Ranek. Słońce wschodziło coraz wyżej, ptaki zaczęły ćwierkać, a ludzie powoli zapełniali dotąd puste uliczki. Była sobota, dzieci jeszcze spały rozkoszując się wolnym dniem. Miła dla uszu cisza niosła się razem z wiatrem. Czarnooki mężczyzna nie spał już od kilku godzin, bił się z myślami. Tak wiele spraw musiał jeszcze pozałatwiać, tak wiele problemów przezwyciężyć.. Wstał, wziął szybki prysznic i ubrał na siebie czyste ubrania, przeczesał wilgotne od wody włosy i poszedł otworzyć drzwi, w które ktoś natarczywie się dobijał. W progu stał dostawca,który przywiózł wcześniej zakupione rzeczy. „Teraz zacznie się zabawa” –pomyślał Sasuke i otwierając wielkie kartony wyjmował to, co nowe rzeczy. Wszystko zaniósł do wcześniej przygotowanego pokoju, który odświeżony dzięki Naruto i Kibie pachniał czystością. Rozłożył łóżeczko, poustawiał szafy, złożył karuzelę. Zaczął od łóżeczka, a skończył na ustawianiu pluszaków. Teraz pokój wyglądał naprawdę ślicznie, niebieskie ściany idealnie komponowały się z niebieskimi dodatkami. Na wprost od drzwi stało nowe łóżeczko, które tylko czekało aż położy się w nim jego małe dzieciątko. Usiadł zmęczony na miękkim fotelu i usnął, jednak nie było mu dane długo pospać, chwilę później po domu rozniósł się dźwięk telefonu. Sasuke miał pilnie zjawić się w szpitalu.
Leżała na łóżku, a obok niej w łóżeczku leżał słodko śpiący Yosuke. W końcu zdecydowała, że to właśnie takie imię będzie nosił jej syn. Od wczoraj źle się czuła, leżała w szpitalu już trzeci dzień, dzisiaj miała wyjść, jednak ból stawał się nie do zniesienia. Tsunade zdecydowała, że Sakura musi zostać w szpitalu jeszcze przez jeden dzień, na obserwacji.
- Na korytarzu czeka Sasuke.. – Tsunade podeszła do Sakury i położyła jej rękę na czole
- Czego chce? Przecież nie mogę dzisiaj wyjść – Sakura spojrzała z zaciekawieniem na blondynkę, a potem na budzącego się Yosuke
- Ty nie, ale mały owszem. Jeśli uzna, że da radę się nim zaopiekować będę musiała mu na to pozwolić – Tsunade pokręciła tylko głową i wzruszyła ramionami w geście bezradności
- No chyba żartujesz! Nie oddam mu dziecka – zielonooka podniosła się do pozycji siedzącej i gniewanie spojrzała w kierunku drzwi, w których stał Sasuke
- Mylisz się. Mam takie samo prawo do niego, jak ty. To jest również mój syn i to ja zadecyduje, gdzie będzie się znajdował – podszedł do dziecka i wziął go na ręce
- Tsunade zrób coś! Nie pozwól mu zabrać Yosuke! – Dziewczyna spojrzała błagalnym wzrokiem na kobietę, jednak ta nic nie odpowiedziała
- Yosuke.. Podoba mi się – skwitował Sasuke i położył dziecko na miejsce.
Tsunade wskazała ręką na wyjście i oboje skierowali się do jej gabinetu po wypis. Sakura była zła, tak strasznie zła. Jak to możliwe, że zabierze jej dziecko? A co jeśli on zabierze go do Akatsuki, co jeśli ona go już nigdy nie zobaczy? Przestraszyła się i to nie na żarty. Wyciągnęła swoją dłoń i pogłaskała małego po policzku.
- Niedługo do ciebie wrócę. Obiecuję – wzięła go na ręce, jednak chwilę później do pokoju weszła pielęgniarka i zabrała dziecko, musiała je przygotować do wyjścia.
Stał teraz na korytarzu i czekał aż przyniosą mu dziecko, w ręku trzymał kilka kartek papieru. Mimo, że nie miał ślubu z Sakurą, dziecko nosiło jego nazwisko. Co, jak co, ale z tego był bardzo zadowolony. Chwilę później przyszła Tsunade z małym Yosuke w foteliku, który podała Sasuke.
- Opiekuj się nim. Dopóki Sakura nie wróci do domu, będzie przychodzić, co jakiś czas pielęgniarka. Sprawdzi czy niczego wam nie trzeba – brązowooka z niechęcią patrzyła, jak Sasuke zabiera dziecko
- To nie będzie konieczne – rzucił tylko na odchodne i wyszedł ze szpitala
Szedł kolejny raz wąskimi uliczkami, nie szedł do domu, postanowił zajrzeć do Naruto. Doszedł do średniego domku z czerwonej cegły, zapukał, a chwilę później otworzył mu uradowany mężczyzna
- No, kogo ja tu widzę! Wchodźcie szybko – Naruto gestem ręki zaprosił gości do domu. W salonie o dziwo panował porządek, wszystko było równo poukładane
- Ja tylko na chwilę, Sakura została w szpitalu, a my z Yosuke będziemy radzić sobie sami no i chciałem pogadać.. – Sasuke usiadł na białej, skórzanej sofie, a fotelik położył na niskim stoliku naprzeciwko siebie
- W taki razie bardzo dobrze trafiłeś. Mów – ponaglił go blondyn i usiadł naprzeciw niego
- Zrobię z niego najsilniejszego człowieka na świecie. Nikt nigdy go nie pokona. On będzie niepokonany – mówiąc to czarnooki nie spuszczał wzroku ze śpiącego dziecka
- Ej, ej! Powoli dobra? To jeszcze mały dzieciak, najpierw to on chyba potrzebuje miłości, no i musi trochę podrosnąć – Naruto chciał nieco rozluźnić sytuacje, trochę zdziwiły go słowa Sasuke – Uważaj żeby twoje ambicje go nie przerosły. Chyba nie chcesz zrobić z niego maszyny – uśmiechnął się blado, jednak,gdy Sasuke nie odpowiedział niebieskooki szczerze się zmartwił.
- Widzę, że nawet w tobie nie mam poparcia! – Czarnooki podniósł głos
- Sasuke! O co ci chodzi? Wcale cię nie rozumiem – Naruto zdziwił się jego zachowaniem, nie spodziewał się, że tak go to wszystko dotknie
- I ty nazywasz się moim przyjacielem? Chyba nie mam, czego tu szukać! – Sasuke wstał, złapał fotelik i pośpiesznie udał się w kierunku wyjścia
- No poczekaj! – Tylko tyle zdążył powiedzieć Naruto, bo zaraz potem drzwi gwałtownie zatrzasnęły się, a czarnooki mężczyzna szybkim krokiem szedł w kierunku swojego domu – Przecież jestem twoim przyjacielem… - wyszeptał i zrezygnowany usiadł na miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedział Sasuke
Wszedł do domu, w połowie drogi Yosuke zaczął głośno płakać, a on nie mógł go uspokoić. Płacz, płacz tylko to odbijało się echem w jego głowie. Miał ochotę być teraz sam, szybko wbiegł po schodach i wszedł do wcześniej przygotowanego pokoju dla dziecka, położył go w łóżeczku i patrzył na niego. Yosuke nie mógł przestać płakać, jego buźka robiła się coraz bardziej czerwona, czoło marszczyło się w powodu niezadowolenia, a małe rączki kurczowo się zaciskały. Nie mógł tego dłużej znieść, jego głowa pękała, a dłonie pociły się. Wziął go brutalnie na ręce, wykonał kilka pieczęci i zniknął w kłębie dymu. Pojawił się w miejscowym szpitalu w tym samym, w którym urodził się jego syn i gdzie leży teraz Sakura. Niepostrzeżenie pokonywał kolejne korytarze aż doszedł do drzwi z numerem „21”, pociągnął za klamkę, a drzwi bezgłośnie otworzyły się. W środku, na łóżku leżała śpiąca kobieta o długich, różowych włosach. Podszedł do jej łóżka, a obok niej położył kwilącego Yosuke. Dziecko natychmiast się uspokoiło...
Notki będą pojawiać się coraz częściej, jednak będą nieco krótsze. :)
Akcja rozwinie się już w następnym rozdziale :)
Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...
Podoba mi się! Bardzo szybko pojawił się nowy rozdział z czego jestem ogromnie uradowana :) No znowu wyłapałam trochę błędów, ale pomińmy je. Widzę, że akcja się nieźle rozkręca. Jestem wtajemniczona, więc wiem, że rozwinie się jeszcze bardziej, ale nie będę zdradzać tajemnicy :D Chyba Sasuke będzie musiał się przyzwyczaić do obecności Sakury, bo mały już nie może bez niej żyć. Niesamowicie rozbawiły mnie słowa Sasuke w szpitalu: "Yosuke... podoba mi się". Ta się tutaj denerwuje, Tsunade się wkurza, a ten na luzie xD Mega! No już nie mogę się doczekać, co będzie w kolejnym rozdziale, bo wiem, że niedługo pojawi się moja upragniona akacja :D Buahahha. No to dużo weny kochanie! <3
OdpowiedzUsuń