I tak minął miesiąc, a potem kolejny. W przeciągu tych dwóch miesięcy Sakura i Sasuke wzięli cichy ślub cywilny. Z każdym dniem kobieta przekonywała się, że jej mąż naprawdę się zmienił, opuszczał ją tylko, gdy wyjeżdżał na misję, a z czasem zaczęła bezwarunkowo mu ufać. Ich syn rozwijał się bardzo dobrze, miał kochającą mamę, a jego ojciec był taki dumny. Ta mała istota połączyła ich, związała ze sobą, umocniła związek. Sakura przestała się martwić o dalsze życie, a Sasuke jak tylko mógł ograniczał swoje wypady do Akatsuki. Chciał, by nikt niczego nie podejrzewał, by to, co ma się niedługo wydarzyć nie zrzucało podejrzeń na niego. Nie chciał tego dodatkowo komplikować. Ona niczego nie podejrzewała, całowała go na pożegnanie i witała go, gdy wracał. Czuła, że tak właśnie będzie wyglądało jej dalsze życie. Była zadowolona, że ten nieuchwytny chłopak sprzed lat jest teraz kimś zupełnie innym, kimś, kto pokochał nie tylko ją, ale i swego syna, którego chroni jak tylko może, wstaje do...