Przejdź do głównej zawartości

9. Kolejne miesiące

Leżała na miękkim łóżku. Pokój Sasuke oświetlały świece i lampka. Ściany były koloru delikatnego brązu na ciemnej, drewnianej podłodze leżał puszysty dywan, tego samego koloru, co ściany. Wielkie łóżko stało na środku wielkiego pokoju, po lewej stronie stała duża, drewniana szafa, w której znajdowały się rzeczy Sasuke, po przeciwnej stronie stała druga szafa, w tej znajdowały się ubrania Sakury. Stolik, fotele, biurko i szafa z książkami, wszystko to było koloru ciemnego brązu. Pokój wyglądał schludnie, na ścianach wisiała różnego rodzaju broń. Po prawej stronie, znajdowały się drzwi, które prowadziły do dużej łazienki. Noc spędziła tutaj, jednak tej nocy Sasuke się nie zjawił.  Rano przyniósł jej śniadanie, a potem wyszedł i do tej pory nie wrócił. Źle się czuła, w dodatku martwiła się o Itachiego. Nie widywała go, a Sasuke wiedział, co knuli. Poczuła jak śniadanie, które zjadła wraca z powrotem, wtuliła twarz w miękką poduszkę, zamykając oczy, fala gorąca przeszła przez jej ciało. Gdy to minęło, usiadła na łóżku, po chwili wstała i podeszła do wielkich, drewnianych drzwi, złapała za klamkę i mocno szarpnęła. Jakie było jej zdziwienie, kiedy drzwi bez najmniejszego oporu otworzyły się. Niepewnie uchyliła je, wyglądając czy na korytarzu nikogo nie ma, gdy upewniła się, że jest sama wyszła zamykając je za sobą. Znowu szła ciemnym korytarzem sama nie wiedziała, dokąd, nie biegła jej kroki były wolne i niepewne. Nie wiedziała, kogo może spotkać za rogiem. Z każdym krokiem słyszała coraz głośniejsze krzyki, po kilkunastu krokach była pewna, że słyszy Sasuke i jeszcze jednego mężczyznę, którego głosu nie znała.  Podeszła do wielkich drzwi i nasłuchiwała, zimno od nich bijące sprawiały, że przeszły ją ciarki.

- Gdzie jest Itachi?! – Krzyczał Sasuke, nerwowo chodząc po pokoju. Dało się słyszeć tylko skrzypiącą podłogę, ponieważ jego rozmówca milczał. – Masz go znaleźć. Zrozumiano? – Znowu rozległ się głos Sasuke.

- Zrozumiałem – głos nieznajomego odbił się echem. I znowu skrzypiąca podłoga, po chwili ktoś złapał za klamkę, dziewczyna momentalnie się od nich odsunęła.
„No to wpadłam.” – pomyślała. Jednak drzwi się nie otworzyły, zamiast tego dało się słyszeć głos Sasuke.

- Żywego – po tych słowach Sakura szybkim krokiem odeszła z miejsca, w którym jeszcze niedawno stała. Gdy oddaliła się na bezpieczną odległość, jej kroki znowu stały się wolniejsze. Szła na boso, co jakiś czas mijała jakieś drzwi. Znowu poczuła zimny podmuch wiatru, przyśpieszyła. Spojrzała na podłogę i nim podniosła wzrok uderzyła w kogoś i upadła na podłogę. Nad nią stała dziewczyna o czerwonych jak ogień włosach lustrując ją swoim spojrzeniem, jednak po chwili wyciągnęła w jej kierunku dłoń tym samym pomagając jej wstać.

- Dzięki. – Sakura podziękowała, gdy już podniosła się z podłogi.

- Skąd się tutaj wzięłaś? – nieznajoma zadała pytanie i puściła rękę Sakury. „No tak, ona o niczym nie wie.” – Sakura wzięła głęboki oddech by zacząć opowiadać nieznajomej jak się tutaj znalazła, ale coś kazało się jej zamknąć, więc mimowolnie wzruszyła ramionami.

- Muszę już iść. – kobieta chciała ominąć Karin, jednak ta powstrzymała zielonooką łapiąc ją mocno za ramię.

- Nie tak szybko moja droga. Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś tu intruzem, albo szpiegiem, albo…-czerwonowłosa zaczęła wyliczać, ale zdenerwowana Sakura wyrwała się z jej uścisku i szybkim krokiem odeszła od dziewczyny. Karin, pobiegła za nią.

- Jak się nazywasz i jak się tutaj znalazłaś, co? – nie dawała za wygraną, była strasznie ciekawa, co sprowadza tutaj Sakurę. W końcu to ona była tu jedyną kobietą.

- Sakura. Nie jestem tutaj z własnej woli. – powiedziała od niechcenia rozglądając się.

- Karin. Jedyna kobieta w tej chorej rodzince. – mówiąc to przeczesała swoje długie włosy i spojrzała z wyższością na Sakurę. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zza rogu wyszedł Sasuke, a przy jego boku posłusznie kroczył Suigetsu.

- A ty, co tutaj robisz? – zapytał Sasuke patrząc na zdezorientowaną Sakurę, a potem na Karin. – Z nią. – dokończył wskazując głową na dziewczynę w okularach.

- Szukałam cię. – co innego mogła powiedzieć? Przecież nie powie mu, że szukała wyjścia.

- Chodź, porozmawiamy. – podszedł do niej i lekko pociągnął ją za dłoń. Karin patrzyła na to wszystko z niemałym zdziwieniem. Sasuke i Sakura? O nie. Zdenerwowała się, teraz wiedziała, że na pewno nie dogada się z Sakurą.  – Suigetsu ty wiesz, co robić. – zwrócił się jeszcze do mężczyzny, który stał obok niego.

Pociągnął Sakurę i szybkim krokiem udał się w stronę wielkich drzwi, które jednym ruchem otworzył. W pomieszczeniu było jasno, ściany były koloru białego, na których widać było zaschniętą krew. Na samym środku stało jednoosobowe łóżko, okryte śnieżnobiałym prześcieradłem. Wyglądało to trochę jak sala szpitalna.

- Połóż się. – podszedł z nią do łóżka i pomógł się jej na nim położyć. Gdy leżała posłusznie na posłaniu, do pomieszczenia weszła stara kobieta, założyła białe rękawiczki i podeszła do dziewczyny. Rozpięła jej bluzkę i położyła dłonie na jej brzuchu. Nikt się nie odzywał Sakura próbowała wyczytać coś z twarzy kobiety. Sasuke w tym czasie spoglądał to na Sakurę, to na staruszkę.
- Chciałabym prosić o chwilę prywatności. – staruszka spojrzała na zamyślonego Sasuke. – Muszę ją zbadać. – dodała.
Czarnooki prychnął, a następnie rzucił ostatnie spojrzenie i wyszedł zostawiając je same.
Chciała zwrócić się do kobiety o pomoc, jednak myśl, że skoro ona tu jest, to musi być w to zamieszana nie dawała jej spokoju.
Po skończonym badaniu ginekologicznym Sasuke znów pojawił się w pomieszczeniu.

- Będziesz miał potomka. - powiedziała zdejmując rękawiczki, a potem otarła kropelki potu ze swojego pomarszczonego czoła. Sakura podniosła się do pozycji siedzącej, ta cała sytuacja była dla niej, co najmniej dziwna.

- Co kilka dni będziesz badać Sakurę, a teraz odejdź. – wskazał jej drzwi, na co kobieta kiwnęła głową i posłusznie opuściła pomieszczenie. - Co to miało znaczyć? Chciałaś uciec? – Zapytał o sytuację, która niedawno miała miejsce.

- Nie. Szukałam cię, a spotkałam ją. – zaczęła się tłumaczyć. Mimo iż jej nie wierzył nie chciał teraz wyciągać konsekwencji płynących z jej czynu.

- Mam zacząć zamykać drzwi na klucz? Chyba oboje tego nie chcemy. Miałaś być posłuszna. Zapominasz o tym, a chyba nie chcesz żebym się na ciebie złościł, prawda?– Dotknął jej policzka, a potem ust. Nic nie odpowiedziała, patrzyła tylko w jego czarne oczy, które triumfowały.

 

Siedział na drzewie, przed wejściem do organizacji. Wiedział, że nie może tam teraz tak po prostu wejść. Czekałaby go konfrontacja z bratem, a tego nie chciał. Nie teraz. Musiał zabrać stąd Sakurę i to jak najszybciej. Otsune nie będzie długo czekać. Czas go goni. Nagle głaz, który był wejściem do organizacji odsunął się, a z ciemności wyłoniła się sylwetka Suigetsu, który wsiadł do czarnego BMW i odjechał z piskiem opon. Itachi podejrzewał, że Sasuke nasłał na niego swojego najlepszego tropiciela. Teraz musi być czujny. Wiedział, że teraz będzie trudno, wszystko się skomplikowało. Sasuke widział, że Itachi w nocy odwiedza Sakurę, podsłuchał ich rozmowę. Jak on mógł pozwolić sobie na taki błąd? Przeklął w myślach, założył kaptur na głowę i oddalił się na bezpieczną odległość czekając na noc, by w ciemnościach podjąć jedną z trudniejszych decyzji w jego życiu.

Gdy nadeszła ta pora i wszystko okryła nieubłagana ciemność, ciemnooki zeskoczył z drzewa i wolnym krokiem szedł w stronę wielkiego głazu, gdy był już kilka kroków od niego cofnął się. Coś nie pozwalało mu wejść. Złe przeczucie? Zdenerwowany szybko wrócił na swoje poprzednie miejsce „Wrócę tutaj jak trochę to wszystko ucichnie.” – pomyślał i założył kaptur.

Dni mijały, każdy dzień wyglądał tak samo. Zasypiała sama, w nocy budziła się i zawsze wtedy spał z nią Uchiha, rano jednak nim otworzyła oczy już go nie było. Śniadania jadła sama, czasami przechadzając się korytarzami spotykała któregoś z członków Akatsuki, nie próbowała uciekać, dlatego Sasuke zaczął obdarzać ją coraz większym zaufaniem, pozwalał jej wychodzić na polanę i swobodnie przechadzać się po całej organizacji. Co kilka dni przychodziła ta sama starsza kobieta i „badała” Sakurę. A On? Codziennie rano patrzył na jej spokojną twarz i uświadamiał sobie, że uczucie, którym ją darzy z dnia na dzień staję się coraz silniejsze. Kochał ją? Często to pytanie pojawiało się w jego głowie, jedynym sposobem, który pomagał mu o tym zapomnieć był trening. O Itachim nie było żadnych informacji, coraz mniej o nim myślał. I tak leciał dzień za dniem. Minęły kolejne dwa miesiące. Widać było już mały brzuszek Sakury, wszyscy w organizacji wiedzieli o ciąży. A ona? Czuła, że nie kocha dziecka, które nosi pod swoim sercem. Nie chciała zrobić mu krzywdy, nie chciała się go pozbyć. Ona po prostu go nie kochała.

Nadszedł ten czas. Niezauważalnie dostał się do organizacji. Kilka sztuczek i nikt się nawet nie zorientuje. Szedł szybkim krokiem do pokoju Sakury, jednak, gdy tam wszedł okazało się, że dziewczyny w nim nie ma. Ani jej, ani jej rzeczy. Zdenerwował się, szybszym krokiem podszedł do drzwi Sasuke i pociągnął za klamkę. Na łóżku siedziała Sakura czytając jedną z książek, które znajdowały się na zakurzonych półkach w ich pokoju. Odwróciła głowę w stronę drzwi była pewna, że to Sasuke, ale nie, w drzwiach stał Itachi. Zdziwiła się i nieco przestraszyła. Sasuke mówił, że teraz Itachi jest dla niej i dziecka zagrożeniem. Mężczyzna szybkim krokiem znalazł się przy dziewczynie i uderzył ją w kark, złapał ją w pasie, wziął na ręce i skierował się do wyjścia. To, co zrobił było już nieodwracalne, tym samym rozpoczynając wojnę. Wojnę, w której jeden z braci musi zginąć.

 

Komentarze

  1. Czytałam dzisiaj rozdział Kiyo i pod koniec dała link do Twojego bloga. Z czystej ciekawości weszłam i zaczęłam czytać. I wiesz co? Musisz zacząć znosić moją obecność tutaj, czy tego chcesz czy nie! Nie masz wyboru, będę tutaj od czasu do czasu witać i w miarę swoich możliwości komentować. Ciśnie Ci się na usta pytanie: Czemu? Otóż spodobał mi się ten rozdział, więc czas abym zabrała się za resztę! Mam nadzieję, że jednak strawisz mnie i moje komentarze! :) Jeżeli chcesz to zapraszam do siebie: http://addiction-cherries-sakura.blog.onet.pl/ A teraz czytam zaczynam brać się za pozostałe 8 rozdziałów! Już zacieram rączki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie, czy Ty widzisz jaką ja Ci reklamę tutaj robię? :D Albo moje oczka są już naprawdę porządnie zjarane albo Ty naprawdę niedługo będziesz pisać bezbłędnie! *.*Jak we wcześniejszej notatce nie było błędów rzeczowych, to teraz one się pojawiły. Nie są jakieś olbrzymie, ale zawsze. Nie rozumiem dlaczego Sakura nie wiedziała, co ta babka jej robi? Przecież jest medic-ninja w dodatku jedną z najlepszych! Kolejna sprawa. Jakim cudem Itachi dostał się bez problemu do środka? Rzeczywiście trochę za bardzo przyśpieszyłaś, ale mam nadzieję, że tak jak powiedziałaś w przyszłych notatkach wszystko dokładnie wyjaśnisz ;)Jeszcze jedna sprawa, zapomniałabym! Ok, rozumiem, że to dziecko jest z gwałtu i w ogóle, ale nie wyobrażam sobie, aby taka osoba, jak Sakura mogła go nie kochać? W końcu dziecko nie jest niczemu winne.Widzę, że Sasuke ma jednak jakieś uczucia :D To się chłopak zestresuje, jak zobaczy jaką niespodziankę szykuje mu Itaś.Czyli będą walczyć o Sakurę. Nawet nie masz pojęcia, jaką miałam zapaść, jak przeczytałam ostatnie zdanie. Od razu jakoś skojarzyło mi się z "Pamiętnikami wampirów" :D No cóż. To czekam na dziesiąty już rozdział i nie mogę się doczekać, co jeszcze wymyślisz :)) Wiesz, że Cię uwielbiam?! <3Weny, kochana! ;***ss-thirst.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. margot96@onet.pl4 lutego 2012 15:30

    Podoba mi się. Bardzo mi się podoba, bo nie robisz z Sakury ani osoby o niewiarygodnych zdolnościach, ale też nie jest ona u Ciebie łamagą. Po prostu jest naturalna. Ciekawi mnie wojna między braćmi, poza tym, podejście Sasuke mnie dobija- 'Mieliśmy tworzyć rodzinę!' Mam wrażenie, że on ma jakiś taki... spaczony obraz rodziny. Dobrze, że zdaje sobie sprawę ze swoich rosnących uczuć do Sakury... Zapowiada się conajmniej... interesująco... Powiadamiaj mnie, proszę, na moim blogu- www.trwac-w-zapomnieniu.pl albo przez gg- 28331887.Się rozgadałam... Dobranoc :D

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie nie mogę się już doczekać, co będzie dalej. Ciekawy rozdział. Nawiązując do komentarza wyżej, również uważam, że Twoi bohaterowie są bardzo naturalni. I dobrze, że Sasuke, przynajmniej na razie, ma spaczony obraz rodziny, w końcu miał ją krótko, i wiele przeżył, więc byłoby dziwne, gdyby nagle stał się kochającym mężem i tatusiem. Pozdrawiam i życzę dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystkie notki i musze powiedziec ze z niecierpliwością czekam na nastepną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super artykul czekam na dalsza aktywnosc i jeżeli chcesz znaleźć intensywne kursy języka angielskiego
    zapraszam na okazika :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

50. Ból bezradności.

Od dwóch godzin snuła się po domu, niczym cień. Hinata wyszła już jakiś czas temu, a Sasuke, nadal nie wrócił. Ubrana jedynie w cienką koszulę nocną czuła, jak zimne powietrze nieprzyjemnie drażni jej delikatną skórę. W jej głowie zdążyło zrodzić się już kilka najczarniejszych scenariuszy, w których to kobieta z biura, jest przeszkodą na drodze powrotnej jej męża, do domu. Po raz kolejny mijała salon, zrezygnowana weszła w końcu do kuchni, gdzie zaparzyła gorącą herbatę i usiadła przy stole. W każdym innym przypadku raczyłaby się gorącą kawą, albo jakimś mocnym alkoholem, jednak w tej sytuacji herbata musiała wystarczyć. Za dwie godziny wybije północ, a nic nie zapowiadało powrotu Sasuke. Z każdą mijającą minutą uświadamiała sobie, jak bardzo czuje się zraniona, zdradzona i oszukana. Wczoraj miała jedynie podejrzenia, jednak dziś, była już pewna. Wstała i podeszła do okna. Na niebie nie było żadnej gwiazdy, na dworze panowała ciemność, a drzewa delikatnie kołysały się wraz z podmuchami...

46. Kocham Cię.

Każdy czegoś żałuje, może swoich czynów, może wypowiedzianych słów. Każdy codziennie dokonuje setki wyborów, które, nie da się ukryć, znacznie wpływają na całe późniejsze życie. A przecież zaczyna się tak banalnie, tak śmiesznie prosto. Stajesz przed wyborami trudnymi i trudniejszymi, ale zawsze, decyzja należy do ciebie. Czasami kierujemy się intuicją, czasami przekonaniami, radą dobrego znajomego, lecz gdy żadne z proponowanych wyjść nie jest dla ciebie wystarczająco dobre – wybierasz mniejsze zło. To proste, chronisz swoją godność, swoich bliskich, samego siebie. Nic nie jest za darmo, jesteśmy rozliczani za każde wypowiedziane słowo, każdy ruch. Łudzisz się, że żyjesz w wolnym świecie, gdzie powietrze jest świeże, a woda czysta, gdzie ćwierkanie ptaków, to codzienność, lecz rzeczywistość jest zupełnie inna. Ludzie, którzy posiadają nieco więcej możliwości, a przy okazji dysponują sporym majątkiem, skutecznie odciągają nas od prawdy. Żyjemy w złotych klatkach, karmią nas kłamstwem, ...

Bohaterowie moimi oczami.

W oczekiwaniu na kolejny rozdział. Oni na przestrzeni lat. Sakura i Sasuke