunade patrzyła na niego zimnym wzrokiem. Nie ufała mu, za cholerę mu nie ufała.

- Mów! Na co czekasz?! Mów mi wszystko! – Tsunade zaczęła się denerwować, jej myśli krążyły wokół jej byłej uczennicy, która nie wróciła.

- To była pułapka. Byliśmy na misji, Naruto poszedł poszukać wioski, która była zaznaczona na mapie, a ja zostałem sam z Sakurą. Niedługo potem zjawili się nieznani mi ludzie, walczyłem z nimi. Ale zabrali Sakurę, wołałem Naruto, ale on się nie pojawiał, musieli go wtedy dopaść. Kilku z nich mnie obezwładniło, a potem… – przerwał mu głos Tsunade, który świadczył o tym, że mu nie wierzy.

- Phi! Mam ci uwierzyć, że jakiś gang napadł na was, bo mieliście dostarczyć papiery dotyczące moich prywatnych spraw, a w dodatku pokonali cię w walce? Uchiha.. – Pokiwała głową z niedowierzeniem. Przecież Sasuke był jednym z najlepszych wojowników, prawie nikt nie miał z nim szans. Był jednym z niepokonanych? Tak uważano. – Nie kręć. I niby, po co mieliby porywać Sakurę? – wstała i zmierzyła go ostrym spojrzeniem.

- Musisz mi uwierzyć Tsunade. – był już nieźle wkurzony, jednak musiał udawać pokornego. -Obudziłem się w jakimś zatęchłym pokoju bez okien, Sakura też tam była. Była strasznie pobita, dlatego nie wróciłem szybciej, zostałem z nią. Było z nią tak źle, że po dwóch miesiącach zabrano ja gdzieś indziej. Wtedy mogłem już uciec, jednak przeliczyłem się, ich gang był naprawdę silny. Są strasznie potężni. Nie wiem nawet czy to ludzie. I podejrzewam, że mój brat, Itachi również jest w to zamieszany. – zakończył swoją wypowiedź i odetchnął z ulgą widząc, jak zainteresowana Tsunade wyłapała fragment o jego bracie. Wiedział, że od dawna chce na nich coś znaleźć.

- Powiedzmy, że ci wierze. Będziemy jej szukać, a ty pójdziesz na przesłuchanie i będziesz nam pomagał. Codziennie melduj się w recepcji, nigdzie się poza granice kraju nie ruszysz. – nadal patrzyła na niego z podejrzeniem w oczach, a on? Obojętnym wzrokiem spojrzał na nią i wyszedł z jej gabinetu, swoje kroki kierując w stronę baru, w którym o tej porze powinien się znajdować jego dawny przyjaciel. Był zadowolony ze swojego planu zdobycia ponownego zaufania kosztem swojego brata. Ciekawe, czy Naruto także to łyknie. Uśmiechnął się parszywie i nie zwracając uwagi na nic wolnym krokiem szedł w obranym przez siebie kierunku. Za nim podążali dwaj strażnicy, których wysłała Tsunade by go śledzili i pilnowali. Pokręcił tylko głową i nie zwracał na nich uwagi, tworząc pozory normalności, która w jego życiu gościła bardzo rzadko.

 

Siedziała na parapecie swojego pokoju. Patrzyła jak kolejna partia liści pod wpływem wiatru zrywa się z drzew falując i tańcząc spada na ziemie. Tęskniła za swoim życiem. Tym, kiedy jej największym problemem było to, czy jej budzik rano zadzwoni. Przed oczami miała roześmianą twarz blondyna. Naruto, tak strasznie za nim tęskniła. Nie miała się, do kogo przytulić i nikomu się wyżalić, a było jej to tak potrzebne, jak nigdy wcześniej. Otarła łzy, które spływały po jej bladych policzkach. Objęła swoje nogi rękoma i myślała o każdym kolejnym dniu, czy każdy będzie taki szary, czy każdy będzie tak wyglądał? Czy będzie uzależniona od kogoś? Ktoś będzie kierował jej życiem? Czemu by tak nie wyskoczyć z okna, czemu by nie uciec? Otworzyć to cholerne okno i być wolną. Ale, tak się nie da. Otsune i Itachi nie są tacy głupi. Na pewno by się jej nie udało, a próbą ucieczki skreśliłaby wszystko. Otsune już by jej nie zaufała. I tak jest już wystarczająco ciężko.  Wpatrywała się na widok za oknem, w pewnym momencie jej wzrok utkwił w pięknej młodej kobiecie, która szła przez park trzymając małego chłopca za rączkę. Jej oczy zaszkliły się, dotknęła ręką zimnej szyby. Gdy jej zdrowy rozsądek wrócił, pełna nadziei zaczęła głośno krzyczeć i mocno uderzać rękoma o szybę. Tym samym robiąc sporo hałasu.

 

Komentarze

  1. Arrrrghhhh, co za irrrrytujący człowiek! Co za kłamca! Jakkolwiek to głupio nie zabrzmi- kimicuję Itachiemu! I-TA-CHI!!!! (wali mi) A tak na serio, to Sasuke się zachował ohydnie, jak głupi, no, czyli po swojemu... No i ciekawe, co zwojujje Sakura... Wiesz co, ja chyba na tym zakończę, bo piszę straaaszne głupoty. Ale rozdział fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, że w następnym rozdziale pojawi się Itachi. Świetna notka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Więc w tym rozdziale było o wiele mniej błędów niż w poprzednich. Jestem z Ciebie dumna! <3 No niestety jednak pojawiło się się sporo powtórzeń, kilka błędów interpunkcyjnych i trochę stylistycznych.Te powtórzenia głównie dotyczyły imion bohaterów. Zamiast Sakura mogłabyś napisać: różowowłosa, dwudziestolatka, zielonooka, szmaragodowooka, nastolatka, Haruno, medic-ninja, kunoichi, ninja, kobieta itd. To samo tyczy się Otsune czy innych postaci. Widzę, że akcja się nieźle rozkręca. No mam nadzieję, że ktoś usłyszy Sakurę i ją stamtąd wyciągnie, czy mi się wydaje, czy znam tą kobietę z dzieckiem? :D No mniejsza o większość. Itachi - cwany lis :D Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Po co Sasuke udał się po pomoc do Wioski Liścia? Przecież mógł sam odzyskać Sakurę. Wydaje mi się, że nie sprawiłoby mu to problemu. Tym bardziej, że ma po swojej stronie Akatsuki oraz swoją drużynę - Hebi. A Itachi? Jedynie Otsune, która raczej mistrzem sztuk walki nie jest :D No i jestem ciekawa, kiedy w końcu pojawi się Naruto? Ciekawe, ciekawe. Tyle pytań no :D Musisz dodać wreszcie nowy rozdział, bo jestem strasznie ciekawa. No cóż czekam na kolejną notatkę. Życzę Ci kochana duuuuużo weny na następne rozdziały! <3ss-thirst.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

50. Ból bezradności.

Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...

46. Kocham Cię.

Każdy czegoś żałuje, może swoich czynów, może wypowiedzianych słów. Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, ...

Bohaterowie moimi oczami.

W oczekiwaniu na kolejny rozdział. Oni na przestrzeni lat. Sakura i Sasuke