Szła w stronę strumyka, którego szum wirował jej w głowie. Za dużo słów, o wiele za dużo. Nie potrafiła się odgryźć i może nie chciała? Wiedziała, że jej słowa wcale go nie zranią, za to jego bardzo mocno i utkwią w jej sercu, bardzo głęboko. Nie zniosłaby zawiedzionej miny Naruto, gdyby zobaczył, jak strasznie ciężko znieść im wzajemną obecność. Zatrzymała się, słysząc cichą rozmowę, z miejsca, które przed chwilą opuściła. Najpierw myślała, że to może Naruto, który wrócił i przyniósł jakieś wieści. Ale jak? Przecież zobaczyłaby go. Głosy stawały się coraz głośniejsze i wyraźniejsze, postanowiła, że nie będzie dłużej tak stać tylko sama to sprawdzi. Zrobiła kilka kroków naprzód i teraz wiedziała już na pewno, że to nie był Naruto. Głos nieznajomego był niższy i brzmiał groźnie. Próbowała wsłuchać się w słowa i wyłapać fragmenty rozmowy. Podchodziła coraz bliżej, wyjrzała zza drzewa. Przy Sasuke stał mężczyzna nieco od niego wyższy, w charakterystycznym płaszczu Akatsuki, najsilniejszego gangu północy, który uniemożliwił jej rozpoznanie twarzy nieznajomego. Teraz stanęła jak wryta „Sasuke rozmawia z członkiem Akatsuki!”
Wszystko to mieszało się jej w głowie, przecież mówił, że porzucił życie w organizacji, że wrócił, by zacząć nowe życie! Tutaj, w wiosce! A jednak, to wszystko, co mówił to jedne, wielkie kłamstwa.
Potrząsnęła głową i opierając się o drzewo wytężyła słuch.
- Poczekaj jeszcze kilka dni. - nieznajomy tłumaczył coś Sasuke.
- Nie chce i nie mogę. Mamy teraz taką okazję. Nie mają tu żadnego wsparcia. –Sasuke podniósł głos. Musiał dobrze znać się z nieznajomym.
- Muszą ci zaufać. Wiesz, jak musi to wyglądać. – mężczyzna w płaszczu również podniósł głos, gdyż widział, że jego słowa nie przekonują czarnookiego.
- Itachi..- na to słowo Sakura momentalnie się odwróciła chcąc uciekać, jednak pod jej ciężarem kilka gałązek leżących pod drzewem złamało się. Teraz wiedziała, że bracia Uchiha wiedzą o jej obecności. Chciała krzyczeć, zawołać Naruto, jednak nie zdążyła, obaj mężczyźni stali już przy niej. Starszy z braci uderzył ją w kark, na co dziewczyna osunęła się i bezwładnie wylądowała na ziemi.
- I co teraz? Tego nie przewidziałeś, co?– Itachi ironicznie spojrzał na młodszego brata, wziął dziewczynę na ręce i ułożył ją na tylnych siedzeniach swojego czarnego BMW. - Teraz musimy zrealizować nasz plan. – stwierdził wysoki mężczyzna wskazując głową na nieprzytomną dziewczynę.
– Mówiłem, żebyś zjawił się w nocy. – zirytował się Sasuke i spodziewając się, że Naruto zaraz wróci dał znać bratu skinieniem głowy. Itachi szybko wsiadł do auta, którym mieli udać się na misję.
- Weź ją i ostrożnie przewieź do bazy. Przyda nam się medyk, szczególnie po tych starciach z południem. Ja wracam, znajdę i zabiorę tego błazna ze sobą, zostawię go w samochodzie blisko miasta. Nie widział ani ciebie, ani mnie. Nic nie będzie pamiętał. – Itachi mówił wolno i spokojnie.
- Co z drugą dziewczyną? Wybrałeś już? – Sasuke zadał pytanie, na które Itachi nie miał ochoty odpowiadać, jednak młodszy nie zamierzał ustąpić. – No odpowiedz mi! –zirytowany uderzył pięścią w drzewo.
- Tak, wybrałem. Ale ja, zamierzam zdobyć jej zaufanie. Możliwe, że jeszcze mi się przyda. – mówiąc to skierował swoje kroki w stronę, gdzie udał się Naruto.
- To może trochę potrwać – Sasuke skomentował słowa brata z sarkazmem w głosie, po czym wsiadł do czarnego BMW.
Sakura obudziła się w ciemnym pomieszczeniu.
Nie było tutaj żadnych okien, rozglądała się próbując w ciemnościach zlokalizować drzwi. Zimno biło od betonowej podłogi, w dodatku strasznie bolała ją głowa i kark. Leżała na twardym łóżku okryta ciemnym kocem, który nie pachniał świeżością. Próbowała wstać, ale, gdy podnosiła głowę straszliwy ból nasilał się i przeszywał jej ciało. Bo każdej próbie z powrotem opadała bezwładnie na twarde łóżko i czekała. Nie wiedziała, na co czeka, teraz po głowie krążyło jej tyle myśli. Co się dzieję z Naruto? Gdzie jest i czy nic mu nie jest? Jej intuicja jej nie myliła, miała rację, Sasuke wcale się nie zmienił, w dodatku Itachi również maczał w tym swoje palce.
Gorączkowo myślała, co dalej się z nią stanie? Czemu od razu jej nie zabili tylko ciągnęli nie wiadomo gdzie? Na żadne pytanie nie miała dostatecznie dobrej odpowiedzi. Ból zaczął słabnąć, więc dziewczyna wstała i powoli chwiejnym krokiem podeszła do drzwi. Jednak tak, jak myślała drzwi były zamknięte. Nie miała przy sobie żadnej broni, wszystko jej zabrali. Była pewna, że nie uda się jej wyważyć mosiężnych drzwi. Chłód, stęchły zapach i brak okien świadczył o tym, że znajdowała się pod ziemią. Sakura zaczęła panikować. Co teraz? Słysząc kroki, cofnęła się i usiadła na łóżku, a potem drzwi otworzyły się, a w nich stanął Sasuke z bronią w ręku.
Obudził się z przenikliwym bólem głowy, który nie pozwalał podnieść mu się z ziemi. Wiedział, że leży w samochodzie, którym wyruszyli. Podniósł się mimo okropnego bólu i otworzył drzwi. Wyczołgał się ze środka. Ból okazał się zbyt silny. Leżał oparty o drzwi auta i myślał, co teraz? Co z Sakurą i Sasuke?! Kto ich tak urządził? W końcu się przełamał, nie zważając na ból podniósł się i zaczął biec w stronę idących niedaleko ludzi. Łzy spływały mu po jego bladych policzkach. Bał się, że ich straci. Tak strasznie się bał. Obwiniał siebie za to, że wpadł na głupi pomysł wyruszenia na pieprzoną misję. Biegł coraz szybciej, a obraz zniekształcały mu kryształowe łzy.
Stał w drzwiach i patrzył na nią swym zimnym wzrokiem. Dziewczyna wstała patrząc wprost w jego czarne oczy.
- Co ja tu robię?! Gdzie jest Naruto?! – chciała płakać, ale powstrzymywała się jak tylko mogła. Nie chciała, by po raz kolejny widział jej słabość. Miała dość bycia najsłabszą.
- Widzę, że się obudziłaś. Dobrze. – był tak cholernie opanowany, że sam jego widok wzbudzał w niej gniew. Jak on śmiał?!
- Dlaczego tu jestem?! No odpowiedz mi! – jej złość ciągle rosła.
- Potrzebujemy medyka. Pomożesz jednemu z członków Akatsuki, wtedy odpowiem na twoje pytania – popatrzył na nią, a ona tylko kiwnęła głową, na znak tego, że rozumie i się zgadza. Co innego miała zrobić? Gdyby się sprzeciwiła na pewno nie wyszłoby jej to na dobre.
Razem wyszli z pokoju, szedł przed nią ciągnąc ją za lewy nadgarstek. Korytarze zdawały się nie mieć końca, gdzieniegdzie tylko świeciły się stare, zakurzone lampy, które rzucały cienie na zimne ściany. W końcu dotarli do dużych drewnianych drzwi, które Sasuke sprawnie otworzył. W dużym pokoju, na wielkim łóżku leżał blondwłosy chłopak.
Sakura na początku, nie widząc twarzy chłopaka, pomyślała, że to Naruto, jednak jej ulga szybko minęło, gdy zobaczyła, że się myliła.
- Pomóż mu. To chyba potrafisz? – Sasuke spojrzał na nią znacząco. Sakura walczyła ze sobą, czy aby na pewno powinna była to robić? Chciała znać odpowiedź na gnębiące ją pytania, więc przełamała się.
- Macie tu apteczkę? – Sasuke podał jej czarną, skórzaną torbę, w której znajdowały się bandaże, narzędzia i jakieś leki.
Podeszła do blondyna i zaczęła lustrować go swoim wzrokiem. Deidara, miał rozległe rany na całym ciele. Sakura usiadła na miękkim łóżku, które ugięło się pod jej ciężarem, odkryła koc, który okrywał poranione ciało młodego mężczyzny. Deidara podniósł ciężkie powieki i lekko się uśmiechnął, Sakura nie wiedział, jak zareagować. Nieśmiało odwzajemniła uśmiech wroga. Wzrok przeniosła na jego klatkę piersiową. Oczyściła jego rany, a po chwili zaczęła przygotowywać narzędzia. Po ponad godzinie Sakura skończyła. Oczyściła i zszyła jego rany, a potem podała dostępne leki. Deidara złapał ją za rękę, uśmiechnął się i obdarzył ją wzrokiem pełnym podziękowania. Wstała z łóżka i spojrzała w stronę Sasuke, który obserwował całą sytuację. Widząc, że dziewczyna jest zmęczona i doskwiera jej ból wziął ją pod ramię i wrócił z nią do pokoju, w którym się obudziła. Chciał wyjść, lecz głos Sakury go powstrzymał.
- Teraz mi odpowiedz. – usiadła na łóżku i spojrzała w jego kierunku.
- Jesteś tu po to, aby leczyć. – wypowiedział słowa, które, jako pierwsze przyszły mu na myśl i oparł się ręką o betonową ścianę. Nie miał ochoty informować jej o wszystkich swoich zamiarach, mogłaby się przestraszyć.
- Gdzie jest Naruto? Zrobiłeś mu krzywdę? – poczuła, jak wzbiera się w niej chęć wybuchnięcia gorzkim płaczem, gdy tylko przypomniała sobie o przyjacielu.
- Naruto, jest bezpieczny. Nie musisz się o niego martwić, wrócił do domu. Powinnaś martwić się o siebie. – wyszedł z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Różowowłosa położyła się na łóżku i pozwoliła by łzy mogły płynąć po jej bladych policzkach. Co innego jej zostało? Nie potrafi udawać silnej. Wszystko się popsuło, w jakiś sposób mu zaufała, a on ich wszystkich zawiódł. Wykorzystał ich. A przecież Tsunade ją ostrzegała.
Wyszedł z jej pokoju, po drodze odwiedził Deidarę, chłopak czuł się nieco lepiej, z raz nie sączyła się krew. Uświadomił sobie, co się teraz stało. Zaczęła się „gra”, której nie można już zatrzymać. Teraz czekał na powrót Itachiego i nowej kobiety, którą również wciągnęli, w swoje nienormalne gierki.
C.D.N
Wszystko to mieszało się jej w głowie, przecież mówił, że porzucił życie w organizacji, że wrócił, by zacząć nowe życie! Tutaj, w wiosce! A jednak, to wszystko, co mówił to jedne, wielkie kłamstwa.
Potrząsnęła głową i opierając się o drzewo wytężyła słuch.
- Poczekaj jeszcze kilka dni. - nieznajomy tłumaczył coś Sasuke.
- Nie chce i nie mogę. Mamy teraz taką okazję. Nie mają tu żadnego wsparcia. –Sasuke podniósł głos. Musiał dobrze znać się z nieznajomym.
- Muszą ci zaufać. Wiesz, jak musi to wyglądać. – mężczyzna w płaszczu również podniósł głos, gdyż widział, że jego słowa nie przekonują czarnookiego.
- Itachi..- na to słowo Sakura momentalnie się odwróciła chcąc uciekać, jednak pod jej ciężarem kilka gałązek leżących pod drzewem złamało się. Teraz wiedziała, że bracia Uchiha wiedzą o jej obecności. Chciała krzyczeć, zawołać Naruto, jednak nie zdążyła, obaj mężczyźni stali już przy niej. Starszy z braci uderzył ją w kark, na co dziewczyna osunęła się i bezwładnie wylądowała na ziemi.
- I co teraz? Tego nie przewidziałeś, co?– Itachi ironicznie spojrzał na młodszego brata, wziął dziewczynę na ręce i ułożył ją na tylnych siedzeniach swojego czarnego BMW. - Teraz musimy zrealizować nasz plan. – stwierdził wysoki mężczyzna wskazując głową na nieprzytomną dziewczynę.
– Mówiłem, żebyś zjawił się w nocy. – zirytował się Sasuke i spodziewając się, że Naruto zaraz wróci dał znać bratu skinieniem głowy. Itachi szybko wsiadł do auta, którym mieli udać się na misję.
- Weź ją i ostrożnie przewieź do bazy. Przyda nam się medyk, szczególnie po tych starciach z południem. Ja wracam, znajdę i zabiorę tego błazna ze sobą, zostawię go w samochodzie blisko miasta. Nie widział ani ciebie, ani mnie. Nic nie będzie pamiętał. – Itachi mówił wolno i spokojnie.
- Co z drugą dziewczyną? Wybrałeś już? – Sasuke zadał pytanie, na które Itachi nie miał ochoty odpowiadać, jednak młodszy nie zamierzał ustąpić. – No odpowiedz mi! –zirytowany uderzył pięścią w drzewo.
- Tak, wybrałem. Ale ja, zamierzam zdobyć jej zaufanie. Możliwe, że jeszcze mi się przyda. – mówiąc to skierował swoje kroki w stronę, gdzie udał się Naruto.
- To może trochę potrwać – Sasuke skomentował słowa brata z sarkazmem w głosie, po czym wsiadł do czarnego BMW.
Sakura obudziła się w ciemnym pomieszczeniu.
Nie było tutaj żadnych okien, rozglądała się próbując w ciemnościach zlokalizować drzwi. Zimno biło od betonowej podłogi, w dodatku strasznie bolała ją głowa i kark. Leżała na twardym łóżku okryta ciemnym kocem, który nie pachniał świeżością. Próbowała wstać, ale, gdy podnosiła głowę straszliwy ból nasilał się i przeszywał jej ciało. Bo każdej próbie z powrotem opadała bezwładnie na twarde łóżko i czekała. Nie wiedziała, na co czeka, teraz po głowie krążyło jej tyle myśli. Co się dzieję z Naruto? Gdzie jest i czy nic mu nie jest? Jej intuicja jej nie myliła, miała rację, Sasuke wcale się nie zmienił, w dodatku Itachi również maczał w tym swoje palce.
Gorączkowo myślała, co dalej się z nią stanie? Czemu od razu jej nie zabili tylko ciągnęli nie wiadomo gdzie? Na żadne pytanie nie miała dostatecznie dobrej odpowiedzi. Ból zaczął słabnąć, więc dziewczyna wstała i powoli chwiejnym krokiem podeszła do drzwi. Jednak tak, jak myślała drzwi były zamknięte. Nie miała przy sobie żadnej broni, wszystko jej zabrali. Była pewna, że nie uda się jej wyważyć mosiężnych drzwi. Chłód, stęchły zapach i brak okien świadczył o tym, że znajdowała się pod ziemią. Sakura zaczęła panikować. Co teraz? Słysząc kroki, cofnęła się i usiadła na łóżku, a potem drzwi otworzyły się, a w nich stanął Sasuke z bronią w ręku.
Obudził się z przenikliwym bólem głowy, który nie pozwalał podnieść mu się z ziemi. Wiedział, że leży w samochodzie, którym wyruszyli. Podniósł się mimo okropnego bólu i otworzył drzwi. Wyczołgał się ze środka. Ból okazał się zbyt silny. Leżał oparty o drzwi auta i myślał, co teraz? Co z Sakurą i Sasuke?! Kto ich tak urządził? W końcu się przełamał, nie zważając na ból podniósł się i zaczął biec w stronę idących niedaleko ludzi. Łzy spływały mu po jego bladych policzkach. Bał się, że ich straci. Tak strasznie się bał. Obwiniał siebie za to, że wpadł na głupi pomysł wyruszenia na pieprzoną misję. Biegł coraz szybciej, a obraz zniekształcały mu kryształowe łzy.
Stał w drzwiach i patrzył na nią swym zimnym wzrokiem. Dziewczyna wstała patrząc wprost w jego czarne oczy.
- Co ja tu robię?! Gdzie jest Naruto?! – chciała płakać, ale powstrzymywała się jak tylko mogła. Nie chciała, by po raz kolejny widział jej słabość. Miała dość bycia najsłabszą.
- Widzę, że się obudziłaś. Dobrze. – był tak cholernie opanowany, że sam jego widok wzbudzał w niej gniew. Jak on śmiał?!
- Dlaczego tu jestem?! No odpowiedz mi! – jej złość ciągle rosła.
- Potrzebujemy medyka. Pomożesz jednemu z członków Akatsuki, wtedy odpowiem na twoje pytania – popatrzył na nią, a ona tylko kiwnęła głową, na znak tego, że rozumie i się zgadza. Co innego miała zrobić? Gdyby się sprzeciwiła na pewno nie wyszłoby jej to na dobre.
Razem wyszli z pokoju, szedł przed nią ciągnąc ją za lewy nadgarstek. Korytarze zdawały się nie mieć końca, gdzieniegdzie tylko świeciły się stare, zakurzone lampy, które rzucały cienie na zimne ściany. W końcu dotarli do dużych drewnianych drzwi, które Sasuke sprawnie otworzył. W dużym pokoju, na wielkim łóżku leżał blondwłosy chłopak.
Sakura na początku, nie widząc twarzy chłopaka, pomyślała, że to Naruto, jednak jej ulga szybko minęło, gdy zobaczyła, że się myliła.
- Pomóż mu. To chyba potrafisz? – Sasuke spojrzał na nią znacząco. Sakura walczyła ze sobą, czy aby na pewno powinna była to robić? Chciała znać odpowiedź na gnębiące ją pytania, więc przełamała się.
- Macie tu apteczkę? – Sasuke podał jej czarną, skórzaną torbę, w której znajdowały się bandaże, narzędzia i jakieś leki.
Podeszła do blondyna i zaczęła lustrować go swoim wzrokiem. Deidara, miał rozległe rany na całym ciele. Sakura usiadła na miękkim łóżku, które ugięło się pod jej ciężarem, odkryła koc, który okrywał poranione ciało młodego mężczyzny. Deidara podniósł ciężkie powieki i lekko się uśmiechnął, Sakura nie wiedział, jak zareagować. Nieśmiało odwzajemniła uśmiech wroga. Wzrok przeniosła na jego klatkę piersiową. Oczyściła jego rany, a po chwili zaczęła przygotowywać narzędzia. Po ponad godzinie Sakura skończyła. Oczyściła i zszyła jego rany, a potem podała dostępne leki. Deidara złapał ją za rękę, uśmiechnął się i obdarzył ją wzrokiem pełnym podziękowania. Wstała z łóżka i spojrzała w stronę Sasuke, który obserwował całą sytuację. Widząc, że dziewczyna jest zmęczona i doskwiera jej ból wziął ją pod ramię i wrócił z nią do pokoju, w którym się obudziła. Chciał wyjść, lecz głos Sakury go powstrzymał.
- Teraz mi odpowiedz. – usiadła na łóżku i spojrzała w jego kierunku.
- Jesteś tu po to, aby leczyć. – wypowiedział słowa, które, jako pierwsze przyszły mu na myśl i oparł się ręką o betonową ścianę. Nie miał ochoty informować jej o wszystkich swoich zamiarach, mogłaby się przestraszyć.
- Gdzie jest Naruto? Zrobiłeś mu krzywdę? – poczuła, jak wzbiera się w niej chęć wybuchnięcia gorzkim płaczem, gdy tylko przypomniała sobie o przyjacielu.
- Naruto, jest bezpieczny. Nie musisz się o niego martwić, wrócił do domu. Powinnaś martwić się o siebie. – wyszedł z pokoju, zamykając drzwi na klucz. Różowowłosa położyła się na łóżku i pozwoliła by łzy mogły płynąć po jej bladych policzkach. Co innego jej zostało? Nie potrafi udawać silnej. Wszystko się popsuło, w jakiś sposób mu zaufała, a on ich wszystkich zawiódł. Wykorzystał ich. A przecież Tsunade ją ostrzegała.
Wyszedł z jej pokoju, po drodze odwiedził Deidarę, chłopak czuł się nieco lepiej, z raz nie sączyła się krew. Uświadomił sobie, co się teraz stało. Zaczęła się „gra”, której nie można już zatrzymać. Teraz czekał na powrót Itachiego i nowej kobiety, którą również wciągnęli, w swoje nienormalne gierki.
C.D.N
Więc jestem bardzo zbulwersowana, że nie zostałam powiadomiona o nowym rozdziale! Co to znaczy moja droga panno?! -.- No, ale wybaczam :)Jak zawsze zacznę od rzeczy miłych, aby Ci poprawić humor. 1.Widzę, że stosujesz się do moich rad z czego jestem bardzo dumna. Dziękuje, że słuchasz moich podpowiedzi.2.Notatki są chyba coraz dłuższe.3.Coraz lepiej się czyta.4.Zauważyłam, że akcja się bardzo zaczyna nam rozkręcać. Powoli wychodzi na światło dzienne, co planują bracia Uchiha. Jestem pewna, że w kolejnych notatkach będzie jeszcze więcej wydarzeń. No i chyba powoli zacznie się wszystko wyjaśniać.5.Widzę, że przed sprawdzaniem notatki są już sprawdzane, a wyrazy oddzielane. Nadal pojawiają się błędy, ale o nich później.6.Bardzo spodobał mi się ostatni akapit, a dokładnie te zakończenie, gdzie mówiłaś o tej "grze" i w ogóle. Bardzo tajemniczo, mrocznie, ale ze smakiem :)Teraz czas na mniej przyjemną część komentarza.1.Błędy interpunkcyjne, stylistyczne i rzeczowe. Dzisiaj będę chciała się skupić na rzeczowych, abyś następnym razem mogła ich uniknąć. O interpunkcji tylko krótko wspomnę.2.Interpunkcja.Przed "ale" stawiamy przecinek.Jeżeli bohater nie dokończył swojej wypowiedzi, ponieważ sam ją przerwał lub ktoś to zrobił, to stawiamy wielokropek. Jeżeli piszesz dialog, to po słowach bohatera, a przed myślnikiem nie stawiasz kropki. Kropkę stawiamy po dopisku za myślnikiem. Tym bardziej, że raz robisz tak, a drugi raz inaczej. Chyba wiesz, o co mi chodzi ;) Jeżeli nie, to wytłumaczę Ci to dokładnie na GG.To akurat nie do interpunkcji, ale ujmę to w tym punkcie.Piszemy "różowowłosa", nie "różowo włosa".Nie ma czegoś takiego jak "blondwłosy", po prostu "blondyn".3.Błędy rzeczowe.Zdziwiło mnie bardzo, że Naruto dał się tak łatwo podejść. Może Naruto nie jest tak silnym ninją, jak Itachi, ale nawet słaby ninja potrafi wyczuć chakre drugiego, zwłaszcza tak silnego shinobi. Itachi powiedział, że Naruto nie będzie nic pamiętał, a było napisane, że zrobił z nim to sam co z Sakurą, więc jakim cudem ona pamięta co się stało?Sakura wstała od razu, a Naruto nie miał siły się nawet czołgać?Dlaczego się cieszyła myśląć, że to Naruto, skoro wiedziała, że tą osobę musi uleczyć? W końcu Naruto to jej przyjaciel i nie chce, aby stała mu się żadna krzywda. No i Sasuke jej powiedział, że to członek Akatsuki, więc nie wiem skąd w ogóle pomysł, że to Naruto.Sakura jest podobno dobrze wyszkoloną medic-ninja, więc nie rozumiem dlaczego była taka osłabiona po tak łatwym przypadku.Piszesz, że mu zaufała, a on ją zawiódł, ale przecież we wcześniejszych rozdziałach mówiła, że mu nie ufa.4.Powtórzenia. Radzę tego unikać. Pisząc warto korzystać ze słownika synonimów :)Więc to tyle. Dzisiaj bardziej szczegółowo skupiłam się na ocenie błędów, ale takie ogólne błędy zostały już poprawione. Teraz z każdym komentarzem będę coraz bardziej szczegółowo czytać rozdziały i zwracać uwagę na błędy. Pozdrawiam Cię bardzo, jak zawsze życzę dużo weny i z niecierpliwością czekam na rozdział szósty. <3
OdpowiedzUsuńjej . Blog na prawdę świetny ; ) pisz dalej bo talent masz .
OdpowiedzUsuńŚwietna notka :) pisz dalej
OdpowiedzUsuńSuper artykul czekam na dalsza aktywnosc i jeżeli szukasz kurs języka rosyjskiego
OdpowiedzUsuńzapraszam na okazika :-)