Jego samochód mknął po drodze z niewyobrażalną prędkością, a na siedzeniu obok siedziała zapięta w pasach, nieprzytomna Sakura. Jeszcze kilka kilometrów, a po chwili znajdzie się w całkowicie innym mieście, zaczynając wszystko od nowa. Nie był on poszukiwany, jednakże miał on już wyrobioną opinię na swój temat, dlatego wolał powierzyć opiekę nad zielonooką komuś, kto w mieście cieszy się szacunkiem i poważaniem. Pod murami otaczającymi miasto stała kobieta, Otsune. Itachi delikatnie położył Sakurę na trawie, kiwnął tylko głową w kierunku kobiety na znak porozumienia i z powrotem wsiadł do swojego samochodu szybko ruszając.
- Pomocy! Pomocy! – Otsune uklęknęła przy Sakurze i zaczęła wzywać pomocy.
- Co się stało Otsune? – w ciągu kilku sekund obok kobiety pojawili się dwaj mężczyźni, strażnicy, którzy patrolowali pobliskie tereny. – Co to za kobieta? – jeden z nich, który widocznie znał staruszkę zaczął zadawać pytania.
- To córka mojego brata, proszę pomóżcie. Zemdlała i nie mogę jej ocucić. –Otsune zaczęła delikatnie klepać policzek Sakury.
- Kiboto, zabierzmy ją do szpitala. – starszy z nich wziął zielonooką na ręce, jednak głos staruszki powstrzymał ich dalsze działania.
- Do szpitala? A gdzie tam.. – mruknęła – Zmęczona była i zasłabła. Zanieście ją do mojego domu, trochę ziół i będzie jak nowa. – dodała i poklepała wysokiego mężczyznę po plecach. Co mieli zrobić? Dobrze znali kobietę i ufali jej, kiwnęli tylko głowami i ruszyli za staruszką w stronę jej domu.
Sasuke wracał właśnie z treningu wycierając ręcznikiem kropelki potu na swoim czole. Wszedł do pokoju i rozejrzał się dokładnie, po Sakurze nie było śladu, w łazience również. Na łóżku leżała otwarta książka, odłożył ją na półkę i zaczął się rozbierać. Jego myśli zaprzątało pytanie, gdzie może podziewać się dziewczyna. Wziął czyste ubrania i wszedł pod prysznic.
„Pewnie wyszła na spacer, znowu siedzi na polanie.” Jednak, czym dłużej o tym myślał tym bardziej w to wątpił. Szum wody doprowadzał go do szału, wyszedł spod prysznica i wytarł swoje ciało białym ręcznikiem, ubrał się w pośpiechu i usiadł na łóżku pogrążając się w myślach. Rozmyślania przerwał mu szczęk otwieranych drzwi, przez chwilę miał cichą nadzieję, że zaraz w wejściu pojawi się Sakura, jednak złudne nadzieję prysły, gdy zamiast niej w wejściu stał Suigetsu.
- Itachi tu był! – Mężczyzna miał przyśpieszony oddech widać było, że jest zdenerwowany.
- Jak to „był tutaj”?! Gdzie jest teraz?! – Sasuke wpadł w szał, pięścią uderzył w ścianę. Do jego głowy napływały kolejne myśli i wizje.
- Karin widziała jak ucieka z Sakurą.. – mężczyzna zaczął tłumaczyć wszystko Sasuke, jednak ten, gdy usłyszał o Sakurze nie czekał na dalsze wyjaśnienia. Szybkim krokiem wyszedł z pokoju, pozostawiając Suigetsu samego. Jego kroki odbijały się echem od betonowych ścian, przyśpieszony oddech i kolejne myśli. Wszedł do pokoju Karin, podszedł do zdziwionej jego obecnością dziewczyny i przyciskając ją do ściany złapał ją za gardło.
- Kiedy widziałaś Itachiego?! – rozzłoszczonym, ale ściszonym głosem wysyczał do jej ucha pytanie, rozluźniając nieco uścisk, by Karin mogła mu odpowiedzieć.
- Nie jestem pewna.. Nie wiem.. – gubiła się i krztusiła walcząc o każdy głębszy oddech. Czuła jak jego dłoń coraz mocniej zaciska się na jej czerwonej już szyi. Patrzył jak jej usta otwierają się i próbują złapać oddech, widział jej błagalne spojrzenie. Delektował się tą chwilą, lubił patrzeć na cudze cierpienie, jednak w czas opanował się i zabrał ręce z jej szyi. Uderzył ją mocno w policzek i popchnął. Karin uderzyła o ścianę i ciężko oddychała, łapczywie łapiąc oddech. Spojrzał na nią z pogardą i wyszedł trzaskając drzwiami.
Kilkanaście minut później zwołał zebranie, wszystkich swoich najlepszych ludzi wysłał by ci przetrząsnęli najbliższe miasta i wioski i dowiedzieli się czegokolwiek o jego bracie i o Sakurze. Był wściekły, nie wiedział, co ze sobą zrobić. Teraz wiedział, że nie odpuści, musi zabić Itachiego i jak najszybciej odnaleźć Sakurę. Bał się, że gdy Itachi dowie się, że Sakura jest w ciąży, postanowi zabić dziecko, które nie będzie jego. Teraz liczył się każdy dzień i każda kolejna minuta.
Strażnicy położyli Sakurę na łóżku, które wskazała im staruszka. Pożegnali się i opuścili dom należący do owej kobiety. Gdy tylko to się stało Otsune rozebrała Sakurę z rzeczy, które miała na sobie. Przyjrzała się jej dokładnie, skóra dziewczyny była jasna, delikatna i aksamitnie gładka. Otsune zauważyła zaokrąglony brzuszek Sakury i tak jak kobieta z organizacji wykonała ten sam zabieg. Teraz miała dylemat, powinna powiedzieć o tym Itachiemu? Przecież miał on plany, co do Sakury, jednak z drugiej strony wiedziała, że jeśli Itachi dowie się o dziecku to za wszelką cenę będzie chciał się go pozbyć i na pewno to zrobi. Wyciągnęła z szafy bandaż i ubrania. Rozwinęła go i zaczęła powoli owijać wokół widocznego już brzucha dziewczyny, mocno ścisnęła, a gdy skończyła ubrała ją w nieco za duże ubrania. Dotknęła jej policzka, przykryła kocem i zabrała ubrania, w które była ubrana. Wyszła zamykając drzwi na klucz. Zeszła po schodach i weszła do kuchni. Kuchnia była małym pomieszczeniem, bardzo schludnym. Pomalowane na biało ściany, dodawały jej babcinego uroku, a na nich wisiały różnego rodzaju zioła, których zapach unosił się w powietrzu. Zaczęła przygotowywać obiad, do wielkiego garnka wrzuciła ryż, zalewając go wodą postawiła garnek na gazie. Z szafy wyjęła dwa kubki, do jednego z nich wrzuciła kilka listków różnych ziół i zalała gorąco wodą.
Znowu obudziła się w innym pomieszczeniu i tak jak poprzednio strasznie bolał ją kark. Zaczynała mieć tego dość, traktowano ją jak przedmiot, jak zabawkę, którą można tak po prostu sobie wziąć, zabrać, zatrzymać. Rozejrzała się dookoła, pomieszczenie było bardzo przytulne, ściany były koloru fioletowego, a podłoga na całej szerokości wyłożona była białym dywanem. W przeciwieństwie do pokoi, w których znajdowała się poprzednio, w tym było okno. Na środku pokoju stało dwuosobowe łóżko, na którym właśnie leżała, po obu stronach stały wielkie białe szafy, naprzeciw łóżka wisiało wielkie lustro. Chwilę rozglądała się po pokoju, ale przerwał jej to niewyobrażalny ból, który nasilał się coraz bardziej, dopiero teraz poczuła, że jej brzuch jest ciasno obwiązany bandażami. Zaczęła je szybko rozwijać i zrywać z siebie. Do pokoju weszła Otsune, postawiła kubek na stoliku i widząc, co robi Sakura z bandażami szybko podbiegła do niej łapiąc ją za dłonie i próbując uniemożliwić jej dalsze działania.
- Nie rób! Zostaw! Puść! – Nie udało się jej powstrzymać dziewczyny, która zerwała już wszystko. – No i co zrobiłaś? – Otsune pokręciła tylko głową i zaczęła zbierać strzępy białego materiału.
- Kim jesteś i co ja tu robię? – Sakura zadawała pytania, jednocześnie masując swój jeszcze niedawno mocno ściśnięty brzuch. – Dlaczego obwiązałaś mi brzuch? Tak nie można! – wodziła wzrokiem za kobietą, która nadal zbierała pozostałości bandażu.
- Trzeba.. Trzeba, bo się dowiedzą i będzie źle.. – Otsune mówiła cicho, jakby sama do siebie, nie patrząc nawet na zdzwioną zielonooką.
- O dziecku? Kto się dowie? – zaciekawiły ją słowa staruszki, więc próbowała dowiedzieć się czegoś jeszcze.
- Ja ci nie zrobię krzywdy, ale jak on się dowie, to będzie źle..- kolejny raz wyjęła z szuflady biały bandaż i podeszła do Sakury, jednak ta zakryła brzuch rękoma, uniemożliwiając jej to.
- Jeśli mi nie powiesz, nie będę z tobą współpracować. – patrzyła swoimi zielonymi tęczówkami na zakłopotaną minę starszej kobiety
- Itachi zrobi krzywdę dziecku.. Musimy je przed nim chronić. On się nie może dowiedzieć. – widząc, że Sakura zabrała ręce, kobieta zabrała się do ponownego jej bandażowanie.
- A więc za tym wszystkim stoi Itachi? Sasuke słusznie mnie przed nim ostrzegał? – zakryła twarz w dłoniach. Miała już wszystkiego dość – Gdzie jestem? – Zapytała zrezygnowana.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie. – kobieta mówiąc to popatrzyła w stronę Sakury, a gdy ta kiwnęła głową Otsune kontynuowała. – Ze mną będziesz bezpieczna, Itachi pojawi się za jakiś czas. Nie chce trzymać cię tutaj jak w niewoli, będziesz mi pomagać prowadzić dom, jeśli ktoś zapyta, kim jesteś odpowiadaj, że córką mojego brata. Nie chce żadnych nieporozumień, będziesz ze mną szczera to i ja obdarzę cię zaufaniem i na pewno nie pożałujesz. Druga sprawa, żadnych kontaktów z przyjaciółmi dla nich nie żyjesz. – ścisnęła bandaż mocniej, na co Sakura się skrzywiła. Słowa kobiety błądziły w jej głowie, cóż mogła zrobić? Nie miała wyboru, musiała przystać na jej propozycję, a raczej warunki. Otsune nie widząc żadnego sprzeciwu z jej strony spokojnie podeszła do stolika, na którym zostawiła kubek z parującą cieczą. Podała go Sakurze i usiadła na krawędzi łóżka wpatrując się w nią. Wzięła kubek, który podała jej Otsune. Z jego wnętrza wydzielał się przyjemny zapach, nie była to herbata, lecz mieszanka ziół. Popijała gorącą ciecz, powoli podchodząc do okna, nie było w nim żadnych krat, za oknem widać było mnóstwo drzew i ławek, a w oddali słychać było głosy ludzi. Tak strasznie tęskniła za tym widokiem i zapachem. Jesień, przepiękna pora roku, liście wirowały na wietrze, który niósł je daleko przed siebie. Tutaj pory roku nie charakteryzowały się upalnym latem i srogą zimą, każda z nich była do siebie podobna. Wiosna i lato były zazwyczaj upalne, jesień ciepła, a zima tylko trochę chłodniejsza. Ludzie prawie przez cały rok cieszyli się słońcem.
- Park jesienią.. Prawda, że piękny? – Otsune podeszła do Sakury i tak samo jak ona wpatrywała się w piękny widok za oknem – Otsune. – kobieta podała swoje imię. Chwila ciszy..
- Czy te bandaże są naprawdę konieczne? Mówiłaś, że Itachi wróci za jakiś czas, a to strasznie boli. – złapała się za brzuch, który był tak ściśnięty, że wcale nie było go widać spod za dużych ubrań
- Konieczne.. – Otsune poklepała ją po ramieniu, zabrała kubek i wyszła. Sakura pogłaskała się po brzuszku i poluźniła nieco bandaże. Otworzyła okno tym samym wpuszczając do pokoju świeże powietrze, położyła się na łóżku, wtulając swoją twarz w puszystą poduszkę, która przyjemnie pachniała świeżością. Cicho westchnęła czekając na to, co jeszcze przeniesie jej los.
C.D.N
Notka miała się ukazać już wczoraj ale niestety nie dałam rady.
Jutro będzie coś na pewno. ^^
- Pomocy! Pomocy! – Otsune uklęknęła przy Sakurze i zaczęła wzywać pomocy.
- Co się stało Otsune? – w ciągu kilku sekund obok kobiety pojawili się dwaj mężczyźni, strażnicy, którzy patrolowali pobliskie tereny. – Co to za kobieta? – jeden z nich, który widocznie znał staruszkę zaczął zadawać pytania.
- To córka mojego brata, proszę pomóżcie. Zemdlała i nie mogę jej ocucić. –Otsune zaczęła delikatnie klepać policzek Sakury.
- Kiboto, zabierzmy ją do szpitala. – starszy z nich wziął zielonooką na ręce, jednak głos staruszki powstrzymał ich dalsze działania.
- Do szpitala? A gdzie tam.. – mruknęła – Zmęczona była i zasłabła. Zanieście ją do mojego domu, trochę ziół i będzie jak nowa. – dodała i poklepała wysokiego mężczyznę po plecach. Co mieli zrobić? Dobrze znali kobietę i ufali jej, kiwnęli tylko głowami i ruszyli za staruszką w stronę jej domu.
Sasuke wracał właśnie z treningu wycierając ręcznikiem kropelki potu na swoim czole. Wszedł do pokoju i rozejrzał się dokładnie, po Sakurze nie było śladu, w łazience również. Na łóżku leżała otwarta książka, odłożył ją na półkę i zaczął się rozbierać. Jego myśli zaprzątało pytanie, gdzie może podziewać się dziewczyna. Wziął czyste ubrania i wszedł pod prysznic.
„Pewnie wyszła na spacer, znowu siedzi na polanie.” Jednak, czym dłużej o tym myślał tym bardziej w to wątpił. Szum wody doprowadzał go do szału, wyszedł spod prysznica i wytarł swoje ciało białym ręcznikiem, ubrał się w pośpiechu i usiadł na łóżku pogrążając się w myślach. Rozmyślania przerwał mu szczęk otwieranych drzwi, przez chwilę miał cichą nadzieję, że zaraz w wejściu pojawi się Sakura, jednak złudne nadzieję prysły, gdy zamiast niej w wejściu stał Suigetsu.
- Itachi tu był! – Mężczyzna miał przyśpieszony oddech widać było, że jest zdenerwowany.
- Jak to „był tutaj”?! Gdzie jest teraz?! – Sasuke wpadł w szał, pięścią uderzył w ścianę. Do jego głowy napływały kolejne myśli i wizje.
- Karin widziała jak ucieka z Sakurą.. – mężczyzna zaczął tłumaczyć wszystko Sasuke, jednak ten, gdy usłyszał o Sakurze nie czekał na dalsze wyjaśnienia. Szybkim krokiem wyszedł z pokoju, pozostawiając Suigetsu samego. Jego kroki odbijały się echem od betonowych ścian, przyśpieszony oddech i kolejne myśli. Wszedł do pokoju Karin, podszedł do zdziwionej jego obecnością dziewczyny i przyciskając ją do ściany złapał ją za gardło.
- Kiedy widziałaś Itachiego?! – rozzłoszczonym, ale ściszonym głosem wysyczał do jej ucha pytanie, rozluźniając nieco uścisk, by Karin mogła mu odpowiedzieć.
- Nie jestem pewna.. Nie wiem.. – gubiła się i krztusiła walcząc o każdy głębszy oddech. Czuła jak jego dłoń coraz mocniej zaciska się na jej czerwonej już szyi. Patrzył jak jej usta otwierają się i próbują złapać oddech, widział jej błagalne spojrzenie. Delektował się tą chwilą, lubił patrzeć na cudze cierpienie, jednak w czas opanował się i zabrał ręce z jej szyi. Uderzył ją mocno w policzek i popchnął. Karin uderzyła o ścianę i ciężko oddychała, łapczywie łapiąc oddech. Spojrzał na nią z pogardą i wyszedł trzaskając drzwiami.
Kilkanaście minut później zwołał zebranie, wszystkich swoich najlepszych ludzi wysłał by ci przetrząsnęli najbliższe miasta i wioski i dowiedzieli się czegokolwiek o jego bracie i o Sakurze. Był wściekły, nie wiedział, co ze sobą zrobić. Teraz wiedział, że nie odpuści, musi zabić Itachiego i jak najszybciej odnaleźć Sakurę. Bał się, że gdy Itachi dowie się, że Sakura jest w ciąży, postanowi zabić dziecko, które nie będzie jego. Teraz liczył się każdy dzień i każda kolejna minuta.
Strażnicy położyli Sakurę na łóżku, które wskazała im staruszka. Pożegnali się i opuścili dom należący do owej kobiety. Gdy tylko to się stało Otsune rozebrała Sakurę z rzeczy, które miała na sobie. Przyjrzała się jej dokładnie, skóra dziewczyny była jasna, delikatna i aksamitnie gładka. Otsune zauważyła zaokrąglony brzuszek Sakury i tak jak kobieta z organizacji wykonała ten sam zabieg. Teraz miała dylemat, powinna powiedzieć o tym Itachiemu? Przecież miał on plany, co do Sakury, jednak z drugiej strony wiedziała, że jeśli Itachi dowie się o dziecku to za wszelką cenę będzie chciał się go pozbyć i na pewno to zrobi. Wyciągnęła z szafy bandaż i ubrania. Rozwinęła go i zaczęła powoli owijać wokół widocznego już brzucha dziewczyny, mocno ścisnęła, a gdy skończyła ubrała ją w nieco za duże ubrania. Dotknęła jej policzka, przykryła kocem i zabrała ubrania, w które była ubrana. Wyszła zamykając drzwi na klucz. Zeszła po schodach i weszła do kuchni. Kuchnia była małym pomieszczeniem, bardzo schludnym. Pomalowane na biało ściany, dodawały jej babcinego uroku, a na nich wisiały różnego rodzaju zioła, których zapach unosił się w powietrzu. Zaczęła przygotowywać obiad, do wielkiego garnka wrzuciła ryż, zalewając go wodą postawiła garnek na gazie. Z szafy wyjęła dwa kubki, do jednego z nich wrzuciła kilka listków różnych ziół i zalała gorąco wodą.
Znowu obudziła się w innym pomieszczeniu i tak jak poprzednio strasznie bolał ją kark. Zaczynała mieć tego dość, traktowano ją jak przedmiot, jak zabawkę, którą można tak po prostu sobie wziąć, zabrać, zatrzymać. Rozejrzała się dookoła, pomieszczenie było bardzo przytulne, ściany były koloru fioletowego, a podłoga na całej szerokości wyłożona była białym dywanem. W przeciwieństwie do pokoi, w których znajdowała się poprzednio, w tym było okno. Na środku pokoju stało dwuosobowe łóżko, na którym właśnie leżała, po obu stronach stały wielkie białe szafy, naprzeciw łóżka wisiało wielkie lustro. Chwilę rozglądała się po pokoju, ale przerwał jej to niewyobrażalny ból, który nasilał się coraz bardziej, dopiero teraz poczuła, że jej brzuch jest ciasno obwiązany bandażami. Zaczęła je szybko rozwijać i zrywać z siebie. Do pokoju weszła Otsune, postawiła kubek na stoliku i widząc, co robi Sakura z bandażami szybko podbiegła do niej łapiąc ją za dłonie i próbując uniemożliwić jej dalsze działania.
- Nie rób! Zostaw! Puść! – Nie udało się jej powstrzymać dziewczyny, która zerwała już wszystko. – No i co zrobiłaś? – Otsune pokręciła tylko głową i zaczęła zbierać strzępy białego materiału.
- Kim jesteś i co ja tu robię? – Sakura zadawała pytania, jednocześnie masując swój jeszcze niedawno mocno ściśnięty brzuch. – Dlaczego obwiązałaś mi brzuch? Tak nie można! – wodziła wzrokiem za kobietą, która nadal zbierała pozostałości bandażu.
- Trzeba.. Trzeba, bo się dowiedzą i będzie źle.. – Otsune mówiła cicho, jakby sama do siebie, nie patrząc nawet na zdzwioną zielonooką.
- O dziecku? Kto się dowie? – zaciekawiły ją słowa staruszki, więc próbowała dowiedzieć się czegoś jeszcze.
- Ja ci nie zrobię krzywdy, ale jak on się dowie, to będzie źle..- kolejny raz wyjęła z szuflady biały bandaż i podeszła do Sakury, jednak ta zakryła brzuch rękoma, uniemożliwiając jej to.
- Jeśli mi nie powiesz, nie będę z tobą współpracować. – patrzyła swoimi zielonymi tęczówkami na zakłopotaną minę starszej kobiety
- Itachi zrobi krzywdę dziecku.. Musimy je przed nim chronić. On się nie może dowiedzieć. – widząc, że Sakura zabrała ręce, kobieta zabrała się do ponownego jej bandażowanie.
- A więc za tym wszystkim stoi Itachi? Sasuke słusznie mnie przed nim ostrzegał? – zakryła twarz w dłoniach. Miała już wszystkiego dość – Gdzie jestem? – Zapytała zrezygnowana.
-Posłuchaj mnie teraz uważnie. – kobieta mówiąc to popatrzyła w stronę Sakury, a gdy ta kiwnęła głową Otsune kontynuowała. – Ze mną będziesz bezpieczna, Itachi pojawi się za jakiś czas. Nie chce trzymać cię tutaj jak w niewoli, będziesz mi pomagać prowadzić dom, jeśli ktoś zapyta, kim jesteś odpowiadaj, że córką mojego brata. Nie chce żadnych nieporozumień, będziesz ze mną szczera to i ja obdarzę cię zaufaniem i na pewno nie pożałujesz. Druga sprawa, żadnych kontaktów z przyjaciółmi dla nich nie żyjesz. – ścisnęła bandaż mocniej, na co Sakura się skrzywiła. Słowa kobiety błądziły w jej głowie, cóż mogła zrobić? Nie miała wyboru, musiała przystać na jej propozycję, a raczej warunki. Otsune nie widząc żadnego sprzeciwu z jej strony spokojnie podeszła do stolika, na którym zostawiła kubek z parującą cieczą. Podała go Sakurze i usiadła na krawędzi łóżka wpatrując się w nią. Wzięła kubek, który podała jej Otsune. Z jego wnętrza wydzielał się przyjemny zapach, nie była to herbata, lecz mieszanka ziół. Popijała gorącą ciecz, powoli podchodząc do okna, nie było w nim żadnych krat, za oknem widać było mnóstwo drzew i ławek, a w oddali słychać było głosy ludzi. Tak strasznie tęskniła za tym widokiem i zapachem. Jesień, przepiękna pora roku, liście wirowały na wietrze, który niósł je daleko przed siebie. Tutaj pory roku nie charakteryzowały się upalnym latem i srogą zimą, każda z nich była do siebie podobna. Wiosna i lato były zazwyczaj upalne, jesień ciepła, a zima tylko trochę chłodniejsza. Ludzie prawie przez cały rok cieszyli się słońcem.
- Park jesienią.. Prawda, że piękny? – Otsune podeszła do Sakury i tak samo jak ona wpatrywała się w piękny widok za oknem – Otsune. – kobieta podała swoje imię. Chwila ciszy..
- Czy te bandaże są naprawdę konieczne? Mówiłaś, że Itachi wróci za jakiś czas, a to strasznie boli. – złapała się za brzuch, który był tak ściśnięty, że wcale nie było go widać spod za dużych ubrań
- Konieczne.. – Otsune poklepała ją po ramieniu, zabrała kubek i wyszła. Sakura pogłaskała się po brzuszku i poluźniła nieco bandaże. Otworzyła okno tym samym wpuszczając do pokoju świeże powietrze, położyła się na łóżku, wtulając swoją twarz w puszystą poduszkę, która przyjemnie pachniała świeżością. Cicho westchnęła czekając na to, co jeszcze przeniesie jej los.
C.D.N
Notka miała się ukazać już wczoraj ale niestety nie dałam rady.
Jutro będzie coś na pewno. ^^
Wow... Itachi ruszył do akcji. Dobrze to sobie wymyślił... Ciekawa jestem, jak to się skończy, czy Sasuke ją znajdzie, ale najbardziej bym się śmiała, gdyby ona wybrała kogoś innego, np. Deidarę ;) Dzięki za powiadomienie!
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa. Będę czekać na następny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńWitam ponownie moją zdolną i piękną "siostrę".;)Czy mi się wydaje, czy to była najdłuższa notatka na Twoim blogu? Mi się podobało. Myślałam, że Otsune będzie trochę bardziej wredna, ale dobrze, że tak nie jest. Wystarczy jej Itachi i inne wrzody na zdrowym organizmie człowieka. Muszę Cię zmartwić, bo było dużo błędów interpunkcyjnych. Nie rozumiem jednej rzeczy. Suigetsu powiedział, że Karin widziała, jak Itachi porywa Sakurę. Dlaczego więc nie powiedziała im o tym wcześniej bądź nie próbowała go zatrzymać? Rozumiem, że nie darzy Sakury sympatią, ale zrobiłaby to chociażby ze względu na Sasuke, żeby się mu podlizać.Otsune nie chciała, aby Sakura straciła dziecko. Przez tak silne zabandażowanie brzucha, w ogóle przez samo zabandażowanie, mogła to zrobić.No jestem ciekawa jak to się dalej potoczy i co wymyślił Itachi. A to cwany lis :D No mam nadzieję, że Sasuke jednak w końcu kiedyś odnajdzie Sakurę. Cóż mam wiele pytać, ale póki co żadnych odpowiedzi. Nie pozostaje mi nic innego jak spokojnie czekać na kolejny rozdział. PS.Zapomniałabym! Opisy są, dialogi też, ok. Ale moim zdaniem jest bardzo mało opisu uczuć postaci i nad tym musisz popracować ;)Poooozdrawiam! <3
OdpowiedzUsuńSwietny blog czekam na dalsza aktywnosc i jeżeli chcesz znaleźć laserowe wybielanie zebow
OdpowiedzUsuńzapraszam na okazika :-)